- Zebraliśmy prawie 2 miliony złotych w dwa dni, ale to nie powinna być moja rola. Ja się dziwię, iż mieszkamy, funkcjonujemy w państwie, w którym ministrą zdrowia jest nauczycielka języka polskiego ze szkoły podstawowej. To powinno wybrzmieć. Palec na słabnącym pulsie polskiej ochrony zdrowia trzyma nauczycielka języka polskiego ze szkoły podstawowej. A dzieci muszą pisać do mnie, żebym pomógł zebrać 1-3 miliony. Czasami to się udaje, ale to jest zadanie polskiego państwa i polskich polityków - mówił dalej.
- Mam nadzieję, iż któryś z zawodowych polityków weźmie te laurki dla pani ministry, zaniesie jej. Może nie pomoże, ale jako nauczycielka języka polskiego sprawdzi, czy dzieci nie zrobiły błędów - kontynuował.