SZOK! Takich informacji nikt się nie spodziewał. Z kręgów służb specjalnych pojawiają się przecieki, które mogą wysadzić w powietrze całą narrację PiS o „obronie polskich interesów”. Według ustaleń śledczych, Jarosław Kaczyński i jego ludzie mieli dogadać się z Viktorem Orbanem. Ceną za bezwarunkowe wsparcie polityczne ze strony Budapesztu miała być zgoda na sprzedaż stacji benzynowych Lotosu węgierskiemu koncernowi MOL.
Jeśli te informacje się potwierdzą, mamy do czynienia z podwójną zdradą. Z jednej strony dyplomatyczną – bo polski interes narodowy został wystawiony na sprzedaż w imię układzików Kaczyńskiego. Z drugiej gospodarczo-finansową – bo Polacy zostali okradzeni ze swojego majątku, który za bezcen przeszedł w ręce zagranicznego kapitału.
Przypomnijmy: PiS od lat grzmiał o tym, iż trzeba bronić polskich zasobów, a sprzedaż polskiej ziemi czy przedsiębiorstw obcym to „zdrada narodowa”. A tu co? Gdy przyszło co do czego, sami wystawili Orbanowi na tacy strategiczną część naszej energetyki.
Dlaczego? Bo PiS panicznie bał się, iż po utracie władzy ktoś ich rozliczy. I właśnie Orban miał być tym, który zapewni polityczny azyl, parasol ochronny i bezwarunkowe poparcie na forum unijnym. W zamian dostał coś, o co walczył od dawna – kontrolę nad polskimi stacjami benzynowymi.
To wygląda jak typowy polityczny handel: Polska za bezpieczeństwo Kaczyńskiego i jego ludzi. Dla nich liczy się tylko własna skóra, a nie interes kraju.
PiS przez lata krzyczał o zdradzie, a sam zdradził. Krzyczał o złodziejach, a sam okradł Polaków. Dziś wychodzi na jaw, iż „sprzedaż Orbanowi Lotosu” mogła być walutą w brudnym politycznym układzie.