Starosta namysłowska zapowiada rezygnację z funkcji z końcem lutego

1 dzień temu
Fot. Radio Doxa

Jolanta Wilczyńska zapowiedziała rezygnację ze stanowiska starosty namysłowskiego z końcem przyszłego miesiąca. Oświadczenie w tej sprawie złożyła podczas dzisiejszej sesji rady powiatu namysłowskiego. Powodem rezygnacji jest, jak czytamy w oświadczeniu, wycofanie poparcia przez radnych Koalicji Obywatelskiej i Przyjaznego Samorządu spowodowane, utratą zaufania do jej osoby.

Treść oświadczenia opublikował na swoim profilu były poseł, prywatnie mąż starosty namysłowskiej Ryszard Wilczyński.

Funkcję starosty Jolanta Wilczyńska sprawowała od 7 maja ubiegłego roku. Aby ją pełnić zrezygnowała z mandatu radnej wojewódzkiej i funkcji przewodniczącej sejmiku województwa opolskiego oraz pracy w szkole.

Z nieoficjalnych informaji wynika iż koalicja rządząca powiatem namysłowskim od maja 2024 r. (KO, PSL i PS) nie jest zagrożona. Rozmowy trwają. Wiele wskazuje na to, iż zmiana dotyczyć będzie wyłącznie stanowiska starosty.

Do sprawy wrócimy.

Poniżej publikujemy treść oświadczenia opublikowanego na profilu Ryszarda Wilczyńskiego:

„Panie Przewodniczący, ponieważ dzisiejsza sesja prawdopodobnie jest ostatnią, w której uczestniczę, czuję się w obowiązku, by zabrać głos.

7 maja ubiegłego roku, zgodziłam się przyjąć funkcję starosty namysłowskiej motywowana nadzieją na trwała zmianę jakości życia publicznego w Polsce po wyborach 15 października 2023 roku, a w Namysłowie po wyborach samorządowych, w których hasło „Namysłów dla wszystkich, nie dla swoich” przemówiło do większości wyborców.

Mając poparcie 11 radnych, potwierdzone ich podpisami pod umową koalicyjną zawartą na 5 lat, tj. kadencję 2024 -2029, zrezygnowałam z mandatu radnej wojewódzkiej i funkcji przewodniczącej sejmiku województwa opolskiego oraz pracy w szkole, która dotąd była treścią mego życia.

To, iż nie należę do żadnej partii politycznej było istotną okolicznością wyboru mnie na funkcję, w sytuacji, gdy powiat namysłowski, nazwę to najoględniej jak potrafię, był „po przejściach”. Przejęłam zarządzanie powiatem w momencie bardzo trudnym pod względem kadrowym, organizacyjnym i relacji międzyludzkich.

Zamierzałam prowadzić sprawy, w tym funkcjonowania starostwa powiatowego, z dala od polityki partyjnej, w szczególności skoncentrowanej na politycznych łupach i obsadzaniu stanowisk. Nie chciałam prowadzić krucjaty przeciwko swoim poprzednikom, wiedząc, iż odpowiedzialność za stratę, jaką poniósł powiat, jest przedmiotem postępowania organów wymiaru sprawiedliwości.

Postanowiłam i było to zakomunikowane, rozwiązywać kwestie kadrowe, koncentrując się na potencjale pracowników starostwa. Wszak to im zawdzięczam, przepraszam zawdzięczamy, iż wszystkie ważne sprawy merytoryczne, zadania i inwestycje były i są pomyślnie prowadzone. Należy się im zatem uznanie, w tym wyrażane możliwością awansu wewnętrznego.

Szybko się okazało, iż moje rozumienie tych spraw jest diametralnie inne niż układu koalicyjnego.

W zarządzie powiatu nie mogłam w kwestiach kadrowych, jak i wielu innych sprawach, liczyć na stabilną, konstruktywną pracę. Kwestie kadrowe stały się polem stricte politycznych oczekiwań i napięć, ze szkodą dla spraw publicznych i samych pracowników. Niektórzy z nich na tym ucierpieli. Jest mi ogromnie przykro, iż nie zdołałam temu zapobiec.

Zdaję sobie sprawę, iż obsadzenie funkcji kluczowych, tj. skarbnika i sekretarza szło jak po grudzie. Na „wymagania koalicyjne” (znów tych słów używam w cudzysłowie), nałożył się też zwyczajny pech i niespodziewane rezygnacje kandydatów.

Mówiąc o pechu, choć był też w nim niezwykły uśmiech losu, chcę przypomnieć swoją sytuację osobistą. 3 października, chirurdzy naszego szpitala, Namysłowskiego Centrum Zdrowia, uratowali mi życie. W trakcie 6 tygodniowej, z medycznego punktu widzenia najkrótszej możliwej rekonwalescencji, otrzymałam wiadomość, iż radni KO i PS, cytuję „stracili do mnie zaufanie” i wycofali swoje poparcie. Radni PSL i WO nie wzięli w tym udziału, co zawsze będę im pamiętać i cenić.

Zrobiono to w momencie, w którym poparcie całej koalicji było najbardziej potrzebne. Ocenę moralną takiego postępowania „koalicjantów” pozostawiam Państwu i opinii publicznej.

Od 12 listopada, czyli od powrotu do pracy, najpilniejsze kwestie zostały rozwiązane. Został uchwalony budżet, jest skarbnik, dziś powołam sekretarza powiatu. To, iż nie zaakceptowałam roli wykonawcy dyspozycji politycznych, szczerze mówiąc ustalanych głównie poza tym budynkiem i z udziałem niektórych tylko radnych powiatowych, ma swoją cenę. Najwyraźniej przesłanie wyborów 15 października i hasło „Namysłów dla wszystkich, nie dla swoich” to za mało, by funkcję starosty w Namysłowie sprawować po obywatelsku, z poszanowaniem każdej ze stron, ale też uszanowaniem podmiotowości starosty. To przykre, iż użyto mnie głównie do tego, by zdobyć władzę.

Mając do wyboru wniosek o odwołanie z funkcji „od swoich” (znów słowa używam w cudzysłowie) lub rezygnację z funkcji, wybieram to drugie. Zapowiadam złożenie rezygnacji z funkcji starosty namysłowskiej z końcem przyszłego miesiąca. Ten tryb wywołuje mniej napięć. To ważne, by sprawy publiczne, dobro powiatu, co zawsze było dla mnie najważniejsze, ucierpiały najmniej.

Osobiście jest mi bardzo gorzko, bo w tym momencie kończy się moja droga zawodowa, w całości od 1989 roku poświęcona społeczności Namysłowa i Ziemi Namysłowskiej. Sprawując funkcję starosty, starałam się robić to jak najlepiej i z maksymalnym zaangażowaniem. Wiele dobrego się zdarzyło i mam za to komu dziękować. Zrobię to w innym, stosownym czasie.

Jolanta Wilczyńska”

Autor: Anna Kurc

Idź do oryginalnego materiału