Śpiewali mu „Boże coś Polskę”, teraz powinni się wstydzić. „Męczennik” Olszewski żył jak król, a kasę przelewał choćby rodzicom

2 godzin temu
Michał Olszewski po wyjściu z aresztu płakał, tylko łzy mu nie leciały. Bohater prawicy może jednak płakać ze śmiechu, bo zrobił w konia wszystkich, którzy umartwiali się jego losem. „Trudne sprawy” pod aresztem Michał Olszewski wyszedł w piątek z aresztu. Dzień wcześniej Sąd Apelacyjny w Warszawie przychylił się do zażalenia na decyzję o przedłużeniu aresztu dla niego i dwóch urzędniczek ministerstwa sprawiedliwości. Tym samym cała trójka, która została zatrzymana pod koniec marca w związku z aferą wokół Funduszu Sprawiedliwości, może cieszyć się wolnością. – Sąd postanowił warunkowo uchylić areszt, o ile cała trójka wpłaci po 350 tys. zł na konto Prokuratury Krajowej. o ile wpłacą te pieniądze, to natychmiast wychodzą z aresztu. Termin, jaki sąd wyznaczył by te pieniądze wpłacić na rachunek bankowy PK jest 15 listopada – przekazał mecenas Krzysztof Wąsowski, obrońca ks. Olszewskiego. Dzięki temu pod aresztem mogliśmy oglądać niemal filmowe sceny. No dobra, serialowe z poziomu aktorskiego „Trudnych sprawy”. Rozmodlony tłum z różańcami w dłoniach wiwatował na cześć Olszewskiego, a ten ze skwaszoną miną próbował wycisnąć z siebie choćby jedną łzę. Niestety, szło mu to zdecydowanie gorzej, niż wydawanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. – Chciałbym wam wszystkim podziękować. Mówili, iż był to areszt wydobywczy… On był wydobywczy w tym
Idź do oryginalnego materiału