Sprawdziliśmy fenomen Końskich. Na kogo zagłosują mieszkańcy? Ich odpowiedzi były zaskakujące

5 godzin temu
– Ja PO to nienawidzę! Mąż musiał pracować do 67 lat! – mówi pani Barbara z Końskich, gdy pytamy ją kto wygra wybory prezydenckie. Zarzeka się, iż zagłosuje na PiS. Ale czy jej opinię podzielają inni mieszkańcy Końskich? Oto co nam powiedzieli podczas naszej sondy.



Dlaczego Końskie to miejsce debat wyborczych?


Zanim oddamy głos konecczanom, musimy cofnąć się w czasie. Jest rok 2015. Wybory do Sejmu wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. Zaczyna się epoka rządów Zjednoczonej Prawicy, a wszyscy zastanawiają się, jaki błąd popełniła Platforma Obywatelska, która rządziła przez poprzednie 8 lat. Czy chodzi tylko o naturalne zużycie władzy, o to, iż wyborcy chcą czegoś innego, o nowe twarze?

Rozgoryczony Grzegorz Schetyna, przewodniczący opozycyjnej PO, kilka miesięcy później stawia diagnozę, która odmieni przyszłość 17-tysięcznego miasta


w województwie świętokrzyskim: "Wybory wygrywa się w Końskich, a nie


w Wilanowie".

Wątpliwe, by już wtedy mieszkańcy Końskich wiedzieli, iż ich miasto stanie się symbolem Polski powiatowej, o której głosy także trzeba zabiegać, jeżeli na poważnie myśli się o objęciu władzy. Zdaniem Schetyny PO nie walczyła o nie tak mocno, jak powinna.

W 2015 roku PiS zdobył w gminie Końskie ponad 45 proc. głosów. Na odległym drugim miejscu znalazła się Platforma Obywatelska z 18,5 proc. poparcia. Podium zamknęła Lewica z niemal 10,5 proc. głosów. A już cztery lata później, w roku 2019, PiS miał tylko zyskać. Za partią Jarosława Kaczyńskiego opowiedziało się już ponad 54 proc. wyborców gminy – czyli ponad połowa.

Prawo i Sprawiedliwość bacznie śledziło wyniki wyborów w Końskich i postanowiło zatknąć w nie swoją flagę. To tu w 2020 roku debatę prezydencką zorganizowała TVP, która otwarcie uczestniczyła w kampanii po stronie kandydata PiS Andrzeja Dudy. Jego rywal Rafał Trzaskowski, startujący z Koalicji Obywatelskiej, w Końskich się nie stawił. Telewizja publiczna, nazywana przez krytyków TVPiS, nieustannie atakowała go paszkwilami. To nie była uczciwa kampania, więc można było przypuszczać, iż debata

w Końskich też będzie ustawiona.

Duda z bezwstydnym dopingiem TVP dobiegł do mety pierwszy: zdobył o pół miliona głosów więcej niż jego niszczony konkurent – tym samym sobie zapewnił reelekcję, a PiS-owi podpisy pod ustawami przez kolejne trzy lata.

Czy gdyby wtedy Trzaskowski pojechał do Końskich, to by wygrał? Tego się nie dowiemy, ale taką tezę stawiało wówczas wielu komentatorów politycznych. Dwa lata później w wywiadzie dla naTemat Rafał Trzaskowski przyznał, iż gdyby nie TVP, to wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. To już jednak historia.

Walka o Końskie. PiS kontra KO, debaty i konwencje


Przewińmy trzy lata do przodu. Jest wrzesień 2023 roku, a PiS choćby z pieniędzmi


z budżetu państwa i forami od TVP nie może być pewien, iż wygra wybory parlamentarne. Gniewna fraza "przez ostatnich osiem lat" oznacza już rządy Jarosława Kaczyńskiego. PiS znowu kieruje wzrok na miasto, które dla Polski stało się symbolem,

a dla partii talizmanem.

To w Końskich Prawo i Sprawiedliwość organizuje swoją konwencję przed wyborami do Sejmu. Przekaz ma być pod kontrolą w maksymalnym stopniu. W dusznej hali sportowej niezależni dziennikarze są zamknięci na małej przestrzeni i pilnowani przez ochroniarzy. Nie mogą nagrywać, nie mogą zadawać pytań i nie mogą swobodnie się przyglądać, choć na konwencjach innych ugrupowań nie ma takich ograniczeń. Wolność słowa według PiS.

