Steven Levy: Facebook. A miało być tak pięknie

3 godzin temu

Steven Levy, specjalista w dziedzinie technologii, dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem, przez trzy lata zbierał materiały na temat firmy Zuckerberga, towarzysząc jej założycielowi w sytuacjach zawodowych i prywatnych. „Facebook. A miało być tak pięknie” to relacja z pierwszej ręki, a jednocześnie żywy, osobisty reportaż o projekcie, który całkowicie zmienił świat. I wcale nie chce na tym poprzestać (z mat. wydawcy).

Wydawnictwu Mova dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji. Zachęcamy do lektury całej książki.

Przedmowa

– Z dumą ogłaszam, iż od dzisiaj nasza firma nosi nazwę Meta.

To słowa Marka Zuckerberga, trzydziestosiedmioletniego założyciela, dyrektora generalnego i władcy Facebooka, największej sieci społecznościowej na świecie oraz firmy, która dosłownie zmieniła świat, na dobre i na złe. Padły one 28 października 2021 roku podczas konferencji Connect – dorocznego zgromadzenia deweloperów pracujących na rzecz platformy rzeczywistości wirtualnej Facebooka, zwanej Oculus. Konferencja odbyła się w trybie wirtualnym: pandemia COVID-19 sprawiła, iż firma musiała odwołać spotkania w realu.

W innym sensie brak fizycznego spotkania odzwierciedlał przekonanie Zuckerberga, iż pewnego dnia będziemy się bawić, nawiązywać relacje i prowadzić interesy jako wymyślne awatary w cyfrowej metasferze zwanej metawersem (termin zapożyczony z dystopijnej powieści Neala Stephensona Zamieć). Nie istnieje jeszcze technologia, która nam to umożliwi, choćby nie jesteśmy blisko jej opracowania, a wystąpienie Zuckerberga zostało nagrane wcześniej w stylu przypominającym dokumenty z nurtu infomercial, zamiast stanowić wypowiedź holograficzną w czasie rzeczywistym, jak to ma wedle jego wyobraźni dziać się w przyszłości.

Tyle iż Zuckerberg tak mocno wierzy w tę przyszłość, iż zmienił nazwę jednej z najbardziej wartościowych firm na świecie, żeby tylko odzwierciedlić w niej niesprawdzoną technologię jako model biznesowy.

To było coś zdumiewającego. Aplikację zwaną Facebookiem – wytwór z akademika, który pożera nieskończony czas miliardów ludzi – ni z tego, ni z owego postawił w jednym szeregu z innymi produktami zebranymi pod marką Meta.

– Wciąż jesteśmy firmą, która tworzy technologię wokół ludzi – powiedział Zuckerberg ze swojego salonu czy też miejsca, które sprawiało takie wrażenie. (Byłem w jego salonie i wygląda on raczej zwyczajnie). – Teraz mamy jednak nową Gwiazdę Polarną, która pomoże wprowadzić metawers w nasze życie. Mamy też nową nazwę, która odzwierciedla całość tego, co robimy, i przyszłość, którą chcemy pomóc stworzyć.

Ale czy ambitna wizja była jedynym czynnikiem, który doprowadził do tej zmiany? Krytycy Facebooka – albo Mety – uważają inaczej. Twierdzą, iż z całą pewnością wiąże się ona z brudami, jakie nieodwołalnie przylgnęły do marki Facebook. Rzeczywiście, w tygodniach poprzedzających wspomniane wydarzenie pojawił się zalew przerażających informacji opartych na tysiącach stron dokumentów wewnętrznych, który zdominował medialne doniesienia na temat Facebooka – już bardzo wobec niego krytycznie nastawionych po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku, kiedy okazało się, iż twór Marka Zuckerberga – pierwotnie strona dla studentów – może szkodzić demokracji.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Wzmocnij kampanie obywatelskie Instytutu Spraw Obywatelskich

Przekaż swój 1,5% podatku:

Wpisz nr KRS 0000191928

lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.

