przedruk
Prof. Gałecki: biologia przystosowała człowieka do przeżywania sytuacji stresowych
2024-10-05 10:47
Biologia przystosowała człowieka do przeżywania sytuacji stresowych – zaznaczył w rozmowie z PAP prof. Piotr Gałecki - psychiatra, nauczyciel akademicki i praktyk. Jest on kierownikiem Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, konsultantem krajowym w dziedzinie psychiatrii.
"Odpowiedź na reakcję stresową jest u człowieka zaprogramowana ewolucyjnie. Sytuacje przekraczające możliwości adaptacyjne zawsze spotykały naszych przodków i mamy pewne biologiczne oraz psychiczne kompetencje do pokonywania stresu, choć są one różne u różnych osób" – wyjaśnił.
I zastrzegł, iż takie zdarzenia to dla organizmu wręcz szokujące przeżycie.
"Silne sytuacje stresowe mają przy tym bardzo istotny wpływ na organizm. Obserwujemy trzy fazy. Pierwsza to faza alarmowa, która jest szokiem i powoduje ostrą odpowiedź układu nerwowego, a także immunologicznego i hormonalnego. Następuje koncentracja na zagrożeniu i zawężenie pola uwagi. To dlatego ludzie m.in. kilka pamiętają z tego, co się wokół nich działo, gdy znajdowali się pod wpływem silnego napięcia. Rośnie też ukrwienie mięśni odpowiedzialnych za ruch (poprzecznie prążkowanych) i organów klatki piersiowej, a spada dopływ krwi do układu trawiennego czy narządów płciowych. To adaptacja, która pozwala lepiej uciekać lub walczyć. Aktywuje się też układ odpornościowy, który będzie chronił organizm na wypadek zranień – niszczył bakterie i przyspieszał gojenie się ran. Dodatkowo stres powoduje m.in. wydzielanie kortyzolu – tzw. hormonu walki, którego receptory znajdują się na wszystkich komórkach organizmu. Daje on sygnał znajdującym się w komórkach mitochondriom do wzmożonej pracy i produkcji energii. To bardzo pomocny mechanizm, ale na krótki okres czasu. Mitochondria wykorzystują tlen, z którego część przekształca się w toksyczne wolne rodniki, a iż jest ich wówczas więcej, silniej uszkadzają komórki. Dlatego właśnie, silny stres uszkadza również pojedyncze komórki organizmu" – wyjaśnił psychiatra.
Większość osób dotkniętych powodzią musi przeżywać bardzo silny stres – podkreślił.
"Ostra reakcja na stres jest na tyle obciążająca dla organizmu, iż do niedawna klasyfikowano ją jako jednostkę chorobową. W taki sposób reaguje jednak 80 proc. ludzi, dlatego teraz mówi się o naturalnej reakcji na stres i w nowej klasyfikacji stan taki nie będzie już uznawany za zaburzenie. Można się go z pewnością spodziewać u większości powodzian" – mówił.
Na dalsze funkcjonowanie człowieka wpływa kilka głównych czynników – zwrócił uwagę.
"Po fazie ostrej, gdy sytuacja już się uspokoi, następuje etap przystosowania się. Ważne jest, aby każdy z systemów organizmu wrócił wtedy do równowagi. Kluczową rolę w tym momencie odgrywają trzy rzeczy. Po pierwsze - zasoby biologiczne i psychiczne danego człowieka, po drugie - jego sytuacja życiowa, a po trzecie - pomoc z zewnątrz" - wymienił ekspert.
"W miarę młoda, zdrowa osoba poradzi sobie lepiej, niż starsza i schorowana. jeżeli chodzi o cechy psychologiczne, to korzyści przynosi posiadanie cech tzw. osobowości prężnej, która m.in. pozwala obiektywnie spojrzeć na to, co się wydarzyło. Patrząc na sytuację życiową to lepiej poradzi sobie na przykład człowiek w stabilnej sytuacji finansowej i zawodowej, ze wspierającą rodziną, niż osoba samotna, która straciła cały dobytek kupiony na kredyt" – tłumaczył.
Osoby poddawane silnemu stresowi mogą potrzebować wsparcia i powinno ono być dostosowane do ich potrzeb – podkreśla prof. Gałecki.
"W początkowych fazach pomoc psychologiczna powinna mieć taką postać, żeby poszkodowany mógł opowiedzieć o swojej sytuacji, poczuć się bezpiecznie, bez bycia ocenianym. jeżeli działanie silnego stresu się przedłuża - wskazana może być farmakoterapia, w której podaje się leki przeciwlękowe niwelujące konsekwencje reakcji stresowej. Nauczyły nas tego m.in. doświadczenia psychiatrii wojskowej. Ostra sytuacja stresowa może trwać najwyżej kilka dni, a jeżeli ten okres się przedłuży, mogą pojawić się różne objawy – zawroty głowy, szumy w uszach, nadwrażliwość na światło, kołatanie serca, uczucie braku tchu, wzdęcia, biegunki, zaparcia. Z czasem dochodzi do wyczerpania organizmu, które może prowadzić do dalszych konsekwencji psychiatrycznych i somatycznych" – mówił ekspert.
Dalsze skutki przewlekłego stresu mogą być różne. "Jeśli chodzi o problemy psychiatryczne, mogą się pojawić zaburzenia adaptacyjne, takie jak stany lękowe i depresyjne, zaburzenia snu, odżywiania i libido oraz drażliwość. Może to trwać choćby kilka miesięcy. W poważniejszych przypadkach może rozwinąć się zespół stresu pourazowego (PTSD), w którym dochodzi do trwałego rozregulowania ośrodków odpowiedzialnych za emocje, nastrój i odczuwanie przyjemności. Może dojść później do pojawienia się uzależnień, depresji, myśli samobójczych, samookaleczania, zmian osobowości. PTSD może trwać wiele lat, czasami choćby do końca życia. Wśród skutków somatycznych można wymienić konsekwencje rozregulowania metabolizmu, np. nadciśnienie czy cukrzyca" – przestrzegał.
I zaznaczył, iż to ciężkie przeżycia skutkują najgroźniejszymi powikłaniami.
"Najczęściej PTSD rozwija się zwykle u tych ludzi, którzy byli świadkami śmierci czy okaleczenia innej osoby lub znalazły się w sytuacji stwarzającej realne zagrożenie tego typu. W przypadku powodzi może to być na przykład sytuacja, w której ktoś nie zdoła uratować tonącej osoby. Takie zdarzenie zapamiętywane jest w mózgu w dwóch obszarach – tej odpowiedzialnej za pamięć epizodyczną, która przechowuje wspomnienia o samym zdarzeniu oraz w rejonach odpowiedzialnych za przetwarzanie emocji. Dlatego wspomnienia traumatycznych zdarzeń są bardzo trwałe" – tłumaczył psychiatra.
Takim osobom też na szczęście można pomóc – zwrócił uwagę.
Marek Matacz