Po kilku tygodniach względnego spokoju i ustępstw, groźba wprowadzenia przez Waszyngton 30-procentowych ceł ponownie rozgrzała transatlantyckie nastroje. Europejscy przywódcy mogą być rozczarowani, ale biorąc pod uwagę rozwój sytuacji w ostatnich miesiącach, nie mogą być zaskoczeni.
Stany Zjednoczone i Unia Europejska są dla siebie największymi partnerami handlowymi pod względem całkowitego wolumenu wymiany handlowej, który w 2024 r. wyniósł 975,9 mld dolarów. Przez dziesięciolecia obie strony generalnie darzyły się wzajemnym zaufaniem i dobrą wolą, zakorzenionymi w głębokich więziach handlowych. Partnerstwo gospodarcze od dawna opierało się na współpracy wojskowej i zbieżnych stanowiskach geopolitycznych, ale nastroje uległy zmianie.
Dla państw Europy Środkowo-Wschodniej ta zmiana sojuszy handlowych stanowi okazję do wzmocnienia swojej pozycji w UE przy jednoczesnym prowadzeniu wyważonej dyplomacji.
Początki CPTPP
Obecna administracja amerykańska jest bez wątpienia najbardziej teatralna w swoim odejściu od modelu globalnego wolnego handlu. Jednak dzisiejsza postawa Waszyngtonu jest częścią szerszej tendencji. Niegdyś pro-wolnohandlowa Partia Republikańska wygrała wybory kongresowe i prezydenckie w 2016 r. dzięki obietnicom wprowadzenia ceł i ochrony krajowego przemysłu.
Kurs ten został utrzymany po 2020 r., kiedy ówczesny prezydent Biden utrzymał wiele ceł nałożonych przez Trumpa na Chiny i wprowadził znaczne dotacje dla sektora produkcyjnego i badawczo-rozwojowego.
Na całym świecie narasta frustracja wobec roli Waszyngtonu w Światowej Organizacji Handlu (WTO). Od 2019 r. Stany Zjednoczone blokują nowe nominacje do Organu Apelacyjnego WTO, który jest de facto „sądem najwyższym” światowego handlu, co uniemożliwia WTO egzekwowanie przepisów.
W miarę jak Waszyngton odwraca się od instytucji i zasad, które sam stworzył, Europa spogląda teraz na Wschód, w kierunku bardziej pogodnych horyzontów, pod przykrywką Kompleksowego i Progresywnego Porozumienia o Partnerstwie Transpacyficznym (CPTPP).
CPTPP obejmuje w tej chwili Australię, Brunei, Kanadę, Chile, Japonię, Malezję, Meksyk, Nową Zelandię, Peru, Singapur, Wielką Brytanię i Wietnam.
Przewodnicząca EUCO Ursula von der Leyen ożywiła w ostatnich miesiącach perspektywy zawarcia umowy handlowej między UE a CPTPP, wywołując spekulacje w Europie i bloku zaawansowanych i wschodzących gospodarek, głównie w regionie Pacyfiku.
CPTPP powstało w 2016 r. jako Partnerstwo Transpacyficzne (TPP) przy znaczącym udziale Stanów Zjednoczonych.
W tym czasie prezydent Obama poparł TPP jako krok mający na celu ochronę porządku opartego na zasadach – zapobieganie „nieuczciwej konkurencji między przedsiębiorstwami państwowymi subsydiowanymi przez rząd”, ochronę „wolnego i otwartego internetu”, poszanowanie „praw własności intelektualnej” oraz egzekwowanie „wysokich standardów dla naszych pracowników i naszego środowiska” – przed przeciwnikami takimi jak Chiny. Jednak w 2017 r. prezydent Trump zmienił kurs i wycofał się z porozumienia.
Wycofanie się Stanów Zjednoczonych oznaczało znaczną utratę potęgi gospodarczej i miękkich wpływów. Jednak wraz z przystąpieniem Wielkiej Brytanii w zeszłym roku i ponownymi wezwaniami do współpracy ze strony UE, CPTPP ponownie znalazło się na pierwszych stronach gazet.
„Kraje azjatyckie chcą nawiązać strukturalną współpracę z Unią Europejską, a Unia chce tego samego. Dlatego powiedziałam, iż możemy potraktować to jako początek przebudowy WTO… Wolny handel z wieloma krajami jest możliwy w oparciu o zasady” – skomentowała von der Leyen podczas konferencji prasowej w czerwcu.
Blok CPTPP stanowi 13% światowego PKB, a jego łączna liczba ludności wynosi 570 milionów. Dla porównania, Stany Zjednoczone stanowią 15% światowego PKB, a ich populacja wynosi 340 milionów. CPTPP w połączeniu z UE, która stanowi 14% światowego PKB i ma 450 milionów mieszkańców, stworzyłoby największy na świecie blok wolnego handlu.
