Podczas rozprawy w Sądzie Pracy, dotyczącej odwołania jednego z pracowników zwolnionych przez burmistrza, doszło do sytuacji, która może stanowić jawne naruszenie zasady – wolności wypowiedzi. Burmistrz Łukasz Miśkiewicz próbował „narzucić milczenie” byłemu pracownikowi, kierując do jego obrońcy skandaliczną uwagę. Na te słowa zareagował sędzia prowadzący sprawę.
Kilka dni po złożeniu zaprzysiężeniu, które odbyło się 7 maja 2024 roku, nowy burmistrz Pionek Łukasz Miśkiewicz rozpoczął swoje urzędowanie od wręczenia wypowiedzeń pracownikom samorządowym. Zwolnieni pracownicy zdecydowali się na złożenie pozwów do Sądu Pracy.
Pierwsze z rozpraw rozpoczęły się w lutym i są prowadzone przez rzez IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Sądzie Rejonowym w Radomiu. Zwolnieni pracownicy domagają się m.in. przywrócenia do pracy lub zasądzenie na ich rzecz odszkodowań. Rozprawy są jawne i mogą być rejestrowane zarówno w formie audio jak i wideo.
Próba cenzury ?
W piątek 21 lutego, na sali sądowej, w trakcie rozpatrywania odwołania zwolnionego pracownika, burmistrz Miśkiewicz skierował skandaliczne słowa do obrońcy jednego z pracowników, którego sprawa odbyła się kilka dni wcześniej, aby ten zdyscyplinował swojego klienta i by jego klient powstrzymał się od komentowania toczącego się postępowania w mediach społecznościowych. Burmistrz Miśkiewicz nie przedstawił jednak żadnych dowodów na to, iż to były pracownik był autorem rzekomych wpisów.
Reakcją na wypowiedź burmistrza Pionek była stanowcza uwaga sędziego, który podkreślił, iż każde posiedzenie sądu jest rejestrowane zarówno przez organy wymiaru sprawiedliwości i jest to możliwe również przez uczestników postępowania.
Przypomnienie to miało na celu uświadomienie obecnym, iż prawo do rejestracji i dokumentowania przebiegu rozprawy daje możliwość jej komentowania i jest nienaruszalnym prawem obywatelskim oraz mediów. W podobnym tonie wypowiedział się obrońca pracownika.
Przypomnijmy. Podczas kampanii wyborczej Łukasz Miśkiewicz podkreślał, iż zamierza współpracować z każdym, niezależnie od przynależności politycznej, wyznania czy wieku, tworząc wspólnotę samorządową zgodnie z duchem ustawy o samorządzie gminnym. – Nie zamierzam nikogo zwalniać, zamierzam współpracować i tak jak to wcześniej powiedziałem, nie ważne kto jest z jakiej opcji, jakiego wyznania, ile ma lat, zamierzam z każdym współpracować i zaangażować ponieważ tworzymy, jak to jest ładnie napisane w ustawie o samorządzie gminnym, wspólnotę samorządową. – zapewniał podczas spotkania z wyborcami kandydat na burmistrza Łukasz Miśkiewicz.
Kilka dni po zaprzysiężeniu okazało się, iż były to tylko puste słowa i bezpodstawne deklaracje, które jak się okazało, miały zbudować zaufanie wśród wyborców. Pierwsze wypowiedzenia z pracy zostały wręczone już po pierwszych 6 dniach urzędowania.