Justyna Steczkowska będzie reprezentować Polskę na konkursie Eurowizji. Jej występ w preselekcjach został ostro podsumowany przez Annę Marię Żukowską z Lewicy. A może pora na Zenka? Tegoroczny finał konkursu Eurowizja 2025 odbędzie się w Bazylei. Oczywiście najpierw odbyły się krajowe preselekcje – w tym roku koncert był transmitowany w TVP: wśród zgłoszeń były propozycje takich artystów jak Justyna Steczkowska, Dominik Dudek, Janusz Radek, Kuba Szmajkowski czy Chrust. Tytułem wstępu: my co roku śledzimy występy wokalistek i wokalistów na Eurowizji. Bardziej z sentymentu i ciekawości, niż z poczucia muzycznej uczty. Nie jest bowiem tajemnicą, iż konkurs jest mocnym stężeniem popeliniarstwa, kiczu i tandety, ale zdarzają się artyści, którzy mogą się podobać. Polska od lat stara się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom Eurowizji i ścigać z innymi, co i tak kończy się mniejszą lub większą porażką. A już najgorzej, kiedy wysyłamy na konkurs jakieś patetyczne kawałki, które mają chwycić za serce. Szczerze? Już dawno powinniśmy na Eurowizję wysłać kogoś, kto całą swoją postacią i twórczością będzie antyfaworytem, kimś, kto od początku pokaże, co nam w weselnej duszy gra. Skoro i tak zawsze przegrywamy, to pokażmy naszą prawdziwą twarz i wyślijmy tam Zenka i przestańmy udawać, iż w Polsce słucha się ambitnego popu albo jazzujących