

- — Ten głód prezydenta Dudy, aby pokazać się w towarzystwie Trumpa, wziął górę nad racjonalnymi przesłankami. Spotkanie wypadło drastycznie źle — mówi prof. Kasińska-Metryka
- Zdaniem politolożki, na uwagę zasługuje fatalna taktyka, jaką po sobotnim spotkaniu obrali ludzie prezydenta
- — Współpracownicy prezydenta powinni zamknąć usta i schylić głowy, wdrożyć zarządzanie kryzysowe, komentarze ograniczyć do minimum i najlepiej milczeć, bo „jaki jest koń, każdy widzi” — podkreśla ekspertka
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Kilka-kilkanaście minut zamiast zapowiadanej godziny. Tyle trwało sobotnie spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Głowa państwa polskiego znalazła się w USA nie na specjalne, osobne zaproszenie, ale niejako „przy okazji” konwencji konserwatystów.
Obaj politycy pokazali wówczas kciuki w górę, a Trump określił Dudę mianem „fantastycznego przyjaciela”. Sęk w tym, iż spotkanie odbyło się z ogromnym opóźnieniem, a po długim oczekiwaniu Duda mógł porozmawiać z Trumpem zaledwie chwilę.
Co więcej, przychylna poprzedniej władzy Telewizja Republika, obsługująca ostatnio wszystkie wyjazdy zagraniczne prezydenta, pokazywała na żywo, jak Andrzej Duda dość długo wyczekuje na spotkanie z Trumpem, krążąc po niewielkiej sali.
W Onecie opisywaliśmy kulisy wizyty prezydenta za oceanem. „Dogrywać” miał ją głównie Nikodem Rachoń, od niedawna zastępca Szefa Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta i brat gwiazdy tejże prawicowej stacji Michała Rachonia.
„Porażka, kolejna w kontaktach Dudy z Trumpem. Zaszkodzi Polsce”
— Jest teoria, iż jednym z wymiarów komunikacji niewerbalnej jest chronemika, czyli komunikacja poprzez czas. Politycy wykorzystują ją bardzo często, by budować swój wizerunek i wrażenie — mówi Onetowi prof. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka. — Tu właśnie, podczas spotkania Duda-Trump wyraźnie mieliśmy z chronemiką do czynienia. A mówiąc wprost, to była kolejna porażka dyplomatyczna w kontaktach polskiego prezydenta z przywódcą USA — podkreśla.
— Pierwszą z porażek był oczywiście słynny już „przykucek” prezydenta Dudy przy biurku Trumpa w 2018 r. To był po prostu wizerunkowy dramat — mówi ekspertka. — Niestety, wtedy ktoś ze służb prezydenta Dudy dopuścił do takiej sytuacji i tu z tym oczekiwaniem na spotkanie z Trumpem było to samo, też wypadło to fatalnie. Wtedy na niekorzyść polskiej głowy państwa „zagrała” przestrzeń, tutaj był czas — wyjaśnia prof. Kasińska-Metryka.
— Polsce to zaszkodziło. Jako państwu, bo to osłabia nasz wizerunek i prestiż — stwierdza politolożka. — Ale cóż, ten głód prezydenta Dudy, aby pokazać się w towarzystwie Trumpa, wziął górę nad racjonalnymi przesłankami — mówi.
„To było drastycznie złe. A służby prezydenta powinny po tej wpadce milczeć”
— Politycy bardzo często, chcąc podnieść rangę jakiegoś spotkania i rozmów, podkreślają, iż zaplanowano je na godzinę, a przeciągnęły się do dwóch. Ale nikt się nie chwali sytuacją, iż spotkanie miało być długie, a zostało zredukowane. To stawia w bardzo złym świetle prezydenta Dudę jako osobę i jako urzędnika państwowego — zaznacza.
— Przede wszystkim jednak, powtórzę, to pokazuje realny wymiar relacji polsko-amerykańskich i obala mit, w którym część z nas przez cały czas funkcjonuje. Mit o tym, iż Donald Trump jest rzekomo wielkim przyjacielem Polski. No cóż, jak wielkim, pokazało to kilkuminutowe spotkanie — mówi prof. Kasińska-Metryka.
Wskazuje też na fatalną w jej ocenie politykę komunikacyjną osób z otoczenia prezydenta już po sobotnim spotkaniu. — Każdy doświadczony polityk zauważy, iż to, do czego doszło w sobotę, dla polskiej głowy państwa było drastycznie złe — mówi. — I powinno być tak, iż teraz współpracownicy prezydenta powinni zamknąć usta i schylić głowy, wdrożyć zarządzanie kryzysowe, komentarze ograniczyć do minimum i najlepiej milczeć, bo „jaki jest koń, każdy widzi”. Ale nie, oni teraz próbują, na siłę i wbrew faktom, dopisywać do tej wpadki — bo to była ewidentna wpadka — myślenie życzeniowe, iż nie było tak źle, jak było — zaznacza ekspertka.