Tradycja nakazuje, aby drzewko bożonarodzeniowe było iglaste, gdyż zimozieloność jest symbolem wiecznego życia, czczonym już od czasów pogańskich. Sosna, świerk i jodła – to wśród nich zwykle wybieramy domową choinkę. Każda ma swoje zalety i wady.
Świerk, czyli wybór dla tradycjonalistów
Przez długie dekady w polskich domach w grudniu królował bezkonkurencyjnie świerk pospolity. Powszechny na krajowych plantacjach i stosunkowo niedrogi. Ma też dwa kolejne atuty, którym trudno się oprzeć: charakterystyczny stożkowaty kształt oraz upojny zapach żywicy. Jego stosunkowo cienkie gałązki dają też duże pole do popisu w zakresie dekorowania – miejsca na bombki i łańcuchy z pewnością nie zabraknie.
Świerk nie jest jednak doskonały. Jego największą wadą jest krótkotrwałość. Ścięty zwykle zaczyna się obficie sypać już po dwóch tygodniach, choćby jeżeli został postawiony w wodzie. Tym bardziej iż wyjątkowo nie sprzyja mu suche i ciepłe powietrze. Niektórzy narzekają też na zbyt rzadką strukturę i kłujące igły. Jeszcze bardziej kłujący, ale trwalszy i niezwykle elegancki jest świerk kłujący, zwany również srebrnym ze względu na piękną barwę igliwia.
Jodła – urodziwa i długowieczna
Popularność świerków spadła dzięki wprowadzeniu na rynek jodeł kaukaskich. Te wyjątkowo urodziwe drzewka odznaczają się regularnym kształtem, gęstością gałęzi oraz długimi, miękkimi igłami o ciemnozielonym odcieniu. Co zaś najważniejsze, są wyjątkowo trwałe i przy regularnym uzupełnianiu wody będą cieszyć oczy przez cały adwent i długo po świętach.
Jodła w porównaniu ze świerkiem jest jednak mało aromatyczna i jej zapachu w domu praktycznie nie czuć, co niektórym może psuć świąteczną atmosferę. Nie jest to też wybór najtańszy, gdyż większość drzewek jest sprowadzana z zagranicy, głównie z Danii, a to generuje dodatkowe koszty. Przy obciążonym bożonarodzeniowymi wydatkami budżecie może okazać się to istotnym kryterium wyboru.
Warto przeczytać: Hydrosommelier przy świątecznym stole. O smaku wody, zdrowiu i pułapkach etykiet
Sosna zaskakuje autentycznością
Stosunkowo najrzadziej spotyka się w domach sosnę. Jej oczywistym mankamentem jest nieregularny kształt, który w niczym nie przypomina charakterystycznego choinkowego stożka. Ponadto sosnowe igły są długie, a gałęzie sterczą w różnych kierunkach, utrudniając dekorowanie.
Sosna pospolita ma jednak swój wyjątkowy urok jako domowa choinka. Jest naturalna, oryginalna i ma przyjemny, żywiczy zapach. Idealnie pasuje do rustykalnych wnętrz, gdzie autentyczność i miłość do przyrody są ważniejsze niż elegancja rodem z katalogu.
Żywa czy sztuczna? Cięta czy w donicy?
Na wyborze gatunku i ozdób dylemat świąteczny się nie kończy. Alternatywą dla ciętych drzewek są dziś choinki w donicach, które zdecydowanie dłużej utrzymują formę, a ich zakup teoretycznie nie wiąże się ze ścinaniem drzewa. Faktycznie wiele drzewek zakupionych w donicach da się później przesadzić do ogrodu lub uprawiać na balkonie. Nie wszystkie jednak.
Niestety, wielu producentów przy przesadzaniu choinek z plantacji do donic ucina drzewkom korzenie w tak brutalny sposób, iż nie są one w stanie przeżyć dłużej niż kilkanaście tygodni. Problemem bywają również zmiany temperatury – wyhodowane na świeżym powietrzu rośliny często bardzo źle znoszą kilka tygodni w ogrzewanym mieszkaniu.
Kolejna możliwość to oczywiście sztuczna choinka, za którą przemawia trwałość, brak opadających igieł oraz oszczędność w perspektywie wieloletniej. Niestety, jak już pisaliśmy w Wodnych Sprawach przed rokiem, sztuczne drzewka generują znaczący ślad ekologiczny i w końcu zawsze lądują na wysypiskach jako kolejne plastikowe odpady. W świecie przygniecionym rosnącym ciężarem tworzyw sztucznych to zdecydowanie nieekologiczny i nieodpowiedzialny wybór.
zdj. główne: Monica Oprea/Pexels

2 godzin temu
















