Statystyk muzyczny Krzysztof Kontek – nowy ekspert od anomalii

7 godzin temu

Wszędzie tam, gdzie fakty są oczywiste, a przez to możliwość manipulacji albo uprawiania propagandy jest znacznie ograniczona, pojawia się przestrzeń dla ekspertów i autorytetów. Od 2015 roku mamy w Polsce prawdziwy wysyp takich specjalistów, których diagnozy nigdy nie były zaskakujące, bo zawsze zgadzały się z linią polityczną, ale za to logicznie i moralnie wołały o pomstę do nieba. Konstytucjonaliści potrafili orzec, iż wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest ostateczny i niepodważalny, żeby za chwilę podważyć własne słowa i wyroki TK. Co bardziej brawurowi byli w stanie głosić takie niedorzeczności, iż jak jakiś zapis w konstytucji nie istnieje, to trzeba się kierować „duchem” konstytucji.

Wspomniany duch konstytucji podpowiadał ekspertom i autorytetom niesamowite wykładnie, również takie, iż gdy artykuł konstytucji wyraźnie mówi o prawie łaski, to tak naprawdę „ojcowie założyciele” mili coś zupełni innego na myśli. I tak do dziś poważni profesorowie produkują wykładnie. W poniedziałek twierdzą, iż istnieje domniemanie ważności wyborów i dlatego uchwała Izby Nadzwyczajnej Kontroli i Spraw Publicznych w ogóle nie ma większego znaczenia, a w środę już ta norma prawna nie obowiązuje, ponieważ wybory wygrał niewłaściwy kandydat. Co za tym idzie? Wyrok demokracji należy odrzucić, prezydenta nie zaprzysięgać, zmienić prawo podpisami Marszałka Sejmu, powtórzyć wybory i wybrać adekwatnego kandydata „strony demokratycznej”.

Do wszystkich opisanych przypadków da się dopasować nazwiska ekspertów i to nie byle jakie. Profesor Andrzej Zoll, prof. Ewa Łętowska, nestor i niepodważalny autorytet prawny prof. Adam Strzembosz, kolekcjoner sportowych aut prof. Marek Chmaj, czy cięgle obiecujący młodzieżowiec prof. Marcin Matczak. W tym panteonie gwiazd nie znalazł się dr Krzysztof Kontek, głównie dlatego, iż mało kto o tym ekspercie słyszał. choćby wyszukiwarka Google się poddaje po wpisaniu danych pana doktora bez habilitacji. Dotąd pan Kontek ponoć zajmował się statystyką konkursów muzycznych, ale odkąd zajął się anomaliami w komisjach wyborczych, błyskawicznie awansował na wybitny autorytet w nie swojej dziedzinie i zdążył już odwiedzić wszystkie większe media w Polsce.

Mało znany był pan ekspert otworzył sobie drzwi do sławy, ale prawdziwą furorę zrobiła jego jeszcze mniej znana metodologia, o której sam mówi i to bardzo odważnie. Przede wszystkim statystyk muzyczny postanowił zbadać wyłącznie te anomalia, które jego zdaniem działały na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego. Na pytanie Katarzyny Kolendy-Zalewskiej dlaczego przyjął takie kryterium, odpowiedział, że: „jako naukowiec ma do tego prawo”. Kolejny odkrywczym elementem metodologii Kontka jest przyjęcie, iż ludzie mieszkający pod samym kodem pocztowym oddają w wyborach podobne głosy. Doktor nie wdawał się w szczegóły tego założenia, po prostu „jako naukowiec miał do tego prawo”. Przy kolejnej wątpliwości dziennikarki TVN, co należy podkreślić, pan statystyk muzyczny wprawił w osłupienie nie tylko dziennikarkę, ale i widzów TVN, co też warto podkreślić.

Gdy Katarzyna Kolenda-Zaleska, skądinąd słusznie zauważyła, iż przecież zwiększone poparcie dla Karola Nawrockiego pomiędzy pierwszą i drugą turą może wynikać z przepływów elektoratu i podwyższonej frekwencji, ekspert wypalił mniej więcej coś takiego: „mnie to w ogóle nie interesowało, nie brałem tego w badaniu pod uwagę, badałem tylko anomalia”. Przy takiej metodologii i sile autorytetu Karol Nawrocki nie miał szans i musiał przegrać z Rafałem Trzaskowskim. Czy to oznacza nowy etap kariery dr bez habilitacji Krzysztofa Kontka? Pewnie tak by się stało, bo „naukowiec” przysłużył się „stronie demokratycznej”, ale na jego nieszczęście istnieje Internet i tam nowy autorytet już jest człowiekiem-memem.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału