Raymond Nader, maronicki chrześcijanin z Libanu, założyciel Rodziny św. Szarbela gościł na Południowym Podlasiu. – To było niezwykłe, głębokie świadectwo i wezwanie do pokoju, pojednania. Trzeba dziękować Bogu za takich ludzi, jak Raymond, za ich obecność – powiedział nam senator Grzegorz Bierecki, który wraz z małżonką uczestniczył w spotkaniu z mistykiem.
– Zimą 1994 r. poszedłem do klasztoru w Annaya położonego na wysokości 1350 metrów nad poziomem morza, gdzie św. Szarbel spędził ponad 20 lat na rozmowie z Bogiem. Kiedy modliłem się i czytałem Pismo Święte przy zapalonych świecach, nagle poczułem przez kilka minut bardzo ciepły, porywczy wiatr. Mimo silnego wiatru, nie zgasły one. Nie wiedziałem, co się dzieje dokoła, zrobiło się bardzo gorąco – mówi o swoim mistycznym doznaniu Raymond Nader.
Usłyszałem: „Ja jestem”
– Nic nie słyszałem, nie czułem swojego ciała. Czułem, iż ktoś był koło mnie, zaczął ze mną rozmawiać. Pytałem, czy śnię, usłyszałem, iż nie, iż to się dzieje naprawdę! Ta rozmowa odbywała się bez głosu, tylko dzięki poruszania wargami ust. Gdy pytałem, kim jesteś, poczułem wielki pokój w sobie i miłość. Usłyszałem: „Ja jestem” – wspominał.
Zanim nastąpił ten duchowy przełom w życiu Raymonda Nadera, był on żołnierzem w libańskiej wojnie domowej, fizykiem jądrowym i menadżerem – prowadził oddział szwedzkiej firmy w Bejrucie. Po niezwykłym doświadczeniu w pustelni, Nader wygłasza orędzia, które, jak podkreśla, są przesłaniami św. Szarbela dla świata. Każdemu z nich towarzyszy pojawienie się tajemniczego znaku na jego ramieniu.
Przez św. Szarbela do Boga
W swoich świadectwach Nader podkreśla, iż zależy mu przede wszystkim na tym, aby przez postać św. Szarbela ludzie odnaleźli Boga żywego – bliskiego, kochającego i działającego w codzienności.
– To nie o mnie chodzi, tylko o Boga i o to, co on chce nam powiedzieć przez św. Szarbela – podkreśla.
Z Raymondem Naderem mieli okazję spotkać się mieszkańcy Białej Podlaskiej, Kodnia i Siedlec. Mistyk dzielił się swoim świadectwem, a także modli się wspólnie z uczestnikami, przekazując charyzmatyczną obecność, która od lat towarzyszy jego misji.
– To było niezwykłe, głębokie świadectwo i wezwanie do pokoju, pojednania. Trzeba dziękować Bogu za takich ludzi, jak Raymond, za ich obecność – powiedział nam senator Grzegorz Bierecki, który wraz z małżonką spotkał się z mistykiem. – Przesłanie otuchy, głoszone przez Raymonda, jest szczególnie ważne dzisiaj, kiedy na świecie dzieje się tyle zła – dodał parlamentarzysta.