🆕 Siedem minut które wstrząsnęły Polską

tabloidonline.wordpress.com 2 miesięcy temu

Wyjaśnijcie mi proszę, jak to jest z tym Dudą, bo wszystkiego nie chwytam, mimo, iż już trochę czasu minęło. Przede wszystkim, czy ta wizyta u Tru(m)pa była sukcesem, czy może antypis ma rację wyśmiewając całe to przedstawienia. Wytłumaczcie mi to, proszę, dlaczego była sukcesem jak chce tego wiadoma strona, a co jest moim skromnym zdaniem tezą dość problematyczną. Oglądając chociażby filmiki z poczekalni, gdzie Duda wygląda i zachowuje się jak Duda, jak kurier, który przyniósł paczkę a odbiorca go zlewa, lub przygłupi uczniak, który znów narozrabiał i czeka kiedy wreszcie przyjdzie woźny (nauczyciel nie ma czasu by zajmować się idiotą) i da mu w łeb. Acha…, no i dobrze by było, gdyby mi ktoś wytłumaczył, najlepiej w prostych żołnierskich słowach, co obok Dudasa robiły te dwie wywłoki, a mianowicie SSakiewicz, oraz Ruchoń, który tak na marginesie wypada zauważyć, jeździ do tej Ameryki w te i z powrotem, zamiast pilnować żony. Oj Ruchoń, Ruchoń, ty bacz, żeby nie była z niej druga Kaczyńska.

Natomiast z tego co jeszcze udało mi się zaobserwować wynika, iż te podbijane na wszelkie sposoby i przy każdej okazji, przez wiadomą oczywiście stronę, słynie już 7 minut, jakie z niemałym trudem wygospodarował dla naszego pajacyka Tru(m)p, strasznie ubodło psycho-prawicę, zepsuło jej humor, spierdoliło cały spodziewany smak owej epokowej jakoby wyprawy za ocean. Nota bene, jak słyszałem, czas będzie się teraz odmierzać w dudach. 7 minut = 1 duda. „Kochanie daj mi tylko dude, na poprawienie makijażu”, powie żona do męża, przed wyjściem do teatru. Albo „jajko gotuj ½ dudy, będzie w sam raz”. No taki zysk mamy z tej wyprawy. Zdaje się, iż jedyny.

Element patriotyczno-godnościowo-prawicowy (i tak dalej, oszczędźmy kolejnych inwektyw), skumał jednak, iż nie można tego tak zostawić i z niewielką pomocą trzeźwego zdaje się już pana Mastalerka, puścił w świat info, iż te 7 minut, to tylko taki niewinny był wstęp. Bowiem – uwaga – kilka godzin później, doszło do drugiego, absolutnie tajnego spotkania, bez udziału prasy (z wyłączeniem jednak Russpubliki), które trwało w chuj długo i podczas którego omówiono wszystkie najistotniejsze sprawy i problemy tego świata, Tu(m)p słuchał ponoć Dudasa z wielkim jakoby zainteresowaniem, co raczej nie powinno być zaskoczeniem, bo jeden kretyn zawsze pilnie słucha drugiego kretyna, żeby coś podłapać, zapamiętać i być jeszcze większym kretynem. Generalnie tak to działa.

Szczegółów tej epokowej jak dowodzi Mastalerek i otoczenie rozmowy nie znamy, w związku z tym nie wiemy, czy w ramach rekompensaty za dotychczasowe proukraińskie poświęcenie, bezprzykładne lizanie jajek Amerykanom (nawet Ruskim nie wylizywaliśmy tak jajec i odbytu w czasach słusznie minionych), oraz namiętne robienie laski Trupowi, znaczy się Tru(m)powi, dostaniemy jakiś kawałek Ukrainy, czy może niekoniecznie. Warto by to jasno powiedzieć, żeby zredukować nieco napięcie w kroczu, zwłaszcza psycho-prawicy nacjonalistycznie skażonej, która doczekać się wprost nie może wielkiej Polski z małym jednak siurkiem. No, tak to mi nie jakoś układa, ale powtarzam, dalej nic nie chwytam, żadnego sensu nie widzę i nie pojmuję istoty owego sukcesu osiągniętego w marne siedem minut.

Idź do oryginalnego materiału