Jakie wnioski należy wyciągnąć z reakcji UE na kryzysy takie jak pandemia COVID-19 czy rosyjska wojna wUkrainie? Jak Unia Europejska może skuteczniej działać w czasie kryzysu i ograniczać procedury biurokratyczne? Jaka jest ogólna wizja strategiczna i geopolityczna UE? Oraz co powinniśmy wiedzieć o referendum w sprawie wpisania integracji z UE do konstytucji i o wyborach prezydenckich w Mołdawii? Leszek Jażdżewski (Fundacja Liberte!) rozmawia z Nicu Popescu, analitykiem w ramach programu European Power przy Europejskiej Radzie Spraw Zagranicznych (ECFR), który uprzednio pełnił funkcję wicepremiera oraz ministra spraw zagranicznych i integracji europejskiej Mołdawii od sierpnia 2021 r. do stycznia 2024 r. oraz ministra spraw zagranicznych Mołdawii od czerwca do listopada 2019 r.
Leszek Jażdżewski (LJ): W dokumencie napisanym przez Pana wspólnie z Laurencem Boone’em dla Europejskiej Rady SprawZagranicznych (ECFR), zatytułowanym „Better Firefighting, Reading Europe for an Age Between War and Peace”, proponuje Pan stworzenie europejskiej wersji amerykańskiej ustawy o produkcji obronnej (US Defense Production Act, DPA). Dlaczego jej potrzebujemy?
Nicu Popescu (NP): Punktem wyjścia dla tego dokumentu jest potrzeba zwiększenia szybkości w podejmowaniu decyzji administracyjnych. W związku z tym porównaliśmy to, gdzie Europa znajduje się w tej chwili pod względem bezpieczeństwa do wozów strażackich, wozów policyjnych lub karetek pogotowia. Przez większość czasu pojazdy te poruszają się z normalną prędkością, ale gdy dochodzi do sytuacji kryzysowej (wypadku lub innego incydentu), włączają one wtedy syreny, ponieważ muszą gwałtownie dotrzeć na miejsce zdarzenia. jeżeli wóz strażacki, policyjny lub karetka pogotowia nie dotrze na miejsce na czas, ludzie mogą zginąć. Jakiekolwiek opóźnienia są zatem wówczas niebezpieczne.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo europejskie, jesteśmy w tej chwili świadkami największej wojny na europejskiej ziemi od czasów II wojny światowej. W obliczu takiego kryzysu potrzebne są zasoby, wydatki na obronę, ale trzeba też działać gwałtownie – jeżeli chodzi o składanie zamówień na broń lub wzmacnianie infrastruktury elektrycznej i energetycznej. W sytuacji kryzysowej nie można działać z zastosowaniem zwykłego tempa dla procedur administracyjnych.
Nasze instytucje stały się niezwykle powolne, zupełnie jakby utknęły w korku. jeżeli spojrzymy na to, jak wolno kraje Unii Europejskiej wydają pieniądze z funduszu NextGenerationEU (funduszu odbudowy po pandemii COVID-19), to zauważymy, iż większość państw UE wydała około jednej trzeciej pieniędzy, które miały zwydatkować. Co więcej, bardzo niewielka część funduszy spójności została wydana w wyznaczonych terminach.
Co więcej, wyobraźmy sobie, iż podczas II wojny światowej, kiedy Amerykanie i Brytyjczycy dokonywali publicznych zakupów na potrzeby przeprowadzenia lądowania w Normandii w 1944 r., zastosowaliby dzisiejsze procedury w zakresie zakupów publicznych. Gdyby tak było, to lądowanie w Normandii miałoby miejsce najwcześniej w 1950 lub 55 roku – z pewnością nie w 1944 roku. Dlatego właśnie w czasach kryzysu musimy działać szybko.