W perspektywie długoterminowej wzrost CPTPP jest optymistyczny, biorąc pod uwagę potencjał jego wschodzących gospodarek i perspektywy dalszego członkostwa.
Ponadto w tej chwili siedem kolejnych państw ubiega się o członkostwo – Kostaryka, Chiny, Tajwan, Ekwador, Urugwaj, Ukraina i Indonezja – które łącznie stanowią 23,6% światowego PKB i 1,8 mld ludności. Kraje te są siedzibą sektorów o znaczeniu globalnym. Sama tajwańska firma TSMC kontroluje dwie trzecie światowego rynku półprzewodników i jest punktem zapalnym rywalizacji technologicznej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Chiny kontrolują 80% globalnego łańcucha dostaw paneli słonecznych i produkują większość światowych pojazdów elektrycznych. Indonezja, największy producent niklu na świecie, odgrywa kluczową rolę w globalnej transformacji ekologicznej.
Chociaż przystąpienie któregokolwiek z siedmiu kandydatów nie pozostało bliskie, sama wielkość i różnorodność listy oczekujących świadczy o rosnącym znaczeniu UE na arenie międzynarodowej.
Przeszkody i możliwości dla UE
Na piśmie, UE stworzyła optymistyczne podstawy dla umowy o wolnym handlu (FTA) z CPTPP. w tej chwili UE ma już dwustronne umowy handlowe ze wszystkimi krajami CPTPP z wyjątkiem Australii i Brunei. Negocjacje w sprawie umowy o wolnym handlu między UE a Australią zostały niedawno wznowione z nową energią w kontekście „szybko zmieniającej się sytuacji na świecie”. Dostosowanie tych umów będzie trudne – zwłaszcza w perspektywie krótkoterminowej – ale pojawił się już wstępny plan działania.
Wydaje się, iż impet jest po stronie UE. Chris Luxon z Nowej Zelandii, Mark Carney z Kanady i Anthony Albanese z Australii odwiedzili niedawno Brukselę, a CPTPP było jednym z głównych tematów rozmów.
Podobnie jak UE, najważniejsze kraje CPTPP odczuły gniew Trumpa. Meksyk i Kanada stały się politycznymi workami treningowymi i celem znacznych ceł. Wietnamowi grożą wzajemne cła w wysokości 40–46% na najważniejsze towary konsumpcyjne, a Malezja i Japonia również zostały objęte cłami w wysokości 24% na najważniejsze sektory. Naciskając te kraje do podporządkowania się i ustępstw, Trump nieumyślnie pobudził działania i ogromną wolę polityczną w uśpionym projekcie politycznym.
Jednakże zawarcie i funkcjonowanie umowy o wolnym handlu w najbliższej przyszłości jest nierealne. Negocjacje umowy o wolnym handlu z jednym krajem realizowane są w UE średnio 5–10 lat, nie mówiąc już o tak złożonym bloku, jakim jest CPTPP. Bruksela nie słynie z szybkich negocjacji, a jej atutem są wielopoziomowe regulacje i normy. UE jest znana z nieustępliwości w utrzymywaniu swoich norm regulacyjnych, handlowych i konsumenckich.
Dotychczasowe napięcia między UE a Malezją, członkiem CPTPP, w sprawie oleju palmowego podkreślają utrzymujące się tarcia między regulacjami środowiskowymi a interesami handlowymi. Rozmowy w sprawie umowy o wolnym handlu między UE a Malezją rozpoczęły się w 2010 r., ale zostały zawieszone w 2012 r. na ponad dekadę w związku z sporami dotyczącymi oleju palmowego i innymi kwestiami środowiskowymi. Przepisy UE, takie jak rozporządzenie w sprawie wylesiania (EUDR) i dyrektywa w sprawie odnawialnych źródeł energii (RED II), dotyczyły importu oleju palmowego, co skłoniło Malezję – drugiego co do wielkości producenta oleju palmowego na świecie – do złożenia formalnych skarg do WTO, oskarżając UE o naruszenie międzynarodowej polityki handlowej. Chociaż negocjacje zostały wznowione w 2025 r. po „rozwiązaniu” kwestii oleju palmowego, szersze dostosowanie pozostaje powolne i trudne.
UE nie miała do czynienia z blokiem tak znaczącym i kluczowym jak CPTPP. Nadzieje na zawarcie umowy o wolnym handlu nie z jednym krajem, ale z blokiem 12 państw, należy rozpatrywać z pewnym pragmatyzmem i elastycznością.
Więcej niż umowa handlowa: symbolika i strategia
Co ważne, sukces bliższego partnerstwa między UE a CPTPP nie zależy wyłącznie od zakończenia negocjacji umowy o wolnym handlu. Chociaż zawarcie umowy handlowej w perspektywie krótkoterminowej pozostaje nierealne ze względu na wyzwania strukturalne, wzmocnienie więzi między UE a CPTPP ma znaczenie symboliczne wykraczające poza kwestie gospodarcze.
