Tuż przed październikowym szczytem Rady Europejskiej narasta spór między Brukselą a Bratysławą. Słowackie weto wobec sankcji na Rosję odsłania głębszy konflikt o tempo i koszty europejskiej transformacji energetycznej.
W miarę jak przywódcy Unii Europejskiej przygotowują się do szczytu Rady Europejskiej 23 października, napięcie między Brukselą a Bratysławą osiąga nowy poziom. Premier Słowacji Robert Fico po raz kolejny blokuje wspólne stanowisko UE wobec Rosji, wstrzymując przyjęcie 19. pakietu sankcji.
Tym razem spór wykracza poza treść samych restrykcji – dotyczy wzrastających cen energii, problemów w przemyśle motoryzacyjnym i spadającej konkurencyjności europejskiej gospodarki.
Fico postawił jasno: nie zrezygnuje z weta, dopóki Unia nie zajmie się – jak to ujął – „prawdziwymi problemami” Europy.
— Nie zamierzam rozmawiać o nowych sankcjach wobec Rosji, dopóki w konkluzjach szczytu nie znajdą się konkretne wytyczne dla Komisji Europejskiej dotyczące rozwiązania kryzysu w branży motoryzacyjnej i wysokich cen energii — oświadczył premier w ubiegłym tygodniu.
Gaz, samochody i polityka – splot interesów
Weto Bratysławy zbiegło się w czasie z decyzją Rady UE o przyjęciu stanowiska negocjacyjnego w sprawie nowego rozporządzenia dotyczącego wycofywania importu rosyjskiego gazu ziemnego. To najważniejszy element planu REPowerEU, który zakłada pełne uniezależnienie Europy od rosyjskich surowców do 2028 roku.
Projekt przewiduje prawnie wiążący zakaz importu gazu z Rosji — zarówno rurociągowego, jak i LNG — z pełnym wejściem w życie od 1 stycznia 2028 r. Dla państw takich jak Słowacja, pozbawionych dostępu do morza i wciąż częściowo zależnych od rosyjskich dostaw, plan ten jest ambitny, ale kosztowny.
Rada UE wprowadziła co prawda okresy przejściowe — do 2026 roku dla umów krótkoterminowych i do 2028 roku dla długoterminowych — oraz wyjątki dla państw śródlądowych. Mimo to Fico uważa inicjatywę za polityczny nacisk i kolejny przykład braku równowagi w europejskiej transformacji.
— Europa mówi o solidarności, ale w rzeczywistości nie oferuje równych warunków konkurencji. Wysokie ceny energii osłabiają naszą gospodarkę — stwierdził premier Słowacji.
Von der Leyen reaguje na żądania Bratysławy
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podjęła próbę złagodzenia napięć. W liście do 27 przywódców UE zapowiedziała przyspieszenie przeglądu regulacji dotyczących emisji CO₂ dla samochodów – z 2026 na koniec 2025 roku – oraz rozważenie „roli paliw niskoemisyjnych i e-paliw w transformacji transportu drogowego”.
To ukłon w stronę przemysłu motoryzacyjnego – kluczowego dla gospodarek Słowacji, Niemiec i Czech.
Von der Leyen przyznała też, iż różnice w cenach energii między Europą, USA i Chinami stanowią „strategiczne zagrożenie” dla konkurencyjności unijnej gospodarki. Zapowiedziała przygotowanie nowych instrumentów mających obniżyć koszty energii i uprościć przepisy dla przemysłu.
W projekcie konkluzji szczytu znalazły się już zapisy o „przyspieszeniu prac nad obniżeniem cen energii” oraz apel o „technologiczną neutralność” przy przeglądzie zakazu sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku – dwóch kwestiach, na których Bratysławie szczególnie zależy.
Pragmatyzm czy polityczny nacisk?
Z perspektywy Brukseli działania Ficy to niebezpieczny precedens: użycie prawa weta w polityce zagranicznej do obrony interesów gospodarczych. Dla Bratysławy to natomiast forma presji w imię słowackiej gospodarki i społecznych kosztów transformacji energetycznej.
Według części europejskich dyplomatów Fico występuje dziś jako „rzecznik zmęczonej Europy” – polityk, który otwarcie mówi o problemach, jakie inni przywódcy woleliby przemilczeć: o utracie konkurencyjności, kosztach transformacji i napięciach społecznych wynikających z polityki sankcyjnej.
— jeżeli nie będziemy w stanie powiedzieć nic konkretnego o problemach naszych obywateli, to jaki sens ma spotkanie Rady Europejskiej? Czy znowu będzie chodzić wyłącznie o Ukrainę? — pytał retorycznie premier.
Europa między ambicją a realiami
Słowackie weto i równoległa debata o zakazie importu rosyjskiego gazu obnażają fundamentalne pytanie: czy Unia potrafi połączyć bezpieczeństwo energetyczne z ambicjami klimatycznymi i konkurencyjnością przemysłu?
Dla państw Europy Środkowej i Wschodniej, wciąż bardziej zależnych od tradycyjnych surowców, tempo transformacji jest znacznie trudniejsze do udźwignięcia niż dla bogatszych partnerów z Zachodu.
Jak podkreślił duński minister energii Lars Aagaard, przewodniczący obradom Rady UE, „niezależna energetycznie Europa to Europa silniejsza i bezpieczniejsza”. W Bratysławie takie słowa brzmią jednak jak obietnica bez pokrycia — deklaracja, której nie towarzyszy realne wsparcie finansowe.
Kto naprawdę blokuje Europę?
Słowackie weto nie jest tylko kolejnym proceduralnym sporem. To sygnał głębszego napięcia między idealizmem unijnej polityki klimatycznej a realiami przemysłowej gospodarki, między zasadą solidarności a obroną narodowych interesów.
Dla Ursuli von der Leyen i unijnych liderów stawką nie jest już tylko 19. pakiet sankcji wobec Rosji, ale wiarygodność europejskiego projektu.
Bo jeżeli Fico ponownie utrzyma swoje weto, pytanie postawione dziś w Bratysławie może powrócić w wielu stolicach: czy Europa wciąż potrafi działać wspólnie – gdy staje się zakładnikiem własnych ambicji?