Źródłem ostatniego wycieku okazała się menedżerka produktu w dziale integralności Facebooka. Po latach spędzonych w Google’u, Yelp i Pintereście Frances Haugen – urodzona tak jak Zuckerberg w 1984 roku – w 2019 roku dołączyła do firmy i miała zająć się problemami związanymi z dezinformacją. Jedna z bliskich jej osób zradykalizowała się pod wpływem mediów społecznościowych, co zbyt często zdarza się na Facebooku, i Haugen jako doświadczona inżynierka i menedżerka produktu uznała, iż może pomóc w tym obszarze. Ale to, z czym się zetknęła, ją przeraziło. W Facebooku nic sobie nie robiono z treści publikowanych na portalu poza Stanami Zjednoczonymi, co było znacznie gorsze niż krajowe bolączki, z jakimi miała się zmierzyć.

Zbyt często nie zauważano krzywdzących postów, czasami wręcz zachęcających do przemocy, a w niektórych przypadkach choćby celowo ich nie usuwano, ponieważ zamieszczały je osoby u władzy.

– Już po dwóch tygodniach po rozpoczęciu pracy pomyślałam: „Boże drogi, to jest znacznie gorsze, niż się spodziewałam – powiedziała mi Haugen. – Chyba gdzieś w dwa tysiące dwudziestym roku dotarło do mnie, iż życie wielu ludzi wisi na włosku”.

Zrezygnowała z pracy, podobnie jak wielu innych kolegów i koleżanek, którzy nie pochwalali postępowania firmy. Inaczej niż pozostali, najpierw metodycznie przejrzała wewnętrzne mejle, żeby zgromadzić dowody na to, iż Facebook był świadomy swoich postępków. Pokazywały one, iż zbyt często kierownicy – w tym Zuckerberg – nie potrafili zdecydowanie stawić czoła problemom. A te odnosiły się do postów na Instagramie, które wzmagały depresję u nastolatek, czy szerzenia nienawiści na tle religijnym w Indiach. Dokumenty zostały po raz pierwszy opublikowane przez „Wall Street Journal” w październiku 2021 roku, a potem powielone przez liczne domy mediowe. Publikacja wywołała sensację i Kongres Stanów Zjednoczonych oraz instytucje w innych krajach zaprosiły Haugen, by opowiedziała im o tym, czego się dowiedziała. Senator Edward Markey z Massachusetts mówił prawdopodobnie w imieniu całego gremium, gdy nazwał Haugen „amerykańską bohaterką XXI wieku”.

Stanowiło to widoczny kontrast wobec ostatniego wystąpienia Zuckerberga przed Kongresem – siódmego z kolei, żadne z nich nie było przyjemne – podczas którego legislatorzy obrzucali go szyderstwami, bez powodzenia próbując wydobyć jednoznaczne odpowiedzi na swoje pytania. Za ich wrogością krył się ruch żądający regulacji Facebooka lub ukarania go za naruszenie przepisów antymonopolowych. W grudniu 2020 roku Federalna Komisja Handlu i 46 prokuratorów stanowych złożyło w sądzie pozew przeciwko Facebookowi (był on następnie odrzucany przez sądy, ale Komisja ostatecznie złożyła go wraz z ostrzejszymi argumentami w sierpniu 2021 roku). W samym centrum pozwu znalazło się niewłaściwe przejęcie dwóch firm: Instagrama i WhatsAppa, odpowiednio w 2012 i 2014 roku.

To nie wszystko. Legislatorzy i regulatorzy na całym świecie atakowali Facebooka za jego brak nadzoru nad treściami zamieszczanymi przez użytkowników, politykę dotyczącą prywatności i zachowania odnoszące się do sprawiedliwości społecznej oraz różnorodności.

Powstało powszechne przekonanie, iż tzw. Big Tech, czyli cztery największe firmy dominujące w branży, są nie tylko za duże, ale także monopolistyczne, antykonkurencyjne, nieprzyjazne dla pracowników, a choćby niszczące dla demokracji.

