Skandal mieszkaniowy. Nawrocki musi odejść

3 dni temu
Zdjęcie: Nawrocki


Karol Nawrocki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości (PiS) na prezydenta Polski w wyborach 2025 roku, znalazł się w centrum afery mieszkaniowej, która podważa jego wiarygodność i zdolność do pełnienia najwyższego urzędu w państwie.

Kontrowersje wokół jego nieruchomości, korzystania z luksusowego apartamentu Muzeum II Wojny Światowej bez opłat oraz jego reakcja na zarzuty o wycofanie się z kampanii stawiają pytanie: czy osoba, która manipuluje faktami i unika odpowiedzialności, może być prezydentem? Dla dobra zaufania publicznego i jakości debaty wyborczej Nawrocki powinien zrezygnować z kandydowania.

Afera wybuchła, gdy media ujawniły, iż Nawrocki, wbrew swoim zapewnieniom o posiadaniu tylko jednego mieszkania, jest właścicielem dwóch nieruchomości w Gdańsku: apartamentu kupionego w 2013 roku i kawalerki nabytej w 2017 roku za gotówkę. Te informacje przeczą jego wizerunkowi „zwykłego Polaka”, bliskiego problemom obywateli. Co gorsza, Onet doniósł, iż Nawrocki przez 201 dni zajmował luksusowy apartament należący do Muzeum II Wojny Światowej, mimo iż jego własne mieszkanie znajdowało się kilka kilometrów dalej. Brak opłat za korzystanie z tej nieruchomości budzi podejrzenia o nadużycie środków publicznych, co jest nieakceptowalne dla kandydata na prezydenta.

Nawrocki próbował się bronić, twierdząc, iż zakup kawalerki miał pomóc starszemu mężczyźnie, panu Jerzemu, a on sam nie czerpie z niej korzyści. Jednak jego wyjaśnienia są nieprzekonujące. Anna Kanigowska, opiekunka MOPS, ujawniła, iż Nawrocki nie wykazywał rzeczywistej troski o pana Jerzego, a transakcja miała charakter majątkowy. Co więcej śledztwo w sprawie apartamentu muzealnego nie zostało przez cały czas umorzone – w rzeczywistości pozostaje ono otwarte. Takie manipulacje faktami dyskredytują go jako kandydata, od którego Polacy oczekują nieskazitelnej postawy moralnej.

Zapytany o możliwość wycofania się z wyborów, Nawrocki stanowczo odrzucił tę sugestię. W rozmowie z TVP Info stwierdził: „Nie mam zamiaru się wycofywać. To atak opozycji, która chce zdyskredytować moją kandydaturę, bo boi się mojej wizji Polski opartej na wartościach patriotycznych. Wyjaśnię wszystkie wątpliwości, a wyborcy ocenią, komu ufają”. Jednak jego upór i bagatelizowanie zarzutów tylko pogłębiają kryzys. Oskarżanie opozycji o „polityczny atak” nie tłumaczy sprzeczności w jego oświadczeniach majątkowych ani korzystania z państwowych zasobów dla osobistej wygody.

Afera to nie tylko osobista porażka Nawrockiego, ale także problem dla PiS, które promowało go jako patriotę bez skazy. Skandal odciąga uwagę od kluczowych tematów kampanii, takich jak polityka gospodarcza czy bezpieczeństwo, zamieniając ją w ciąg oskarżeń. Wyborcy, zmagający się z kryzysem mieszkaniowym i rosnącymi kosztami życia, czują się oszukani przez kandydata, który miał reprezentować ich interesy, a zamiast tego stał się symbolem elit.

Wycofanie kandydatury byłoby aktem odpowiedzialności. Umożliwiłoby PiS wystawienie nowego kandydata, wolnego od kontrowersji, zdolnego do merytorycznej kampanii. Nawrocki, jako historyk i szef IPN, może służyć społeczeństwu w innej roli, ale prezydentura wymaga nieskazitelnej reputacji, której mu brakuje. Polacy zasługują na przywódcę, który nie budzi wątpliwości co do swojej uczciwości. W dobie wyzwań gospodarczych i międzynarodowych zaufanie jest kluczowe. Nawrocki, ignorując apele o rezygnację, pokazuje, iż przedkłada ambicje nad dobro publiczne. Czas, by ustąpił miejsca kandydatowi, który nie będzie musiał tłumaczyć się z tak daleko idących nieścisłości.

Idź do oryginalnego materiału