Stonoga przyjechał pod Chojnów uwolnić pracowników żwirowni

1 rok temu
Eskaluje konflikt wokół rekultywowanej żwirowni w Czernikowicach. Mieszkańcy strzelali z pistoletów na wodę do kontrowersyjnego dziennikarza i biznesmena Zbigniewa Stonogi, gdy przyjechał uwolnić pracowników uwięzionych rzekomo na terenie zakładu. W końcu pojawili się też długo wyczekiwani specjaliści z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, by pobrać próbki odpadów zasypanych w wyrobisku. Od 13 marca grupa mieszkańców gminy Chojnów - w porywach do 300 osób - dniem i nocą blokuje wjazd na teren żwirowni w Czernikowicach. Ludzie posądzają jej właściciela o to, iż pod pozorem rekultywacji zwiózł do wyrobiska tysiące ton zmielonego plastiku i innych odpadów komunalnych. Wspierają ich władze gminy Chojnów z wójtem Andrzejem Pyrzem na czele. Już wstępne wyniki pobranych przez gminę próbek wskazały, iż rzeczywiście do żwirowni trafiały odpady nieujęte w decyzjach starosty legnickiego i marszałka Dolnego Śląska o rekultywacji. Protestujący domagali się kontroli z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu jako instytucji najbardziej kompetentnej do zajęcia się sprawą. WIOŚ długo ociągał się z inspekcją w zakładzie. W końcu jednak przyjechał.

- Jak zaczęli wiercić, musieli przerwać na głębokości 4 metrów, bo temperatura wynosiła 60 stopni Celsjusza - opowiada Arkadiusz Lewandowski, jeden z liderów społecznego protest
Idź do oryginalnego materiału