Z tego kwartetu Facebook i jego przywódca byli najbardziej piętnowani. W Stanach Zjednoczonych pojawił się nowy prezydent – któremu udało się sięgnąć po władzę mimo ataku na Kapitol podkręcanego przez platformy należące do Zuckerberga i spóźnionych ruchów w kierunku powstrzymania go. Prezydent Biden nominował szefów Federalnej Komisji Handlu i działu antymonopolowego Departamentu Sprawiedliwości, których stosunek do Big Tech i Facebooka był jednoznacznie wrogi.

W tym wszystkim tkwi jednak pewna ironia: żaden z tych problemów nie osłabił poważnie finansów Facebooka. Dzięki temu, iż podczas pandemii ludzie częściej korzystali z usług firmy, ta przez cały czas mnóstwo zarabiała. W 2020 roku odnotowała przychody w wysokości 86 miliardów dolarów, w tym blisko 33 miliardów zysku. Na początku lata 2021 roku jej akcje warte były w sumie bilion dolarów. Osobisty majątek Marka Zuckerberga sięgał 70 miliardów dolarów, czyniąc z niego jedną z najbogatszych osób na świecie.

Być może wszystkie te sukcesy sprawiły, iż Zuckerberg poczuł się uprawniony do tego, by zmienić temat, gdy krytycy wskazywali na błędy w ochronie użytkowników jego serwisów i społeczeństwa jako całości. W dniu, w którym Frances Haugen pojawiła się w popularnym telewizyjnym programie 60 minutes, Zuckerberg zamieścił nagranie swojej rodziny na jachcie pływającym po zatoce San Francisco. Niedługo potem pojawił się na konferencji Connect, wirtualnie ogłaszając światu, iż Facebook nazywa się od dzisiaj Meta.

Obserwując to ogłoszenie z mojego kącika w metawersie, miałem mieszane uczucia. Ostatecznie jestem autorem książki – tej, którą trzymasz w ręku – z nazwą Facebook w tytule. Rozmawiałem z setkami ludzi, żeby nakreślić ostateczną wersję opowieści o tym, jak firma połączyła świat i co się później stało. Z samym Zuckerbergiem rozmawiałem 9 razy, zyskując wyjątkowy dostęp do jego przemyśleń. Czyżby teraz szef Facebooka zmieniał swoją opowieść, odejmował bąbelki z musującego eliksiru historii Facebooka takiej, jaką znamy?

Wręcz przeciwnie. Teraz gdy Zuckerberg i Meta sami starają się na nowo wyobrazić sobie rzeczywistość, zrozumienie, czym jest firma znana wcześniej jako Facebook, stało się jeszcze ważniejsze.

Wszystkie problemy Facebooka, które ostatnio wystąpiły, wyrastają z opowieści, jaką nakreśliłem w książce. Śmiałość Zuckerberga. Jego marzenia zarysowane w skromnym notatniku. Nieustępliwy nacisk na wzrost. Kompromisy poczynione przez firmę w kwestii prywatności użytkowników, gdy platforma się rozwijała. Pochopne dążenie do globalizacji Facebooka, zanim miał on zdolność do monitorowania pojawiających się w serwisie treści. Wreszcie decyzje polityczne poczynione w czasie, gdy Facebook okazał się istotnym czynnikiem w wyborach prezydenckich, a choćby kampaniach dezinformacyjnych. I owszem, bezlitosne przejęcia potencjalnych konkurentów, w tym Instagrama czy WhatsAppa. (Słyszałem, iż moja książka została dobrze przyjęta przez legislatorów i regulatorów badających poczynania Facebooka).

