Sieć na wybory. PiS znalazł przeciwnika, z którym nie jest w stanie sobie poradzić!

2 tygodni temu

PiS znalazł godnego przeciwnika. Sieć na Wybory, zjednoczona inicjatywa tysięcy internautów, okazała się potęgą, której partia Kaczyńskiego nie mogła zignorować. Na początku udawali, iż nas nie ma – politycy PiS, symetryści i czwarta władza bagatelizowali naszą działalność. Ale z każdym dniem coraz trudniej było ignorować fakty: tematy, które poruszaliśmy, oraz działania naszych wolontariuszy, nieustannie zajmowały czołowe miejsca w dyskusjach internetowych.

W końcu przyszedł moment, w którym choćby suwartowie i symetryści musieli zacząć o nas mówić, choć unikali używania nazwy „Sieć na Wybory”. W zamian wymyślali epitety takie jak „silniczki”, „kundelki”, a niektórzy nazywali nas „farmą trolli Giertycha”.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jednak bez względu na obelgi, nasza siła rosła. Śmiali się z nas, próbowali umniejszać nasze działania, ale nic nie pomogło. Koalicja 15 Października wygrała wybory, a my mieliśmy świadomość, iż do tego sukcesu dołożyliśmy swoje siły. Na bieżąco monitorowaliśmy statystyki i widzieliśmy nasz wpływ na wynik. Co więcej, po wyborach choćby niektórzy zawiedzeni wyborcy PiS przyznawali, iż to właśnie działania Sieci na Wybory i ich społeczna mobilizacja przyczyniły się do zwycięstwa Koalicji.

Nie mogąc już dłużej znieść naszej dominacji w internecie, PiS postanowił zebrać się do kontrataku. Inspirując się naszym sukcesem, próbowali skopiować nasz model działania. Problem w tym, iż partia Kaczyńskiego, znana z jednoczenia się w nienawiści, nie ma w swoich szeregach kreatywnych ludzi gotowych do bezinteresownej pracy, jak to było w przypadku Sieci na Wybory. Brakowało im energii, zaangażowania i pomysłowości, które charakteryzowały nasz ruch.

W końcu, po serii nieudanych prób, PiS wymyślił swój plan – postawili na boty. Zamiast zjednoczyć ludzi wokół pozytywnych wartości i idei, zdecydowali się na niskie zagrywki, inwestując w automatyczne konta internetowe, które miały szczekać na Donalda Tuska, nowy rząd i wszystkich, którzy przyczynili się do ich porażki. To było smutne i upokarzające – partia, która przez lata chwaliła się „siłą narodu”, musiała polegać na botach, aby zaistnieć w sieci.

Tymczasem my – Sieć na Wybory – mieliśmy coś, czego PiS nigdy nie osiągnie. Mieliśmy prawdziwych ludzi, kreatywnych, kompetentnych, zaangażowanych. To my, wolontariusze, napędzaliśmy dyskusję, tworzyliśmy trendy i mobilizowaliśmy ludzi. PiS, z całą swoją machiną polityczną, pozostał bezradny.

I choć udało im się wdrapać na podium trendów, to tylko dzięki botom. Jak skomentował to jeden z uczestników Sieci na Wybory, Jarosław Skawiński: „Zobaczcie, jakie wielkie sukcesy odnosi PiS. Udało im się, dzięki Wildsteina i masy botów, napisać więcej tweetów obrażających Giertycha niż Polakom napisać innych tweetów. No wow!”

PiS, bez kreatywności i energii, zostaje z botami i frustracją, a my – Sieć na Wybory – dalej wygrywamy. To my, ludzie z kości i krwi, tworzymy coś autentycznego. A wy, drodzy politycy PiS, możecie pozostać w swoim świecie nienawiści i technologicznego oszustwa.

na podstawie wpisu Aleksandry Wiatrakowskiej

Idź do oryginalnego materiału