"Skorumpowany system zawarł pakt z diabłem". Polityczne trzęsienie w Rumunii

2 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Alkis Konstantinidis


W niedzielę w Rumunii miała się odbyć druga tura wyborów prezydenckich. Tak się nie stanie, bo tamtejszy Sąd Konstytucyjny unieważnił cały proces wyborczy. Sędziowie powołali się na ustalenia służb, iż doszło do zewnętrznej ingerencji w czasie pierwszej tury.
Co sądzą kandydaci o werdykcie sądu?
Pierwszą turę, która odbyła się 24 listopada, miał wygrać Calin Georgescu, kandydat prorosyjski i antyzachodni, który wraz z objęciem urzędu prezydenta Rumunii chciał zakończyć wszelką pomoc dla Ukrainy. Po decyzji sądu Georgescu stwierdził, iż "skorumpowany system zawarł pakt z diabłem".


REKLAMA


Za antydemokratyczną decyzję sędziów uznała Elena Lasconi, prozachodnia liderka Związku Ocalenia Rumunii. Była dziennikarka miała się zmierzyć z Georgescu w drugiej turze.
- Lasconi uważa, iż werdykt sądu doprowadzi do zwiększenia nieufności i ekstremizmu wśród Rumunów - mówi Gazeta.pl Lucian Balanuta z Radio Romania Iasi. - Partie ponownie rozpatrzą też kogo wystawić, jeżeli powstanie sojusz sił proeuropejskich, to Lasconi może stracić status kandydatki - tłumaczy, dlaczego i ona krytykuje anulowanie pierwszej tury.
Decyzję sądu pochwalił za to premier Marcel Ciolacu. W pierwszej turze przywódca Partii Socjaldemokratycznej zdobył trzecie miejsce i zabrakłoby go w dogrywce.
Dlaczego anulowano wyniki pierwszej tury?
Unieważniając wybory, Sąd Konstytucyjny powołał się na ustalenia służb, iż w trakcie pierwszej tury doszło do ingerencji zewnętrznej ze strony "aktora państwowego". O tej zagranicznej ingerencji MSZ w Bukareszcie poinformował swoich sojuszników. Rumunia to jedno z kluczowych państw gwarantujących bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO.
Rumuński wywiad wykrył agresywną kampanię promocyjną prowadzoną z obejściem prawa wyborczego i wykorzystywanie algorytmów niektórych platform społecznościowych, by przyspieszyć wzrost popularności Calina Georgescu. Początkowo sieć kont promujących kandydata skrajnej prawicy na TikToku obejmowała dwadzieścia pięć tysięcy kont.
Oprócz wzmocnienia kampanii cyfrowych miały też zostać przeprowadzone cyberataki na systemy wyborcze. Służba Wywiadu Zagranicznego - już bez stosowania eufemizmów - oceniła, iż Rumunia stała się celem agresywnych rosyjskich działań hybrydowych. Moskwa zaprzecza, by mieszała się w rumuńskie wybory. Rzeczniczka tamtejszego resortu dyplomacji stwierdziła, iż kampanii w Rumunii "towarzyszy bezprecedensowa antyrosyjska histeria".


Jak Rumunia znalazła się w tym miejscu?
- Do tych wyborów nie mieliśmy pełnego obrazu rosyjskiej ingerencji - przyznaje Balanuta. - Rumuni są w większości proamerykańscy, prounijni i sceptyczni wobec Rosji. Ale rosyjskie wpływy mogą po cichu przenikać do spolaryzowanego społeczeństwa, które charakteryzuje się dużą nieufnością wobec państwowych instytucji - podkreśla rumuński dziennikarz.
Według Oany Popescu-Zamfir z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych w Rumunii nałożyły się na siebie trzy zjawiska. Pierwsze to kremlowska ingerencja i kooperacja ugrupowań skrajnie prawicowych z Rosją w celu destabilizacji kraju (sprzyjać ma temu kontekst międzynarodowy: wygrana Trumpa w USA, UE skupiona na Ukrainie, wewnętrzne kryzysy polityczne we Francji i w Niemczech). Drugim jest wspomniana polaryzacja i ścieranie się sił proeuropejskich z antymodernizacyjnymi. Trzecie zjawisko to gniew społeczeństwa, które jest rozczarowane ciągłym złym sprawowaniem rządów czy korupcją. Rumuni są gotowi poprzeć choćby destrukcyjną zmianę - byle zmieniała status quo.
Co czeka Rumunię?
Kadencja obecnego prezydenta wygasa 21 grudnia. Klaus Iohannis zapowiedział, iż pozostanie na stanowisku aż do wyboru nowej głowy państwa. Termin wyborów ma wyznaczyć rząd. Decyzją Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu wyborów jest ostateczna.
Eksperci przyznają, iż trudno przewidzieć, jak decyzja o anulowaniu wyborów wpłynie na sytuację w Rumunii. Niektórzy obawiają się, iż może ona przysporzyć antysystemowemu Georgescu sympatyków. Skrajnie prawicowy polityk wezwał zwolenników, by byli "pewni siebie i odważni". Popescu-Zamfir zwraca uwagę, iż jeżeli proeuropejskie siły chcą powstrzymać skrajną prawicę, powinny wystawić w wyborach wspólnego kandydata.


PODSUMOWANIE:
- Sąd Konstytucyjny unieważnił wybory w Rumunii, powołując się na zewnętrzną ingerencję.
- W pierwszej turze zwyciężyć miał skrajnie prawicowy kandydat Calin Georgescu.
- Wygrana antyzachodniego i niechętnego Ukrainie Georgescu byłaby korzystna dla Rosji.
- Decyzja Sądu Konstytucyjnego jest ostateczna. Termin nowych wyborów wyznaczy rząd.
Idź do oryginalnego materiału