Musimy mieć możliwość gwałtownie składać zamówienia na sprzęt wojskowy, a także w zakresie różnych obszarach niewojskowych – jak w obszarach energii lub modernizacji infrastruktury. Nie chodzi tylko o przeznaczenie większej ilości pieniędzy (choć więcej funduszy jest potrzebnych), ale także o wykorzystanie naszych istniejących funduszy, które powinno się dać łatwiej przesunąć na nowe priorytety, ponieważ na danym obszarze toczy się wojna.
LJ: Czy fundusze spójności powinny być wykorzystywane do tych celów? Czy też potrzebujemy nowych przepisów, a może nowej instytucji, która spróbuje je zmobilizować i zinstytucjonalizować? Jak Pana zdaniem można tę wizję zrealizować w praktyce, biorąc pod uwagę, iż wiele państw zachowuje swoje prerogatywy w tych konkretnych obszarach i tylko w czasach kryzysu UE udaje się zwiększyć swoje zwykłe tempo reagowania?
NP: Potrzebujemy obu tych rozwiązań. Potrzebujemy nowych procedur administracyjnych, które będą opierać się na przepisach ustawowych lub wykonawczych – i potrzebujemy ich zarówno na poziomie UE, jak i na poziomie krajowym.
W naszej publikacji argumentujemy, iż potrzebujemy europejskiego odpowiednika amerykańskiej ustawy o produkcji obronnej, która jest aktem prawnym przyjętym we wczesnych latach 50. w Stanach Zjednoczonych i pozwala amerykańskiej władzy wykonawczej na szybkie wydawanie pieniędzy w sytuacjach kryzysowych. W związku z tym czasami wykorzystują go do wspierania badań lub składania zamówień na broń, ale używają go również do celów niewojskowych. Wykorzystano go na przykład aby ułatwić import paneli słonecznych do Stanów Zjednoczonych w kontekście potrzeby przyspieszenia zielonej transformacji. Używali go choćby do produkcji mleka dla niemowląt.
Amerykańska ustawa o produkcji obronnej jest dość elastycznym instrumentem prawnym, który pozwala działać gwałtownie w sytuacjach kryzysowych i odłożyć na bok procedury pokojowe, które są zwykle powolne. W Europie niektóre kraje robią to na poziomie krajowym.
W 2022 r., w obliczu rosyjskiej wojny w Ukrainie, Niemcy przyjęły akt prawny o nazwie LNG Acceleration Act, ponieważ musiały gwałtownie zbudować terminale LNG, a nie w standardowym tempie, w którym formalności realizowane są pięć lat, zanim można zacząć budować fizyczną infrastrukturę.
Obecnie w Holandii rząd dyskutuje nad projektem ustawy, która w mniejszym lub większym stopniu ma naśladować amerykańską ustawę o produkcji obronnej. Problem polega jednak na tym, iż nie tylko Niemcy czy Holandia potrzebują tego rodzaju przepisów, i to nie tylko w sektorze LNG. Potrzebujemy ich na poziomie ogólnoeuropejskim, jeżeli chcemy gwałtownie rozwijać projekty transgraniczne. Dlatego musimy nie tylko pracować nad stroną prawną, ale także znaleźć lepsze sposoby realokacji istniejących środków.
Chociaż mamy niewykorzystane fundusze w budżecie Unii Europejskiej (a także w bankach rozwoju, takich jak Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, Europejski Bank Inwestycyjny czy Bank Rozwoju Rady Europy), wszystkie te banki mają fundusze, ale zwykle nie mają specjalnych procedur przyspieszających alokację funduszy w sytuacjach kryzysowych dla krajów, które potrzebują pilnych rozwiązań palących problemów.
Właśnie dlatego niniejsze zalecenie (w świetle niedawnych wiadomości, iż Unia Europejska szuka sposobów na ułatwienie realokacji środków z petycji) jest całkowicie logiczne. Jest to coś, co wszyscy musimy zrobić, ponieważ Europa nie może dłużej być tak powolna, jak była w reagowaniu na skutki agresji Rosji na Ukrainę, czy na kryzys związany z pandemią COVID-19. Wszyscy musimy reagować na kryzysy znacznie szybciej.
