Po dość płytkim, pełnym kilka znaczących sloganów i de facto obraźliwym dla Europy i Europejczyków wystąpieniu vice Trumpa Vancea, polska patoprawica jest w stanie permanentnego wzwodu. Oczywiście można i trzeba brać poprawkę na to, kto to mówił, a mówił to przykrótki onanista, rasista, mający zadatki na naziola i człowiek o elastycznym bardzo charakterze, zmieniający poglądy i kluby polityczne mniej więcej tak samo często jak w Polsce pan Czarnecki. Szczerze mówiąc, to nie jestem w tej chwili w stanie powiedzcie, kto jest głupszy, Vance, czy Czarnecki, ale umówmy się , iż nie ma to teraz większego znaczenia.
Mimo skończonych szacownych uniwersytetów (przynajmniej z nazwy; nota bene w Stanach też kupuje się fejk dyplomy i to czasem całkiem legalnie), Vance to klasyczny jednak amerykański jełop, nie mający zielonego pojęcia zarówno o Europie jak i wartościach o którym z taką swadą mówił, pod płaszczykiem obrony owych wartości i zdegenerowanego chrześcijaństwa, sprawnie promując faszyzm.
Jeśli gość mówi, iż zagrożeniem, które jego i jego tatusia Trumpa najbardziej w odniesieniu do Europy niepokoi, są nie Rosja i nie Chiny, tylko jak on to nazwał „wycofanie się Europy z niektórych najbardziej fundamentalnych wartości”, no to nie wiem doprawdy, czy się z tego śmiać, może płakać nad tym, co się z tą Ameryką stało i kogo oni tam wybrali z boską oczywiście pomocą Putina (argument, iż Putin powinien zmienić teraz Trumpowi oficera prowadzącego, moim zdaniem jest nietrafiony. Facet przez cały czas robi dobrą robotę).
Byliśmy więc świadkami kilku minut absolutnego bełkotu amerykańskiego niby wiceprezydenta, co jest przy okazji znakomitym przykładem bagna w jakie stacza się świat, mając z jednej strony ambitnego wariata i mordercę Putina, a z drugiej nie mniej ambitnego wariata i fantastę Trumpa, otoczonego debilami i potakiewiczami takimi jak ów Vance, czy mizogin i przemocowiec Hegseth. Nota bene jak prawdopodobnie żeście zarejestrowany, ów Hegseth jest w Polsce i spotkał się miedzy innymi z panem Amiszem Kosiniakiem, czyli właściciel 3 żon (na razie), mógł sobie szczerze pogadać i podzielić się doświadczeniami z właścicielem 2 żon (na razie).
Wracając zaś do Vancea… Naprawdę dość zabawnym jest jak poucza on nas o tych niby zasadniczych wartościach, przyjeżdżając z kraju, gdzie jeszcze w latach późnych 60-tych, zabijano czarnych za to, iż są czarnymi, do dziś w wielu trampowskich iż tak powiem stanach, czarny to wesz, nie człowiek, robal, którego należy rozdeptać; gdzie połowa ludzi nie ma żadnego ubezpieczenia, bo ich na to nie stać, bo taka jest polityka społeczna, gdzie na ulicach leżą pokotem uwaleni w trupa fentanylem Vancea współobywatele, gdzie szaleje cenzura w szkołach księgarniach i bibliotekach (choć nie tylko tam), gdzie przez cały czas są stany, w których dzieci naucza się, iż ziemia jest płaska i oczywiście są takie stany, gdzie wykonuje się karę śmierci, a im ciemniejszy masz odcień skóry, tym pewniejsze jest, iż cię powieszą, lub zabiją zastrzykiem.
No i ten facio mówi o wartościach, powołując się przy okazji na niejakiego Wojtyłę, jakoby autorytet, kończąc wszystko jakimś zwietrzałym cytatem z tego klasyka intelektualnego bełkotu, jakby nie zauważając (no, ale to Ameryka), iż już od dobrych paru lat ów lolek nie jest żadnym autorytetem, i to choćby wśród co mądrzejszych katolików. Pomijając rzecz jasna to, o czym być może Vance nie wie, bo się nie douczył, iż rzeczony lolek, to zdiagnozowany patron pedofilów, a co jak co, ale pedofilia w Ameryce ma się raczej dobrze. Na dodatek, wycierając sobie ryj papieżem, chwilę potem spotyka się z neonazistami z AfD, brata się z nimi i ich wychwala. No a tymczasem polska ksto-pato-nazi-prawica wyje z zachwytu.