15 października 2023 roku staje się jasne: Jarosław Kaczyński straci władzę, a nowy rząd utworzy demokratyczna opozycja. Końskie jednak nie przyniosły szczęścia PiS-owi. Przez cztery lata jego poparcie w tej gminie tąpnęło o prawie 10 punktów procentowych. Odchodząca władza boleśnie przekonuje się o tym, iż na pstrym koniu jeździ także łaska wyborców, a talizman nie ma magicznej mocy.

Końskie 2025. Nie tylko Trzaskowski i Nawrocki


Ale Końskie nie idą w zapomnienie. Z rąk PiS chce je symbolicznie odbić Rafał Trzaskowski, który ponownie startuje w wyborach prezydenckich. Wiosną 2025 roku jego najsilniejszym rywalem jest Karol Nawrocki, kandydat PiS, który za rządów partii dostał stanowisko prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.

Tym razem wybraniec Jarosława Kaczyńskiego nie może liczyć na to, iż telewizja publiczna włączy się w jego kampanię. Rządzi Koalicja 15 października, która przeprowadziła depisyzację TVP. Nawrocki może tylko pomarzyć o pomocy, jakiej kandydatowi PiS udzielała telewizja publiczna pod rządami prezesa Jacka Kurskiego.

A Trzaskowski widzi w tym swoją szansę. Wzywany do debaty jeden na jeden przez Nawrockiego, wskazuje Końskie. Niby powtórka z historii, ale to już nie jest wejście do tej samej rzeki. Debatę ma transmitować TVP i inne największe stacje telewizyjne.

Nawrocki przyjmuje wyzwanie, ale nie jest jedyny. 11 kwietnia do Końskich zjeżdża się także sześcioro spośród innych kandydatów na prezydenta, którzy nie chcą zgodzić się na to, by telewizja publiczna miała pokazywać debatę tylko dwóch, a nie wszystkich startujących polityków. Zamiast spontanicznego starcia Trzaskowski – Nawrocki widzowie oglądają więc wieloosobową dyskusję zorganizowaną w trybie pospolitego ruszenia, albo choćby bez żadnego trybu.

Motywem przewodnim debaty w Końskich jest chaos. Do ostatniej chwili realizowane są spekulacje: kto będzie? Kogo nie będzie? Kto nie zdąży dojechać? Zorganizowane naprędce wydarzenie wypada topornie także pod względem technicznym, bo media nie mają czasu w solidne przygotowanie.

Ale to nic w porównaniu z chaosem, który panuje w mieście poza słynną halą sportową. Inną debatę, tym razem na rynku Końskich, tego samego dnia urządza telewizja związana z PiS – Republika. Szum informacyjny narasta. Oczy całej Polski znowu są zwrócone na Końskie, jednak głos jak zwykle mają przyjezdni: kandydaci i komentujący ich słowa dziennikarze. A co o tym całym zamieszaniu sadzą sami mieszkańcy? Najwyższy czas posłuchać, co myślą konecczanki i konecczanie.

Kto wygra wybory prezydenckie? Końskie wcale nie stawiają na Nawrockiego


Odwiedzamy to miasto pod koniec kwietnia. To kapryśny, wiosenny dzień: taki, podczas którego jedni narzucają ciepłe kurtki, a inni poprzestają na bluzach. Jest sobota – mieszkańcy przecinają rynek w drodze do lub ze sklepu. Rodzice wygrzewają się na osłonecznionych ławkach, podczas gdy małe dzieci biegają wokół lub ucinają sobie drzemkę w wózku.

Na plakatach wyborczych Trzaskowski i Nawrocki, Nawrocki i Trzaskowski. Na ogrodzeniu obok zespołu pałacowo-parkowego natykamy się na plakat Magdaleny Biejat, kandydatki Lewicy, ale ktoś zadał sobie trud wycięcia jej twarzy. Obok wisi zamazany plakat Trzaskowskiego. Zauważamy ciekawą prawidłowość: banery Nawrockiego są nietknięte, wandale wzięli na cel Trzaskowskiego.

Blisko kościoła rozsiada się kilku głośnych panów z puszkami piwa w ręku. Zakochani niespiesznie przemierzają główne ulice: Piłsudskiego, 3 Maja, Targową. Wielu z nich odwiedza lodziarnie i delektuje się słodyczami podczas spaceru. Pośpiech panuje za to pod siedzibami popularnych dyskontów. Jutro zakaz kupowania, więc ludzie chcą uzupełnić lodówki. A my chcemy dowiedzieć się od nich, kto wygra wybory i czego oczekują od nowego prezydenta.