LJ: Wschodni członkowie UE bez wątpienia uważają Rosję za egzystencjalne zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Takie podejście znajduje odzwierciedlenie w PKB przeznaczanym na obronność w krajach bałtyckich, a także w Polsce czy Rumunii. Jednocześnie trudno sobie wyobrazić, by Włosi czy Niemcy podzielali tę samą perspektywę. Czy możliwe jest wprowadzenie nowego, wspólnego modelu reagowania na tak istotne zagrożenie bez eskalacji wojny na terytoria NATO?
NP: Po pierwsze, w interesie wszystkich (w tym Włoch, Portugalii czy Hiszpanii) jest, aby Europa była silna, aby NATO i Unia Europejska przetrwały. jeżeli Rosjanie będą przez cały czas posuwać się naprzód w Ukrainie i jeżeli dotrą do zewnętrznej granicy NATO i Unii Europejskiej (granicy Polski lub Rumunii), wówczas jeszcze bardziej zagrożą całej zachodniej demokratycznej architekturze instytucjonalnej.
Niektórzy twierdzą, iż pomoc Ukrainie wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem pod względem napięć nuklearnych z Rosją. W rzeczywistości uważam, iż jest wręcz przeciwnie, a najlepszym sposobem na zminimalizowanie przyszłego ryzyka napięć nuklearnych jest upewnienie się, iż Rosja nie zbliży się zbytnio do granicy Unii Europejskiej i nie zrobi tego dzięki broni konwencjonalnej. Najlepszym sposobem na zatrzymanie przyszłego ryzyka – czy to konwencjonalnego, czy nuklearnego – jak najdalej od agendy politycznej i granic NATO i Unii Europejskiej jest upewnienie się, iż rosyjska armia jest jak najdalej od granic NATO i UE. A jedynym sposobem na to jest pomoc Ukrainie w zakresie dostaw broni konwencjonalnej.
To smutna rzeczywistość, ale zdecydowanie jest to istotna kwestia. Sposób, w jaki ta wojna zmienia Europę, stanowi egzystencjalne zagrożenie nie tylko dla bezpieczeństwa wielu państw europejskich, ale także dla całej architektury instytucjonalnej, na której Europa (w tym Europa Zachodnia) były budowane w ciągu ostatnich 80 lat.
Dlatego jest to zagrożenie dla wszystkich, w tym dla Włoch i Portugalii. Żaden z tych państw nie jest wystarczająco duży, by mieć znaczenie w zglobalizowanym świecie bez sojuszników. jeżeli porównamy to z zagrożeniem, jakie COVID-19 stanowił dla europejskiej gospodarki, to należy pamiętać, iż wówczas Unia Europejska pożyczyła 800 milionów euro. W międzyczasie nie była w stanie opracować schematu pożyczania pieniędzy, aby utrzymać wojnę jak najdalej od granic Unii Europejskiej. Jest to więc pewnego rodzaju paradoks.
LJ: jeżeli chodzi o kwestię produkcji amunicji, co należy zrobić z niewykorzystanymi mocami produkcyjnymi, które istnieją w fabrykach UE? A co z interkonektorami między Mołdawią a Rumunią, które nie powstały w czasie, gdy były bardzo potrzebne? I wreszcie, w ramach istniejących instytucji, prawodawstwa i funduszy, co możemy zrobić inaczej, aby poprawić sytuację, pod warunkiem, iż istnieje wola polityczna, aby to zrobić?
NP: Połączenie międzysystemowe między Mołdawią a Rumunią powstaje, ale dzieje się to zbyt wolno. Powinno być już gotowe – i byłoby, gdyby zastosowano pilne procedury bezpieczeństwa, co nie miało miejsca. Istnieje wiele innych kafkowskich przykładów tego zjawiska.
