Sikorski mocno podsumował Nawrockiego. Prezydenta zamurowało

2 godzin temu

Polityka zagraniczna nigdy nie była dziedziną dla amatorów. To gra, w której liczy się doświadczenie, precyzja i chłodna kalkulacja. Tymczasem prezydent Karol Nawrocki udowodnił w Berlinie, iż nie rozumie ani realiów, ani mechanizmów współczesnej dyplomacji. Wizyta, która miała być pokazem siły i determinacji, zakończyła się kompromitującym „zwycięstwem moralnym”.

Nawrocki spotkał się z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem i kanclerzem Friedrichem Merzem. Tematem numer jeden były oczywiście reparacje za II wojnę światową – sprawa, którą PiS i jego ludzie próbują podgrzewać od lat. Problem w tym, iż Berlin już dawno wypowiedział się jasno: temat jest zamknięty. I co zrobił prezydent? Powtórzył te same postulaty, które od miesięcy nie przynoszą żadnego skutku. Efekt? Zero realnych rezultatów, za to pełne nagłówki w prasie krajowej, które miały utwierdzić opinię publiczną, iż Polska „walczy o swoje”.

Tu właśnie pojawił się głos rozsądku Radosława Sikorskiego. Minister spraw zagranicznych, komentując berlińską wizytę, nie bawił się w dyplomatyczne półsłówka. – „W sprawie reparacji Pan Prezydent poniósł w Berlinie zwycięstwo moralne” – napisał na platformie X (dawniej Twitterze). Ironia aż kłuła w oczy. Sikorski uderzył w samo sedno: dyplomacja to nie teatr dla wyborców, ale twarda rozmowa o faktach, w której trzeba umieć odróżnić rzeczy możliwe od niemożliwych.

Nawrocki jednak zdaje się traktować politykę zagraniczną jak kolejną kampanię wyborczą. Wystarczy wygłosić mocne słowa o „niemieckim ludobójstwie” i „rozliczeniu z historią”, by w kraju zebrać oklaski. Ale poza polską granicą takie gesty nie robią wrażenia – co najwyżej budzą politowanie. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż prezydent woli mówić do własnego elektoratu niż do partnerów międzynarodowych.

Sikorski podsumował to jeszcze ostrzej: „W sprawie umowy Mercosur-UE też przestrzegaliśmy, podczas Rady Gabinetowej, iż nie ma szans na mniejszość blokującą. Polityka zagraniczna jest trudniejsza niż się wydaje”. To zdanie powinno być wyryte złotymi literami na biurku każdego polityka, który bierze się za relacje międzynarodowe. Bo prawda jest brutalna: polska dyplomacja nie może być kierowana przez ludzi, którzy wierzą, iż wystarczy głośniej krzyczeć, by świat zaczął nas słuchać.

Sikorski ma tę przewagę, iż rozumie grę interesów. Wie, iż Berlin nie ustąpi w sprawie reparacji, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, iż kooperacja z Niemcami i Francją jest dla Polski niezbędna – i to nie tylko w kontekście bezpieczeństwa, ale także gospodarki. To właśnie dzięki partnerstwu w Europie Polska może realnie wzmacniać swoją pozycję, a nie dzięki pustym frazom o „moralnych zwycięstwach”.

Nawrocki, zamiast szukać punktów wspólnych i negocjować w sprawach, w których Polska naprawdę może coś ugrać, wybiera konfrontację, która nie daje żadnych efektów. To dyplomacja na pokaz, która służy wyłącznie utrzymaniu mitu „twardej obrony narodowych interesów”. Tyle iż ten mit kosztuje nas coraz więcej – izolację w Europie i brak wpływu na najważniejsze decyzje podejmowane w Brukseli, Berlinie czy Paryżu.

Polska potrzebuje polityki zagranicznej prowadzonej przez ludzi kompetentnych, którzy rozumieją, iż kompromis nie oznacza kapitulacji, a skuteczność nie polega na biciu pięścią w stół. Sikorski, niezależnie od tego, czy ktoś go lubi, czy nie, pokazał, iż potrafi odróżnić realne interesy państwa od teatralnych gestów. Nawrocki natomiast udowodnił, iż woli przegrywać z dumą niż negocjować z głową.

Czy naprawdę stać nas na prezydenta, którego największym sukcesem w Berlinie jest „zwycięstwo moralne”? Czy Polacy powinni cieszyć się z pustych fraz, podczas gdy sąsiedzi budują przyszłość Europy bez naszego udziału? Te pytania nie wymagają odpowiedzi – one same w sobie są oskarżeniem wobec stylu uprawiania polityki przez Karola Nawrockiego.

Polityka zagraniczna jest rzeczywiście trudniejsza, niż się wydaje – i właśnie dlatego nie wolno jej oddawać w ręce ludzi, którzy mylą dyplomację z kampanią wyborczą.

Idź do oryginalnego materiału