"19 grudnia Szymon Hołownia w TVN 24 powiedział, iż Michał Kobosko w najbliższych dniach odniesie się do sprawy Collegium Humanum i jego wiadomości do rektora. Nic takiego się nie wydarzyło. Dlaczego nikt o to nie pyta?" - napisał widz programu "Tłit" w Wirtualnej Polsce. Prowadzący program Michał Wróblewski przypomniał, iż chodziło o SMS-y, które jak ujawnił jeden z dziennikarzy, Michał Kobosko miał kierować do rektora tej uczelni, negocjując wysokość czesnego dla siebie i "kolegi". - Mógłby się pan odnieść do tej sprawy? - poprosił swojego gościa europosła Michała Kobosko z Polski 2050. - Ja w tej sprawie, ponieważ pojawiły się bardzo konkretne zarzuty, a wręcz oskarżenia pod moim adresem, byłem niejako zmuszony, żeby rozpocząć działania prawne. Kancelaria prawna, z którą nad tą sprawą pracujemy, zarekomendowała, bym na razie nie komentował publicznie tej sprawy, do czasu, kiedy zostaną podjęte pierwsze kroki prawne, a zostały już podjęte pierwsze kroki prawne, o których niedługo poinformujemy - odparł europoseł. Dodał, iż są także rozważane inne działania prawne, związane z jego "dobrami osobistymi w sensie zniesławienia". - Pozwał pan Renatę Kim, która najszerzej pisała o tej sprawie w "Newsweeku" - dopytywał prowadzący program "Tłit". - To nie z jej strony pojawiły się pewne zarzuty, pewne przecieki, wycieki z postępowania, które w tej chwili trwa - stwierdził Kobosko. - To jest tajne postępowanie, ktoś ma dostęp do kwitów z postępowania, do którego ja, jako osoba, której sprawa dotyczy, nie ma żadnego dostępu i choćby z tego tytułu trudno byłoby się do sprawy odnieść - dodał. - Będziemy działać, bo ktoś próbuje dorobić pewną gębę mnie w tej sprawie, także panu marszałkowi, żaden z nas nie prowadził studiów na Collegium Humanum, żaden z nas nie ma żadnego dyplomu z tej uczelni - tłumaczył europoseł. - Będę bronił swojego dobrego imienia. To mogę Panu obiecać - zapewnił Michał Kobosko.