W 2020 lub 2021 roku Ukraińska Agencja Budowy Dróg otrzymała duże środki (100 mln euro) na remont dróg w obwodzie ługańskim. A potem, gdy rozpoczęła się wojna, a Rosja rozpoczęła okupację regionu, Ukraina nie mogła już remontować dróg w tej części swojego terytorium. Dlatego te 100 milionów euro miało zostać przeznaczone na inne cele dla Ukrainy. Procedura była jednak tak potwornie powolna, iż w pewnym momencie Ukraina zdecydowała, iż nie warto próbować zmienić przeznaczenia funduszy. W sytuacji kryzysowej było to całkowicie absurdalne. Wykorzystanie tych pieniędzy na inny cel (np. na magazyn zbożowy lub infrastrukturę elektryczną) nie było możliwe, ponieważ procedury czasu pokoju były stosowane do sytuacji, która wymagała szybkich rozwiązań – a nie dwóch lat papierkowej roboty.
Było wiele innych absurdalnych sytuacji tego typu, co oznacza, iż Unia Europejska musi zrewidować swoje procedury w sposób, który pozwoli na specjalne procedury w przypadku wojny lub poważnego kryzysu, w przeciwnym razie Europa będzie coraz słabsza i straci nie tylko swój globalny wymiar, ale także spójność i zdolność do konkurowania w sferze gospodarczej.
Widzimy, iż wielu europejskich wyborców jest niezadowolonych z partii rządzących. Możemy obserwować niepowodzenia we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii. W Wielkiej Brytanii rząd przegrał wybory zaledwie kilka miesięcy temu. Bez wątpienia istnieje duży sprzeciw wobec partii rządzących. jeżeli jednak spojrzymy na to, jak gwałtownie Unia Europejska wydaje środki z funduszu odbudowy po pandemii COVID-19, to jest to absurdalne.
Dlatego też, zamiast znaleźć sposoby na szybkie wydawanie pieniędzy w celu pobudzenia europejskiej gospodarki, a także sprawienie by europejskie systemy polityczne nie były pod aż tak silnym wpływem powszechnego głosowania wyborców, stworzyliśmy procedury, które są tak toporne, iż uniemożliwiają rządom szybkie wydawanie pieniędzy na odciążenie gospodarki po COVID-19 lub wystarczająco szybką pomoc Ukrainie w szerokim spektrum zagadnień. Stwarza to niebezpieczną sytuację dla Europy.
LJ: Czy Komisja Europejska spełnia ogólne oczekiwania? Co musi się wydarzyć, aby stała się mniej złożoną instytucją biurokratyczną, a bardziej strategicznym aktorem, który wyznacza własne cele i jest bardziej elastyczny w ich osiąganiu, gdy sprawy przybierają zły obrót?
NP: To, co wydarzyło się w ciągu ostatnich trzech lat (również w związku z pandemią COVID-19), spowodowało, iż bardzo często pojawia się polityczna świadomość, iż coś należy pilnie zrobić. Z pewnością przywództwo Komisji Europejskiej, a także kierownictwo Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju dostrzegają palącą naturę tego, co należy zrobić. Wciąż jednak potrzebujemy odpowiednich procedur prawnych, które zostaną opracowane przez działy prawne i jednostki zajmujące się analizą ryzyka. Wszystkie one operują na protokołach, które zostały zaprojektowane nie z myślą o kryzysie, ale o powolnym, swobodnym, pokojowym tempie. Dlatego nie jest to tylko kwestia woli politycznej.
Bardzo często wola polityczna istnieje, ale potrzebujemy również odpowiedniego dostosowania instytucji, które pozwoli na szybkie postępowanie administracyjne. Wciąż nie doczekaliśmy się odpowiedniego dostosowania europejskich instytucji, które sprawiłoby, iż Europa byłaby lepiej przygotowana na kryzysy – również w przyszłości.