Na pierwszy ogień idzie dojrzała pani w niebieskiej kurtce. – Myślę, iż (wygra – red.) Trzaskowski. Ma większe poparcie – stwierdza kobieta, która ewidentnie śledzi sondaże wyborcze.


Podchodzimy do siwego mężczyzny w okularach, który wypoczywa na ławce. – Trzaskowski – odpowiada bez namysłu na pytanie o to, kto wygra wybory. Dopytujemy, co by było, gdyby zwyciężył Nawrocki albo Mentzen. – Jak ktoś inny wygra, to będzie nieszczęście – nie ma wątpliwości pan Robert, któremu bardzo nie podobało się "ostatnie osiem lat", czyli okres 2015-2023.

Przed salonem jubilerskim zagadujemy (na oko) 30-letniego pana Michała. – Nie mam pojęcia – odpowiada na pytanie o nazwisko nowego prezydenta. Następnie przyznaje, iż nie ma faworyta, bo mało interesuje się polityką. Pan Michał jeszcze nie wie, czy pójdzie na wybory. – Zobaczymy jak będzie – mówi.

– Na pewno (wygra – red.) Trzaskowski – to już opinia pana Zbigniewa, którego zastajemy przed siedzibą serwisu urządzeń elektronicznych. Kilka innych osób, chyba speszonych kamerą i mikrofonem, oddala się mówiąc: "nie wiem", "zobaczymy", "to się okaże".

Wątpliwości, kto wygra, nie ma rudowłosa pani Barbara. – Trzaskowski oczywiście. Tylko on jest odpowiednim kandydatem – ocenia mieszkanka Końskich. Na pytanie, co by było, gdyby wygrał Nawrocki lub Mentzen, wzdryga się i odpowiada: "tragedia" i "jeszcze większa tragedia". To i tak delikatnie powiedziane. – Talibów nie chcemy w Polsce – odpowiada inny mieszkaniec Końskich.

Przy stojaku na rowery spotykamy pana Janka. – Ja myślę, iż (wygra – red.) Trzaskowski – mówi uśmiechając się pod wąsem. Dlaczego? Mężczyzna tłumaczy, iż skoro polityk KO daje radę jako prezydent Warszawy, to da też radę jako prezydent Polski. Dopytywany

o potencjalne zwycięstwo Nawrockiego, nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Debaty w Końskich nie oglądał i nie wie, czego można się spodziewać po tym kandydacie.

W centrum Końskich spotykamy Katarzynę, która idzie za rękę z około 9-letnią dziewczynką. Trudno coś z niej wyciągnąć. Co pytanie, to unik. W przypływie desperacji pytamy, kogo najchętniej widziałaby w Pałacu Prezydenckim. – Nie mam jeszcze wyrobionego zdania – odpowiada dyplomatycznie kobieta. Ale dziecko nic sobie nie robi z dyplomacji. – Rafała Trzaskowskiego! – wypala cienkim głosikiem dziewczynka,

a kobieta wybucha śmiechem.

Wybory 2025 w Końskich. Nie tylko KO i PiS


Na przystanku autobusowym spotykamy pana Łukasza. Jako pierwszy z rozmówców naTemat wskazuje innego kandydata, ale wcale nie reprezentanta PiS. – Wydaje mi się, iż (wygra – red.) Hołownia, bo on jest taki liberalny i spokojny – ocenia mężczyzna. – Jest normalnym człowiekiem, po prostu takim jak my – opisuje kandydata Trzeciej Drogi.

Niedaleko Biedronki udaje nam się zagadać do pary dorosłych ludzi przed trzydziestką. Wśród przechodniów – potencjalnych wyborców – dominują osoby w dojrzałym lub starszym wieku.

Z nową energią pytamy więc młodych, kto wygra wybory prezydenckie. – Mam nadzieję, iż nie PiS – mówi kobieta, nazwijmy ją Agnieszka, która kilka dni później prześle do redakcji maila z prośbą o zachowanie anonimowości ze względów osobistych.


– Nie ma idealnego kandydata – dodaje towarzyszący jej mężczyzna, nazwijmy go Marek. Zamierzają głosować, ale podobnie jak wszyscy poprzedni nasi rozmówcy, nie pamiętają daty wyborów. Wiedzą natomiast, iż jeszcze jest czas.