Wielu pracowników Facebooka, których spotkasz na kartach tej książki, już nie było tam zatrudnionych w momencie, gdy ze mną rozmawiali. Od tamtej pory dołączyli do nich następni. Dyrektor do spraw technicznych Mike Schroepfer ogłosił swoje odejście w październiku 2021 roku. David Marcus, który stał na czele nieudanego projektu kryptowaluty, zapowiedział, iż odejdzie w grudniu 2021 roku. Ale przez cały czas najściślejsze kierownictwo firmy składa się z najbardziej zagorzałych popleczników Zuckerberga, w tym Christophera Coksa [1] i Andrew „Boza” Boswortha, którzy szefują dwóm działom Mety – mediom społecznościowym i projektowi wirtualnej rzeczywistości. W chwili gdy piszę te słowa, Sheryl Sandberg przez cały czas pracuje dla Facebooka, ale w krytycznym okresie, w którym spodziewano się po niej obrony firmy, nie występowała publicznie. Podejrzewa się, iż kiedy Zuckerberg ustabilizuje przeniesienie firmy do innych rzeczywistości, Sandberg podejmie się nowych wyzwań.

A Mark Zuckerberg? Nigdzie się nie wybiera, chyba iż do metawersu.

Z tej książki dowiesz się, iż jest on upartym i nieustępliwym przywódcą, w dodatku lubiącym konkurować. choćby śledztwo antymonopolowe nie jest w stanie go powstrzymać. W zasadzie zakazano mu przeprowadzać znaczące przejęcia, ale trzyma się swojego planu B, a więc gdy inni wpadają na pomysł, który mógłby zaszkodzić biznesowi Facebooka, powiela ich ruchy.

Gdy aplikacja o nazwie Clubhouse zyskała popularność dzięki spontanicznym spotkaniom audio, Zuckerberg natychmiast odpowiedział sklonowaniem tej usługi na Facebooku. Ale największym zagrożeniem jest TikTok, chińska aplikacja społecznościowa oparta na udostępnianiu nagrań wideo, która zyskała ponad miliard użytkowników i okazuje się znacznie bardziej popularna wśród młodzieży niż serwisy, które kontroluje Zuckerberg. Dlatego na Instagramie pojawiła się usługa Reels, która bezczelnie ściągnęła pomysł z TikToka.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!

Dołącz do nas!

O co chodzi ze zmianą nazwy na Meta i stworzeniem firmy w metawersie? Była to reakcja na zagrażające bytowi Facebooka wydarzenie: gdy portal przeznaczony do użytku na komputerach nie potrafił odnaleźć się podczas nagłego wzrostu popularności technologii mobilnych – z książki dowiesz się, iż Facebook choćby próbował opracować własnego telefona, żeby rzucić wyzwanie Apple’owi i Google’owi. Mimo iż udało mu się wyjść z tych problemów obronną ręką, Zuckerberg obiecał sobie, iż to on będzie liderował następnej zmianie technologicznej. Dlatego zakupił firmę Oculus zajmującą się rzeczywistością wirtualną – ruch ten wydawał się dziwny w 2014 roku. Choć nabytek przyniósł kilka zysku (a założycieli firmy niedługo się pozbyto), Zuckerberg nigdy nie stracił pasji do tej wizji. Podczas prac nad książką często wpadałem na niego na kampusie w Menlo Park i zawsze okazywało się, iż w danej chwili najbardziej ekscytuje się czymś związanym z Oculusem lub Pracownią Badań nad Rzeczywistością Wirtualną.

Teraz optymistycznie patrzy na rzeczywistość wirtualną i poszerzoną jako na Gwiazdę Polarną firmy.

Ale cała mozaika Facebooka jest znacznie gęstsza i pełna niepokojących wątków, których Zuckerberg woli nie widzieć.

Na tych stronach staram się je przedstawić najlepiej, jak potrafię, a także nakreślić pełną opowieść o jednej z najważniejszych firm na świecie: Facebooku. Nieważne, jak Mark Zuckerberg chce ją nazywać.

1 grudnia 2021 roku

Przypisy:
[1] Cox odszedł po wyrzuceniu Systroma z Instagrama, ale wrócił do firmy w czerwcu 2020 roku.

Steven Levy, Facebook. A miało być tak pięknie, Wydawnicwo Mova, 2022, tłumaczenie Katarzyna Sosnowska

Idź do oryginalnego materiału