Śmigłowiec nagle runął. Gdyby nie pilot, polski premier "byłby na cmentarzu"
Zdjęcie: Po katastrofie śmigłowca prezydent Aleksander Kwaśniewski odwiedził w szpitalu Leszka Millera
4 grudnia 2003 r. ówczesny premier Polski Leszek Miller wracał m.in. z obchodów Barbórki w Lubinie. Mniej więcej pół godziny przed planowanym lądowaniem w Warszawie rządowy śmigłowiec uległ awarii i rozbił się w Lesie Chojnowskim pod Piasecznem. Pilot maszyny został oskarżony o umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy i nieumyślne spowodowanie wypadku. W jego obronie stanął sam premier Leszek Miller.

2 godzin temu









