Spacer po Krakowie zamiast rozliczeń. Andrzej Duda ucieka w sentymenty

4 dni temu
Zdjęcie: Duda


Były prezydent Andrzej Duda powrócił na chwilę do swojego rodzinnego Krakowa. Tym razem nie jako polityk podejmujący decyzje, ale jako bohater programu „Nawrocki w Polsce” na antenie telewizji wPolsce24, gdzie w rozmowie z Danielem Nawrockim wybrał się na sentymentalny spacer po mieście swojego dzieciństwa i młodości.

Sam w sobie taki powrót nie dziwi – wielu polityków lubi podkreślać swoje korzenie. Problem zaczyna się wtedy, gdy za nostalgicznymi wspomnieniami próbuje się ukryć brak rozliczenia z błędami, które kosztowały Polskę osiem lat stagnacji i sporów.

„Traktuję politykę jako służbę, to było powołanie” – mówił Duda, oprowadzając po krakowskich ulicach. Trudno jednak nie zadać pytania: służbę komu? Bo patrząc na jego decyzje, częściej służyły one partyjnym interesom niż wspólnocie obywateli. Opowieści o „powołaniu” brzmią dziś jak tania próba rehabilitacji wizerunku, gdy fakty z jego prezydentury wciąż są zbyt świeże, by je zakłamywać.

Duda wspominał szkołę, harcerstwo, rodzinne zwyczaje, a choćby drogę na studia. To wszystko ma swoją wartość, ale nie zastąpi odpowiedzi na pytania o realne konsekwencje jego rządów. Czy spacer po Krakowie ma przykryć fakt, iż przez lata akceptował łamanie konstytucji? Że podpisywał ustawy, które degradowały niezależność sądów? Że „obrona polskich interesów” sprowadzała się często do lojalności wobec jednej partii, a nie wobec obywateli?

Podczas rozmowy z Nawrockim były prezydent zapewniał: „Chcę, żeby Polska była silna, żeby młodzi ludzie chcieli tu mieszkać”. Piękne słowa. Tyle iż w czasach jego prezydentury Polska była krajem, z którego setki tysięcy młodych wciąż wyjeżdżały. Deklaracje o „mocnej Polsce” zderzają się z rzeczywistością rosnących napięć, międzynarodowej izolacji i chaosu prawnego, który do dziś odczuwają przedsiębiorcy, prawnicy i zwykli obywatele.

Nie sposób nie dostrzec kontrastu między tonem wspomnień a realiami jego polityki. Kiedy mówił, iż „traktuje politykę jako służbę”, brzmiało to jak wykład z podręcznika dla harcerzy, a nie refleksja byłej głowy państwa. Jak zauważył kiedyś jeden z komentatorów: problem Dudy polegał na tym, iż nigdy nie potrafił unieść ciężaru urzędu. Był strażnikiem pieczęci, a nie prezydentem z wizją.

Podczas wywiadu pojawiło się też stwierdzenie: „Chcącemu nie dzieje się krzywda. o ile ktoś startuje w wyborach i wygrywa, to wie, z czym to się wiąże”. To zdanie miało zabrzmieć jak deklaracja odpowiedzialności, a wybrzmiało raczej jak usprawiedliwienie bierności. Bo właśnie bierność była znakiem firmowym jego kadencji – bierność wobec nadużyć, wobec prób zawłaszczania państwa przez jedną partię, wobec marginalizacji Polski na arenie europejskiej.

Niepokoi też inny fragment rozmowy: „Nie opowiadajcie mi tutaj o naruszeniach konstytucji, bo doskonale wiem, gdzie konstytucja nie została naruszona”. To zdanie streszcza całe podejście Dudy – arogancję wobec ekspertów, upór wobec faktów i niechęć do jakiejkolwiek autokrytyki. Zamiast refleksji nad błędami, mamy butę i przekonanie o własnej nieomylności.

Spacer po Krakowie miał być ciepłą opowieścią o dzieciństwie, patriotyzmie i tradycji. Ale trudno słuchać o „centrum życia patriotycznego”, gdy pamiętamy, iż ten sam człowiek odwracał wzrok, kiedy deptano wartości zapisane w konstytucji. Trudno zachwycać się jego wspomnieniami o harcerstwie, gdy w praktyce zabrakło mu odwagi, by być prezydentem wszystkich obywateli.

Andrzej Duda w rozmowie z Danielem Nawrockim kreśli obraz człowieka, który politykę traktuje jak ciężar, a jednocześnie jak zaszczyt. Ale Polacy pamiętają, iż przez lata traktował urząd raczej jako rolę do odegrania niż misję do wypełnienia. W efekcie jego „służba” zapisała się w historii jako czas podporządkowania prezydentury partyjnym interesom i utraconych szans dla państwa.

Wywiad w wPolsce24 pokazuje, iż były prezydent wciąż nie dostrzega własnych win. A może po prostu nie chce ich dostrzegać. I to właśnie jest najpoważniejszy problem – nie brak sentymentalnych wspomnień, ale brak odpowiedzialności.

Idź do oryginalnego materiału