LJ: To sprowadza nas do dyskusji o rozszerzeniu UE o Mołdawię. Jaka jest obecna sytuacja w Mołdawii po pełnej inwazji Rosji na Ukrainę? I jakie było uzasadnienie przeprowadzonego niedawno referendum połączonego z wyborami prezydenckimi?
NP: Nie licząc Ukrainy, Mołdawia jest krajem, który najbardziej ucierpiał z powodu negatywnych konsekwencji wojny. Nie chcę bagatelizować wpływu wojny na Ukrainę, ponieważ był on o milion razy bardziej dramatyczny i tragiczny. Ale spośród innych krajów, to właśnie Mołdawia jest prawdopodobnie najbardziej dotkniętym krajem w wielu obszarach.
Mołdawia musiała poradzić sobie z wielkim kryzysem uchodźczym. W porównaniu z populacją Mołdawii, jej PKB i zasobami do zarządzania nim, było to znacznie trudniejsze niż na Słowacji, w Armenii czy w Polsce. Co więcej, Mołdawia miała poważne problemy gospodarcze z powodu wojny. Inwestorzy znacznie ostrożniej podchodzili do inwestowania swoich pieniędzy w kraju położonym tuż obok strefy działań wojennych.
W konsekwencji wzrosły koszty regionalnej logistyki, łańcuchów dostaw i transportu. W międzyczasie wiele osób we Francji lub w Polsce było niezadowolonych z poziomu inflacji, zaś w Mołdawii wszystkie te problemy były jeszcze większe, a rząd miał mniej sposobów finansowych na zrekompensowanie i złagodzenie wstrząsów gospodarczych spowodowanych wojną. Kontekst jest więc skomplikowany.
W ciągu ostatnich kilku tygodni w Mołdawii odbyły się wybory prezydenckie i referendum w sprawie wprowadzenia do konstytucji odniesienia do przystąpienia do UE. Maia Sandu wygrała wybory prezydenckie i odzyskała mandat z 11% przewagą, co jest naprawdę niesamowitym wynikiem.
W międzyczasie, na całym świecie, zwłaszcza w państwach demokratycznych, obecni rządzący są karani przez wyborców. W ciągu ostatnich kilku lat w Stanach Zjednoczonych, Polsce, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Finlandii i we Włoszech do władzy doszły nowe rządy, a ludzie byli niezadowoleni m.in. z inflacji i poziomu cen. W związku z tym fakt, iż Mołdawianie ponownie opowiedzieli się za proeuropejskim rządem, wybrali Maię Sandu na nową kadencję i zagłosowali za referendum w sprawie UE, wyraźnie świadczy o bardzo wysokim stopniu odporności na istniejące problemy.
Niemniej jednak, problemy te przez cały czas osłabiają mołdawską gospodarkę, poziom optymizmu w społeczeństwie oraz zaufanie do systemu politycznego w ogóle. Wszystkie te problemy strukturalne uległy w ostatnich miesiącach zaostrzeniu w Mołdawii przez bardzo agresywny rosyjski program kupowania głosów na masową skalę.
Za pośrednictwem oligarchów Rosja rozprowadziła co najmniej 138 000 kart bankowych wśród obywateli Mołdawii, co stanowi około 10% całkowitej liczby wszystkich wyborców w Mołdawii. Niektórym z tych osób płacono przez kilka miesięcy, aby skłonić ich do głosowania w sposób, w jaki kazała im Rosja. Władze znają każdy numer telefonu związany z tą sprawą, ponieważ osoby, które zainstalowały aplikację rosyjskiego banku, otrzymywały wiadomości tekstowe podczas procesu instalacji i płatności gotówkowych na swoje konta bankowe, co zostało zarejestrowane w danych operatorów komórkowych.
