Awantura przed ważnym głosowaniem! Zbigniew Bogucki ruszył ku mównicy, by zabrać głos. Marszałek Włodzimierz Czarzasty gwałtownie dał mu lekcję kultury. Trochę kultury w Sejmie! Włodzimierz Czarzasty dał Zbigniewowi Boguckiemu do zrozumienia, iż w Sejmie przydałoby się trochę kultury. W środowy wieczór, tuż przed głosowaniem nad odrzuceniem prezydenckiego weta do tzw. ustawy łańcuchowej, szef Kancelarii Prezydenta Karola Nawrockiego niespodziewanie zażądał głosu z mównicy. – 186 – rzucił w stronę marszałka Sejmu. – Słucham? – zapytał Czarzasty. – 186 – odparł roszczeniowym tonem Bogucki. – Prosi pan o głos? To się mówi: „dzień dobry, proszę o głos” – pouczył go marszałek i dopuścił do głosu. Wystąpienie Boguckiego miało jednak kilka wspólnego z merytoryczną debatą o losie zwierząt. Zaczął od klasycznej narracji obozu prezydenckiego i PiS, zarzucając rządzącej koalicji, iż wcale nie chodzi jej o dobro zwierząt. Według niego jedynym „właściwym” rozwiązaniem miał być projekt prezydencki, który – jak stwierdził – mógłby zostać uchwalony błyskawicznie, gdyby tylko większość sejmowa chciała z nim pracować. Argument ten brzmiał jednak dość osobliwie w kontekście weta, które realnie blokuje obowiązujące przepisy. Prawdziwa eskalacja nastąpiła, gdy Bogucki zwrócił się bezpośrednio do Donalda Tuska. Z sejmowej mównicy padła seria oskarżeń dotyczących służby zdrowia, polityki lekowej i niespełnionych obietnic wyborczych.