Sondaże są, jakie są, więc nic dziwnego iż na Nowogrodzkiej nie ma szczególnie dobrego nastroju. Wszyscy zdają sobie sprawę tego, iż wybory samorządowe są już przegrane.
Dla aparatu partyjnego Prawa i Sprawiedliwości kolejna klęska nie jest powodem do zrewidowania funkcjonowania partii. Jej przyczyn szukają na zewnątrz, choćby w decyzji o przełożeniu terminu wyborów.
– Trzeba ustać, trzeba przetrwać. Gdybyśmy mogli cofnąć czas, nie przenosilibyśmy tych wyborów – mówi polityk PiS w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
– Czas jest dla nas najgorszy z możliwych, wielu nie podniosło się po parlamentarnej porażce, wielu chyba myślało, iż nasza władza będzie trwać dłużej, nastroje nie są więc dobre. Najpierw straciliśmy stanowiska w rządzie, teraz wielu może stracić stanowiska w samorządzie – dodaje.
Ot, kończą się ciepłe posadki.