Andrzej Duda wywołał wczoraj międzynarodowy skandal. W rozmowie z Krzysztofem Stanowskim i Robertem Mazurkiem prezydent przyznał, iż Krym może pozostać rosyjski.
Prezydent Duda nonszalancko uznał, iż przez większość swojej historii Krym „był w gestii Rosji”. – Krym jest miejscem szczególnym. Nie wiem tego, czy Ukraina odzyska Krym. On jest szczególny również ze względów historycznych. W istocie, o ile popatrzymy historycznie, to przez większość czasu był w gestii Rosji – powiedział prezydent.
Te absurdalne słowa wywołały całkowicie zrozumiałą lawinę krytyki. Duda bowiem lekką ręką rozdysponował ziemie, o które toczy się krwawa wojna.
– Polska uznaje niepodległość Ukrainy w jej międzynarodowo ustanowionych granicach, które wielokrotnie potwierdziła Federacja Rosyjska: poczynając od traktatu z 19 listopada 1990, poprzez memorandum budapeszteńskie z 5 grudnia 1994 oraz traktat o granicy z 28 stycznia 2003 – napisał Radosław Sikorski w serwisie X.
Polska uznaje niepodległość Ukrainy w jej międzynarodowo ustanowionych granicach, które wielokrotnie potwierdziła Federacja Rosyjska: poczynając od traktatu z 19 listopada 1990, poprzez memorandum budapeszteńskie z 5 grudnia 1994 oraz traktat o granicy z 28 stycznia 2003.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) February 3, 2024
Najwyraźniej prezydent o tych podstawowych faktach zapomniał. Albo gorzej… nie wiedział.