Nowy rząd Niemiec kierowany przez chadeckiego kanclerza Friedricha Merza sprawuje władzę już prawie sto dni. Obserwatorzy dokonują pierwszego podsumowania.
Merz wyróżnił się przede wszystkim w polityce zagranicznej. Odwiedził prezydenta USA Donalda Trumpa w Białym Domu, wielokrotnie wspierał Ukrainę w walce z rosyjskim agresorem oraz apelował do premiera Izraela Beniamina Netanjahu o umiarkowanie w działaniach wojennych w Strefie Gazy. W polityce wewnętrznej nowy rząd opowiada się przede wszystkim za ostrym kursem w kwestii migracji. Jak oceniają to Niemcy?
Popularność Merza spada
W najnowszym sondażu telewizji ARD Friedrich Merz odnotowuje spadek popularności. Znacznie mniej osób niż w lutym tego roku, czyli w momencie wyborów parlamentarnych, uważa, iż szef niemieckiego rządu jest w stanie coś zrobić w sprawie nielegalnej imigracji (spadek o 12 punktów procentowych).
Ogółem tylko 42 procent respondentów uważa, iż Merz nadaje się do pełnienia funkcji kanclerza.
Niemcy a Strefa Gazy
Wkrótce po zaprzysiężeniu na kanclerza Merz powiedział, iż nie rozumie już, jakie cele Izrael realizuje w wojnie w Strefie Gazy. Ostatnio kanclerz jednoznacznie wezwał premiera Netanjahu do złagodzenia cierpień około 2 mln ludzi w wąskim pasie wybrzeża Morza Śródziemnego. W przeciwieństwie do Francji, Wielkiej Brytanii czy Kanady Niemcy przez cały czas wahają się przed uznaniem państwa palestyńskiego w odpowiedzi na sytuację w Strefie Gazy.
Czy mieszkańcy Niemiec uważają ten kurs za słuszny? Na wynik sondażu nie wpłynęła decyzja Berlina z piątku, 8 sierpnia, kiedy kanclerz Merz oświadczył, iż Niemcy do odwołania nie będą wydawać zezwoleń na eksport sprzętu wojskowego, który może być wykorzystywany w Strefie Gazy.
Według sondażu mieszkańcy Niemiec przez cały czas uważają, iż najważniejszy jest los zakładników, którzy przez cały czas są przetrzymywani przez islamistyczną organizację terrorystyczną Hamas. Zdecydowana większość uważa jednocześnie, iż kanclerz powinien zwiększyć presję, aby Izrael zmienił swoje postępowanie. Zarówno chadek Merz, jak i jego poprzednik – socjaldemokrata Olaf Scholz – zawsze podkreślali, iż Niemcy przez cały czas ponoszą szczególną odpowiedzialność za istnienie Izraela. Jednak wśród respondentów sondażu tylko 31 procent przez cały czas tak uważa, czyli o pięć punktów procentowych mniej niż w czerwcu br.
Duże obawy o niemiecką gospodarkę
Prezydent USA Donald Trump przez cały czas nakłada na świat swoje częściowo drastyczne cła. Uzgodnił z UE, iż Europa będzie płacić cła na niektóre towary importowane z UE do Stanów Zjednoczonych. Z kolei Stany Zjednoczone przy eksporcie do UE są zwolnione z ceł. Porozumienie to, zawarte z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, budzi wiele kontrowersji.
W obliczu często niejasnej polityki celnej amerykańskiego prezydenta Niemcy przez cały czas obawiają się o stabilność gospodarczą: 65 procent pytanych jest zaniepokojonych lub choćby bardzo zaniepokojonych, a tylko 5 procent nie ma żadnych obaw.
W poprzednim sondażu jeszcze więcej osób wyrażało zaniepokojenie. Jest to z pewnością konsekwencja zmiennej polityki Donalda Trumpa.
Małe zaufanie do kanclerza
Jeszcze przed objęciem rządów Friedrich Merz zadbał o to, aby Bundestag zmienił dotychczasowe rygorystyczne ograniczenia dotyczące zadłużenia. W ciągu najbliższych lat na nowe linie kolejowe, drogi i szkoły przeznaczy się 500 miliardów euro, a na modernizację Bundeswehry co najmniej tyle samo.
Jest to wyraźne odejście od obietnic konserwatystów złożonych w kampanii wyborczej, iż nie będą zaciągać nowych długów. Czy wpłynęło to negatywnie na wizerunek nowego kanclerza? Tylko 26 procent pytanych uważa, iż Merz jest osobą, której można zaufać. To o trzy punkty procentowe mniej niż w lutym br.
Skręt w prawo
Wyniki lutowych wyborów do Bundestagu pokazały, iż podobnie jak w wielu innych krajach, również w Niemczech obserwuje się tendencję do skręcania w prawo. Społeczeństwo jest coraz bardziej spolaryzowane. Uznana za częściowo skrajnie prawicową partia AfD podwoiła swój wynik wyborczy w porównaniu z wyborami w 2021 r., uzyskując prawie 21 procent głosów.
Objęcie stanowiska przez Merza 6 maja nie zdołało jak dotąd zatrzymać tej tendencji. Wręcz przeciwnie: zapytani o to, na którą partię zagłosowaliby, gdyby wybory odbywały się w najbliższą niedzielę, 27 procent respondentów opowiedziało się za chadecją CDU/CSU. AfD poparłoby już 24 procent uprawnionych do głosowania. Trzy pozostałe partie reprezentowane w Bundestagu – socjaldemokratyczna SPD, Zieloni i partia Lewica – utrzymują się na swoich pozycjach – odpowiednio z wynikiem 13, 12 i 10 procent.
W sondażu Deutschlandtrend telewizji publicznej ARD uczestniczyło 1321 reprezentatywnie wybranych obywateli Niemiec uprawnionych do głosowania. Sondaż przeprowadził w dniach 4-6 sierpnia br. instytut badania opinii publicznej Infratest dimap.