Siemoniak obnaża manipulacje. Ludzi Kaczyńskiego zatkało

2 tygodni temu

Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, wizytując zamknięte przejście graniczne Połowce-Pieszczatka oraz zaporę na granicy polsko-białoruskiej, przedstawił dane dotyczące skuteczności działań Polski w walce z nielegalną migracją.

W odpowiedzi na pytania o zawracanie cudzoziemców z Niemiec do Polski, Siemoniak wskazał konkretne liczby, które mają pokazywać rzeczywistą skalę problemu. Jego wypowiedzi, oparte na danych Straży Granicznej, kontrastują z narracją Prawa i Sprawiedliwości (PiS), które, jak można wnioskować, wyolbrzymia problem migracyjny, by wzbudzić niepokój społeczny. Poniżej analizuję słowa Siemoniaka i wskazuję, dlaczego PiS, eskalując retorykę, wprowadza opinię publiczną w błąd.

Siemoniak podkreślił, iż Polska przeznaczyła 2,6 mld zł i angażuje 11 tys. funkcjonariuszy oraz żołnierzy, by zabezpieczyć granicę polsko-białoruską, która jest zewnętrzną granicą Unii Europejskiej. Zapora stalowa i bariera elektroniczna, według danych MSWiA, osiągają skuteczność na poziomie 97-98%, co znacząco ogranicza napływ nielegalnych migrantów do Polski, a tym samym do innych państw UE, takich jak Niemcy. Minister wskazał, iż Polska prowadzi tymczasowe kontrole graniczne z Niemcami i Litwą od 7 lipca do 5 sierpnia 2025 roku, w ramach których skontrolowano 147 tys. osób i 65 tys. pojazdów, odmawiając wjazdu jedynie 62 osobom. Te liczby wskazują na ograniczoną skalę problemu i skuteczność działań prewencyjnych.

Kluczowym elementem wypowiedzi Siemoniaka jest odniesienie do liczby migrantów zawracanych z Niemiec do Polski, określanych jako osoby ze „śladem białoruskim”. W 2023 roku było ich 12 tys., w 2024 roku 5 tys., a w pierwszej połowie 2025 roku jedynie 800. Dane te pokazują wyraźny spadek, co podważa narrację o rzekomym kryzysie migracyjnym. Siemoniak zwrócił też uwagę na nieuczciwość w włączaniu do statystyk obywateli Ukrainy, którzy nie spełniają wymagań wjazdu do Niemiec z powodu braku odpowiednich dokumentów. Ich liczba stanowi większość wśród zawracanych, co sugeruje, iż problem jest bardziej techniczny niż systemowy. Minister podkreślił, iż Polska i Niemcy współpracują w walce z nielegalną migracją, jednocześnie szanując zasady strefy Schengen, która promuje swobodę podróżowania.

Narracja PiS, sugerująca masowy napływ migrantów i nieudolność rządu w ochronie granic, wydaje się celową próbą wzbudzenia paniki. Partia opozycyjna regularnie podnosi temat migracji, przedstawiając go jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, mimo iż dane przedstawione przez Siemoniaka wskazują na skuteczność obecnych mechanizmów. Wyolbrzymianie liczby zawracanych migrantów, bez rozróżnienia między osobami ze „śladem białoruskim” a Ukraińcami z problemami dokumentacyjnymi, wprowadza w błąd opinię publiczną. Taka strategia może mieć na celu mobilizację elektoratu poprzez podsycanie strachu, a nie merytoryczną dyskusję o polityce migracyjnej.

Słowa Siemoniaka, oparte na konkretnych liczbach, pokazują, iż problem nielegalnej migracji jest pod kontrolą, a Polska efektywnie realizuje swoje obowiązki na granicy UE. kooperacja z Niemcami i tymczasowe kontrole graniczne są działaniami proporcjonalnymi, które nie naruszają zasad Schengen. PiS, ignorując te dane, zdaje się stosować manipulację, by podważyć zaufanie do rządu. Czy partia opozycyjna ma dowody na masowy napływ migrantów, których nie uwzględniają statystyki MSWiA? Dlaczego zamiast merytorycznej debaty wybiera retorykę strachu? Odpowiedzi na te pytania mogłyby wyjaśnić, czy działania PiS służą interesowi publicznemu, czy jedynie politycznym celom.

Podsumowując, dane przedstawione przez Siemoniaka wskazują na ograniczoną skalę problemu migracyjnego i skuteczność działań polskich służb. PiS, eskalując narrację o kryzysie, zdaje się celowo wprowadzać niepokój, co nie znajduje uzasadnienia w liczbach. Polska potrzebuje rzeczowej debaty o migracji, opartej na faktach, a nie emocjach.

Idź do oryginalnego materiału