To nie są zwykłe spekulacje. Mówimy o dość jasnej sytuacji, w której prawie 10% wyborców zainstalowało aplikację rosyjskiego banku na swoich telefonach i otrzymywało gotówkę za swój głos. Jest to bardzo dramatyczna nowa forma wojny hybrydowej, która stanowi uzupełnienie dla dezinformacji i wielu innych metod mających na celu destabilizację Mołdawii.
Dobra wiadomość jest taka, iż między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich władze dość znacząco sprzeciwiły się temu systemowi kupowania głosów. Dlatego też, sądząc po wynikach – choć trudno jest podać dokładne liczby – wydaje się, iż sprzeciw wobec tego mechanizmu zadziałał w mniejszym lub większym stopniu na znaczną liczbę osób, które sprzedały swój głos w pierwszej turze wyborów prezydenckich, ale które miały swoje opory względem takiego postępowania w drugiej turze, gdy zobaczyły, iż nie chodzi o to, iż dostaniesz 100 euro za sprzedaż swojego głosu, ale iż możesz również zostać ukarany grzywną, zatrzymany lub może zostać przeciwko tobie zostać wszczęte śledztwo przez policję i skończysz w systemie wymiaru sprawiedliwości. To prawdopodobnie powstrzymało wiele osób przed sprzedawaniem swoich głosów w drugiej turze, a w konsekwencji wyniki lepiej odzwierciedlały wolę wyborców.
LJ: Wygląda na to, iż Maia Sandu chciała uczynić z wyborów prezydenckich referendum w sprawie europejskiej przyszłości Mołdawii. Czy z perspektywy czasu polaryzacja wyborców wzdłuż linii partyjnych w kwestii UE miała sens? Być może jest to kwestia, która pozwoliłaby zmobilizować więcej wyborców popierających Unię Europejską?
NP: Jest już za późno, by spekulować na temat tego, co byłoby lepsze, zaś z perspektywy czasu zawsze łatwiej jest wyrobić sobie konkretne zdanie. Referendum unijne pokazało, iż w pierwszej turze Maia Sandu otrzymała 43% głosów, podczas gdy zmiana konstytucji i wprowadzenie odniesienia do UE lub kilku odniesień do UE do konstytucji uzyskało 50,4% poparcia. Dlatego też w pierwszej turze za UE głosowało ewidentnie więcej osób niż za Maią Sandu.
Jednocześnie w ramach tych wyników około 10% kupionych głosów również wpłynęło na ostateczny wynik, który stał się mniej przekonujący, gdy pojawiły się wszystkie badania opinii publicznej. Ja sam byłem zaangażowany w prowadzenie działań społeczeństwa obywatelskiego mających na celu informowanie o Unii Europejskiej i odpieranie kłamstw i propagandy rozpowszechnianych na temat UE.
Rozważmy inną analogię. Wszyscy uznają Donalda Trumpa za nowo wybranego prezydenta. Gdy przyjrzymy się doniesieniom medialnym i komunikatom Partii Demokratycznej, ludzie mówią o miażdżącym zwycięstwie Donalda Trumpa i udzieleniu mu mandatu do realizacji jego priorytetów politycznych. jeżeli jednak spojrzymy na dokładne liczby, to na Donalda Trumpa zagłosowała taka sama liczba osób jak w 2020 roku (74 miliony, 49,9% wszystkich głosujących). Jest to więc nieco mniej niż wyniósł wynik referendum unijnego w Mołdawii. Mimo tego, to wokół wyników referendum rozgorzała poważna dyskusja.
Jednak dyskusja na temat referendum jest już zakończona. Konstytucja jest już w tej chwili zmieniana. A teraz obecny i przyszły rząd będą musiały upewnić się, iż wdrożą niezbędne reformy tak szybko, jak to możliwe, aby wprowadzić Mołdawię do Unii Europejskiej.
