
Truizmem jest stwierdzenie, iż świeże spojrzenie kompletnych dyletantów powołanych na stanowiska ministrów było, jest i będzie gwarantem niewątpliwych sukcesów rządów Donalda Tuska. Teraz przyszedł czas na rekonstrukcję, gdy wybitnych dyletantów zastąpili jeszcze więksi – a więc fachowcy z jeszcze świeższym spojrzeniem na resorty, na które ich rzucił najlepszy premier w dziejach Polski. Oczywiście włączając Polskę Ludową w dzieje Polski…
Klasycznym przykładem kompletnej dyletantki była Iza Leszczyna – nauczycielka z podstawówki, którą Tusk za pierwszych swoich nierządów rzucił na Ministerstwo Finansów. Finałem jej i Vincenta rządów stało się aktualne także dzisiaj powiedzenie: „Piniędzy nie ma i nie będzie”.
Świeże spojrzenie dyletantki Izy na finanse państwa jednak zaowocowało, gdyż w nowym nierządzie Tusk rzucił dyletantkę Izę na Ministerstwo Zdrowia. A konkretnie na Ministerstwo Zdrowia, Szczęścia i Wszelkiej pomyślności, gdyż Iza pytana przez red. Rymanowskiego jeszcze przed wyborami w 2023 roku oświadczyła, iż "Za rządów PO problemy znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Chcemy bogatej Polski, zamożnych Polaków, długotrwałego dobrobytu" (sic!). Jednak przysłowiowe „gówno” wyszło z czarodziejskiej różdżki Donalda, skoro musiał Izę odwołać ze stanowiska ministry, powołując w jej miejsce specjalistkę od prywatyzacji szpitali.
Wystarczy połączyć kropki, by uzasadnić nieodwołanie przez Tuska ministry Nowackiej. Jednak kropek by zabrakło by uzasadnić, dlaczego przez cały czas „żądzić” będzie w MSZ Władysław Teofil Bartoszewski z PSL - choć nie posiada on poświadczenia ABW i dostępu do akt tajnych. Na Bartoszewskim przez cały czas bowiem ciążą wyroki Sądu Okręgowego w Warszawie ws. zarzutu o przywłaszczenie majątku Fundacji Zbiorów im. Ciechanowieckich. Mimo, iż zobowiązanie Władysława Teofila Baroszewskiego wynosi z odsetkami, ok. 27 mln zł – aparatczyk PSL przez cały czas pozostał zastępcą Sikorskiego, chociaż wierne Tuskowi SLD musiało się zgodzić na posunięcie towarzyszy Gduli i Szejny. Ten ostatni – prawdopodobnie jak Jan Himilsbach – przez cały czas się leczy u niejednego lekarza...
O pani Heni i Zielińskiej, dzielnie walczącymi z klimatem, czego skutki już widać na południu Polski – nie warto strzępić języka, gdyż Polska 2050 stała się języczkiem u wagi przetrwania nierządu Tuska. Taka jest nieubłagalna arytmetyka, o czym doskonale wie poseł Polski 2050 Michał Gramatyka, który za 2 miesiące pracy w Tauronie zainkasował 600 tys. zł…
Liczyć także potrafi PSL, które od czasów Polski Ludowej jest zawsze wierne tradycji obejmowania wszystkich stołków, które wywalczy od aktualnej władzy. Tak więc aparatczyka Siekierskiego zastąpił na urzędzie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi aparatczyk PSL Stefan Krajewski, odznaczony honorową odznaką „Zasłużony dla Rolnictwa”, zaś kompletny dyletant Miłosz Motyka – został rzucony przez Tuska na….Ministerstwo Energii!
Świeże spojrzenie dyletanta Motyki na energetykę potwierdza jego kariera „zawodowa”: był działaczem Forum Młodych Ludowców, przewodniczącym FML w woj. Mazowieckim, a następnie przewodniczącym na forum krajowym. Motyka został rzecznikiem prasowym PSL a także objął funkcję sekretarza Rady Naczelnej PSL. Czyli Motyka w całym swoim życiu nie skalał się żadną pracą aż do chwili, gdy 14 grudnia 2023 został rzucony przez Tuska na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Czyli na podsekretarza od zawracania Wisły motyką…
Teraz aparatczyk Motyka piastować będzie stanowisko ministra energetyki, by świeżym okiem kompletnego dyletanta rozwiązać kolejny nabrzmiały problem, który niespodziewanie stanął przed Tuskiem…