Silne partnerstwo UE-CPTPP stanowi globalny sygnał zaufania i poparcia dla modelu światowego wolnego handlu; kraje każdej wielkości mogą rzeczywiście współpracować dla wspólnych korzyści. Tworzy to gospodarczą „koalicję chętnych” (do przestrzegania ustalonych zasad i działania zgodnie z nimi).
Wiele państw czuje się rozdartych między Pekinem a Waszyngtonem – każdy z nich promuje własne zasady i oczekiwania.
Jednak sceptycyzm wobec obu stron rośnie. Stany Zjednoczone są postrzegane jako niewiarygodne i hipokrytyczne. Wizerunek Waszyngtonu jako sprawiedliwego światowego lidera uległ znacznemu osłabieniu, o czym świadczą opinie jego sąsiadów na północy i południu. Próby Chin, by odgrywać rolę światowego lidera, czego najlepszym przykładem jest szeroko zakrojona inicjatywa „Jeden pas i jedna droga”, zostały zniweczone przez konflikty terytorialne, sytuację w zakresie praw człowieka w kraju oraz jawną ingerencję w sprawy innych państw.
Solidny pakt UE-CPTPP pokazuje, iż istnieje realna „trzecia droga”, oparta na wspólnych zasadach, konsultacjach i integracji.
W takim ponadregionalnym porozumieniu udział mniejszych i średnich mocarstw, takich jak kraje Europy Środkowo-Wschodniej, wzmacnia zarówno legitymizację paktu, jak i jego kooperacyjny charakter.
Jak stwierdziła w przemówieniu von der Leyen, celem jest, aby duża liczba państw prowadziła handel w oparciu o zasady. Niezależnie od dokumentów podpisywanych przez przywódców politycznych, zasady mają znaczenie tylko wtedy, gdy są uznawane i przestrzegane. Im więcej państw uczestniczy w porozumieniu, tym większe jest prawdopodobieństwo, iż wspólne zasady będą przestrzegane. W tym przypadku ilość wspiera legitymizację.
Zarówno CPTPP, jak i UE wymagają konsensusu w sprawie ważnych decyzji dotyczących handlu i przystąpienia. Mniejszym i średnim mocarstwom ta dynamika zapewnia silniejszy i bardziej sprawiedliwy głos przy stole negocjacyjnym. Konsensus może jednak również powodować opóźnienia biurokratyczne lub być wykorzystywany przez państwa realizujące wąskie agendy krajowe, które mogą być sprzeczne z szerszymi interesami bloku. Mimo to ogranicza on możliwość dyktowania warunków przez jednego podmiotu, wzmacniając zbiorowy charakter porozumienia.
CEE jest dyplomatycznym pomostem UE do Waszyngtonu
Jak światowi przywódcy przekonali się w ciągu ostatnich kilku miesięcy, w stosunkach z USA należy zachować ostrożność.
UE doskonale zdaje sobie sprawę, iż zacieśnienie więzi z CPTPP – przy jednoczesnym osłabieniu zależności handlowej od USA – może zostać odebrane w Waszyngtonie jako wyzwanie dla amerykańskiej dominacji. Stany Zjednoczone przez cały czas zapewniają Europie parasol bezpieczeństwa, co komplikuje wszelkie zmiany sojuszy.
W tym kontekście kraje Europy Środkowo-Wschodniej odgrywają kluczową rolę dyplomatyczną. Państwa tego regionu, takie jak Polska, Rumunia i kraje bałtyckie, mają szczególnie bliskie stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Ponadto dziedzictwo zimnej wojny w Europie Środkowo-Wschodniej sprzyja trwałym więziom z USA, które wykraczają poza burzliwe okresy poszczególnych administracji.
Z drugiej strony Stany Zjednoczone postrzegają kraje Europy Środkowo-Wschodniej jako kluczowych sojuszników w przeciwdziałaniu Rosji. Polska, Rumunia i kraje bałtyckie regularnie osiągają i przekraczają cele NATO w zakresie wydatków na obronność, co jest źródłem niezadowolenia USA wobec innych państw europejskich. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej cieszą się szczególnym zaufaniem Waszyngtonu.
Aby UE mogła dywersyfikować swoje relacje bez irytowania USA, Europa Środkowo-Wschodnia będzie odgrywać kluczową rolę mediatora. Jest to rola, której nie są w stanie pełnić żadne inne kraje europejskie i która może zadecydować o sukcesie europejskiego handlu światowego w przyszłości.
—
Foto.: Vyacheslav Argenberg, Container ship CMA CGM Puget, Suez Canal, CC BY 2.0.
—
Tekst ukazał się w języku angielskim 24 lipca 2025 r. na Visegrad Insight.