Jasne stało się to, co wiedzieliśmy już w przypadku Brexitu i francuskiego referendum w sprawie konstytucji europejskiej w 2005 roku, które nie spotkało się z pozytywną reakcją. Referenda to bez wątpienia miecz obosieczny. Czasami zadaje się pewne pytanie, a bardzo często wyborcy udzielają odpowiedzi, która nie jest odpowiedzią na to pytanie, a raczej odzwierciedleniem tego, co myślą o rządzie lub gospodarce.
LJ: Jak zmieni się pozycja Mołdawii w obliczu wizji integracji z UE? Jak mołdawski rząd podejdzie do kwestii wyborów parlamentarnych, które być może będą jeszcze bardziej istotne dla przyszłości Mołdawii? I czego należy się spodziewać w obszarze integracji z UE i na poziomie krajowym w odniesieniu do tych kwestii?
NP: Przyszły rok będzie bardzo trudny dla Mołdawii. Czekają nas wybory parlamentarne, a rozwój sytuacji w Ukrainie pozostaje niejasny. Nie wiemy, jak przesunie się linia frontu, czy dojdzie do porozumienia pokojowego i na ile będzie ono trwałe. Dlatego wszystkie te rozmowy, które toczą się między nową amerykańską administracją na temat przyszłości Ukrainy, rzucają się cieniem na mołdawską politykę i postawy społeczne wobec krajowych graczy politycznych, a także względem Europy, Stanów Zjednoczonych i Ukrainy. Wszystko to tworzy bardzo trudny kontekst dla sytuacji w jakiej znajduje się Mołdawia.
Dodatkowo, presja ze strony Rosji nie słabnie. Rosja najprawdopodobniej przez cały czas inwestuje pieniądze w swój plan związany z wyborami, dopracowując go, próbując znaleźć lepsze sposoby na wpłynięcie na głosowanie również następnym razem. Tymczasem mołdawska gospodarka przez cały czas cierpi z powodu skutków wojny. Obserwujemy również masową dezinformację.
Mołdawii udało się przetrwać wiele kryzysów w ciągu ostatnich ponad 30 lat. Niezależnie od tego faktu, choćby w zeszłym miesiącu Mołdawia po raz kolejny potwierdziła swoją gotowość wkroczenia na proeuropejską ścieżkę. Niemniej jednak kontekst jest bardzo skomplikowany i prawdopodobnie będzie on taki również w przyszłości.
Dlatego też niezwykle ważne będzie, aby Mołdawia przez cały czas otrzymywała wsparcie ze strony swoich partnerów i aby działo się to bardzo szybko. Ponieważ kiedy mówimy o rozwoju infrastruktury w Mołdawii, w sytuacji kryzysowej naprawdę nie jest zbyt mądrze oferować dotacje, a następnie spędzać pięć lat na papierkowej robocie, zanim te dotacje zamienią się w rzeczywiste mosty i drogi. Trzy lub pięć lat to zbyt długo.
Dlatego też istnieje potrzeba zwiększenia prędkości w działaniu i zakresu udzielanej pomocy, co jest niezwykle ważne dla politycznych i gospodarczych realiów Mołdawii. Będzie to miało znaczący wpływ geopolityczny na pozycję Mołdawii na świecie w regionie, który wciąż pozostaje niebezpieczny.
Niniejszy podcast został wyprodukowany przez Europejskie Forum Liberalne we współpracy z Movimento Liberal Social i Fundacją Liberté!, przy wsparciu finansowym Parlamentu Europejskiego. Ani Parlament Europejski, ani Europejskie Forum Liberalne nie ponoszą odpowiedzialności za treść podcastu, ani za jakikolwiek sposób jego wykorzystania.
Podcast jest dostępny także na platformach SoundCloud, Apple Podcast, Stitcher i Spotify
Czytaj Raport ECFR: https://ecfr.eu/publication/better-firefighting-readying-europe-for-an-age-between-war-and-peace/
Z języka angielskiego przełożyła dr Olga Łabendowicz
Czytaj po angielsku na 4liberty.eu