Sieć na wybory. PiS znalazł przeciwnika, z którym nie jest w stanie sobie poradzić!

10 miesięcy temu

PiS znalazł godnego przeciwnika. Sieć na Wybory, zjednoczona inicjatywa tysięcy internautów, okazała się potęgą, której partia Kaczyńskiego nie mogła zignorować. Na początku udawali, iż nas nie ma – politycy PiS, symetryści i czwarta władza bagatelizowali naszą działalność. Ale z każdym dniem coraz trudniej było ignorować fakty: tematy, które poruszaliśmy, oraz działania naszych wolontariuszy, nieustannie zajmowały czołowe miejsca w dyskusjach internetowych.

W końcu przyszedł moment, w którym choćby suwartowie i symetryści musieli zacząć o nas mówić, choć unikali używania nazwy „Sieć na Wybory”. W zamian wymyślali epitety takie jak „silniczki”, „kundelki”, a niektórzy nazywali nas „farmą trolli Giertycha”.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jednak bez względu na obelgi, nasza siła rosła. Śmiali się z nas, próbowali umniejszać nasze działania, ale nic nie pomogło. Koalicja 15 Października wygrała wybory, a my mieliśmy świadomość, iż do tego sukcesu dołożyliśmy swoje siły. Na bieżąco monitorowaliśmy statystyki i widzieliśmy nasz wpływ na wynik. Co więcej, po wyborach choćby niektórzy zawiedzeni wyborcy PiS przyznawali, iż to właśnie działania Sieci na Wybory i ich społeczna mobilizacja przyczyniły się do zwycięstwa Koalicji.

Nie mogąc już dłużej znieść naszej dominacji w internecie, PiS postanowił zebrać się do kontrataku. Inspirując się naszym sukcesem, próbowali skopiować nasz model działania. Problem w tym, iż partia Kaczyńskiego, znana z jednoczenia się w nienawiści, nie ma w swoich szeregach kreatywnych ludzi gotowych do bezinteresownej pracy, jak to było w przypadku Sieci na Wybory. Brakowało im energii, zaangażowania i pomysłowości, które charakteryzowały nasz ruch.

W końcu, po serii nieudanych prób, PiS wymyślił swój plan – postawili na boty. Zamiast zjednoczyć ludzi wokół pozytywnych wartości i idei, zdecydowali się na niskie zagrywki, inwestując w automatyczne konta internetowe, które miały szczekać na Donalda Tuska, nowy rząd i wszystkich, którzy przyczynili się do ich porażki. To było smutne i upokarzające – partia, która przez lata chwaliła się „siłą narodu”, musiała polegać na botach, aby zaistnieć w sieci.

Tymczasem my – Sieć na Wybory – mieliśmy coś, czego PiS nigdy nie osiągnie. Mieliśmy prawdziwych ludzi, kreatywnych, kompetentnych, zaangażowanych. To my, wolontariusze, napędzaliśmy dyskusję, tworzyliśmy trendy i mobilizowaliśmy ludzi. PiS, z całą swoją machiną polityczną, pozostał bezradny.

I choć udało im się wdrapać na podium trendów, to tylko dzięki botom. Jak skomentował to jeden z uczestników Sieci na Wybory, Jarosław Skawiński: „Zobaczcie, jakie wielkie sukcesy odnosi PiS. Udało im się, dzięki Wildsteina i masy botów, napisać więcej tweetów obrażających Giertycha niż Polakom napisać innych tweetów. No wow!”

PiS, bez kreatywności i energii, zostaje z botami i frustracją, a my – Sieć na Wybory – dalej wygrywamy. To my, ludzie z kości i krwi, tworzymy coś autentycznego. A wy, drodzy politycy PiS, możecie pozostać w swoim świecie nienawiści i technologicznego oszustwa.

na podstawie wpisu Aleksandry Wiatrakowskiej

Idź do oryginalnego materiału