– A kto wygra? A PiS! – nie kryje emocji na oko siedemdziesięcioletnia kobieta wracająca z zakupami do wnuczka. Ma zdecydowane poglądy i równie zdecydowany sposób ich wyrażania. Jako pierwsza z naszych rozmówców wskazuje Karola Nawrockiego, choć nie wymawiając jego nazwiska.

Dopytujemy, czy Karol Nawrocki jest najlepszym kandydatem. – Ja PO to nienawidzę, bo mój mąż musiał pracować do 67. lat i teraz ani nie może chodzić, ani nic, bo to wie pani jak dawniej na budowie było… – mówi kolejna już pani Barbara. Gdy pytamy, jaki postulat Karola Nawrockiego podoba jej się najbardziej, przyznaje, iż nie wie, bo nie ogląda wiadomości. – Będę głosować na PiS i już! – podsumowuje.

Termin wyborów 18 maja pamięta około czterdziestoletni mężczyzna w sportowej bluzie, którego spotykamy przed supermarketem. Jako zwycięzcę – choć z nutą niepewności – wskazuje kandydata PiS.

– Mam nadzieję, iż wygra pan Karol Nawrocki – mówi mieszkaniec Końskich. Od nowego prezydenta oczekuje przeciwstawiania się obecnej władzy, bo bardzo nie podoba mu się to, co robi rząd Koalicji 15 października. Udział w wyborach będzie wymagał od niego trochę dodatkowego wysiłku – tego dnia ma zobowiązania rodzinne w innej miejscowości – ale zamierza się postarać, by jego głos się liczył.

Kilka ulic dalej, niedaleko Media Expert, dostajemy już zupełnie inną prognozę wyborczą. – Oczywiście (wygra – red.) Rafał Trzaskowski – mówi krótkowłosa blondynka

w okularach przeciwsłonecznych.


Jak dowiadujemy się w dalszej części rozmowy, pani Lidia jest przedsiębiorczynią i ze zwycięstwem Rafała Trzaskowskiego wiąże wielkie nadzieje. Uważa, iż kandydat KO ma kompetencje i otwartość, które są pożądanymi cechami u prezydenta. – Nie dzieli ludzi na lepszy i gorszy sort, wszyscy jesteśmy dla niego ważni – mówi nawiązując do niesławnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego sprzed lat. Ale oczekuje także konkretów. – Bardzo zależy mi na zmianie składki zdrowotnej. Mam nadzieję, iż przyszły prezydent będzie miał to na uwadze – podsumowuje.

W zespole pałacowo-parkowym, w którym trwa zjazd zabytkowych samochodów, spotykamy troje emerytów wygrzewających się na ławce w wiosennym słońcu. – Kupa bałaganu i to wszystko – tak wyborczą popularność Końskich ocenia pani Janina. Jest

w mniejszości – wielu naszych rozmówców cieszy się z tego, iż ich miasto to teraz siedziba debat. Krytyka lub przekonanie, iż Końskie są obiektem kpin, są wyrażane rzadko.

– Tak trzeba wybrać, żeby Polska była Polską – dodaje pani Janina. – Żeby nie było gorzej, niż jest – uzupełnia pan Marian. Dopytujemy, za kogo trzymają kciuki. – Mentzen – rzuca kobieta. Gdy drążymy, jakim postulatem zjednał sobie jej serce, wzrusza ramionami. – Postulatem? Wypowiada się dobrze po prostu – odpowiada kobieta.

Towarzyszący jej drugi mężczyzna, który także przedstawia się jako Marian, mówi, iż Mentzen poprowadzi Polskę. Pani Janina wyjaśnia, dlaczego popiera kandydata Konfederacji. – W tej chwili jest tak: PO, PiS, PiS, PO. I tak w kółko! No przecież trzeba coś zmienić – ocenia kobieta. Mentzena jako zwycięzcę wyborów typuje też dwóch mężczyzn w średnim wieku, których łapiemy potem.

Ostatecznie okazuje się, iż nasi rozmówcy częściej stawiają na Mentzena niż Nawrockiego. Jedna z mieszkanek Końskich, która przystaje, by z nami porozmawiać, straceńczo trzyma kciuki za Magdalenę Biejat – straceńczo, bo jak sama przyznaje, sondaże są takie, iż kandydatka Lewicy nie ma szans na zwycięstwo. Zdecydowana większość mieszkańców Końskich jako nowego prezydenta wskazuje Rafała Trzaskowskiego. jeżeli wybory rzeczywiście wygrywa się w Końskich, to kandydat KO może się tylko cieszyć.

Idź do oryginalnego materiału