Pamiętacie, kiedy pewien dziennikarz ujawnił w sieci informacje o seksie na biurku w Kancelarii Premiera? Albo ujawnianie rozmów Krzysztofa Brejzy czy Romana Giertycha. Obrona Cenckiewicza to nie jest żaden „spór o standardy”. To jest festiwal bezczelności. Szturm łże-pseudoautorytetów, które nagle odkryły w sobie wrażliwość na „kryzys w służbach”, bo Wojciech Czuchnowski napisał, iż Sławomir Cenckiewicz kłamie publicznie. Kłamie, bo opowiada bajkę o „czepianiu się paracetamolu”, podczas gdy sprawa dotyczyła mocnych leków psychotropowych. I nagle – o, jakże to wygodne – mamy chóralne oburzenie, płacz nad państwem, zawodzenie o represjach.
Nagle. Dopiero teraz. Gdzie byliście, kiedy publikowano fałszywe SMS-y Krzysztofa Brejzy, pozyskane przy użyciu Pegasusa? Gdzie byliście, gdy Republika emitowała nagrania rozmów adwokata Romana Giertycha z klientami i rodziną, pozyskane z nielegalnej inwigilacji? Gdzie był wasz gniew, gdy prywatność była mielona w maszynce propagandy, a „tajemnice adwokackie” lądowały w paskach grozy? Milczeliście. Jak zaklęci. Nie było konferencji, nie było lamentu, nie było tweetów o „upadku standardów”. Była cisza – ta sama cisza, która zawsze towarzyszy nadużyciom, kiedy służą „właściwej sprawie”. Dziś nagle macie kręgosłupy. Dziś nagle odkryliście prawo, procedury i konstytucję. Tyle iż to nie są kręgosłupy. To są chorągiewki.
Jan Piński przypomina historię z 2021 roku: zadał Cezaremu Gmyzowi proste pytanie o finansowanie emerytury. W odpowiedzi – do sieci trafiają informacje z inwigilacji jego rodziny, pochodzące, jak relacjonuje, od ludzi powiązanych ze służbami. Te same osoby miały później wrzucać do sieci dane chronione, a sprawa – według Pińskiego – została skręcona przez prokuraturę za czasów PiS. I co? I nic. Zero. Zamilkliście jak na komendę.
Gdzie byliście w lipcu 2019 roku, gdy Piotr Nisztor publicznie ujawniał kompromitujące informacje o Michale Dworczyku, językiem bardziej przypominającym szantaż niż dziennikarstwo? Pytał o seks na biurku w Kancelarii Premiera. Gdzie był wasz święty gniew? Gdzie wasze apele o odpowiedzialność? Znowu – cisza.
Maciej Wąsik się oburza? A to przecież to za czasów jego politycznego nadzoru – jak opisywali dziennikarze i raporty – dane z inwigilacji stały się narzędziem walki politycznej, a hejterskie konta w mediach społecznościowych miały być obsługiwane przez czynnych funkcjonariuszy CBA. Gdy te metody niszczyły przeciwników – było w porządku. Gdy dotykają swoich – jest „skandal”. Sam Wąsik godzinami siedział słuchając różnych rozmów z podsłuchów. Też tego nie pamiętacie?
Zakłamani jesteście i głupi. Bo my pamiętamy. I przypomnimy.
Wy nie bronicie Cenckiewicza. Wy bronicie systemu bezkarności. Systemu, w którym inwigilacja jest dobra, jeżeli bije w „tamtych”, a zła, gdy dotknie „naszych”. Systemu, w którym prawda ma barwy partyjne, a moralność obowiązuje wyłącznie na zawołanie.
Nie wszyscy grali danymi z prywatnej inwigilacji. Grali nimi konkretni ludzie, w konkretnym czasie, z konkretnym zapleczem politycznym. I dziś ci sami ludzie stroją się w szaty obrońców państwa prawa. Bez wstydu. Bez refleksji. Bez jednego zdania: „to był błąd”.
Cenckiewicz skłamał. Cenckiewicz manipulował. Przyłapany na kłamstwie jest broniony przez zakłamanych hipokrytów, ludzi którzy wielokrotnie się skompromitowali.
To Kaczyński zbudował wam ten system. Ale my go obnażymy. Prawda jest naga i prawda będzie dla was brutalna, zakłamane pisowskie towarzystwo. Siedzieliście tam dla władzy, dla kasy, nagle was wyrzucili, to jazgot.
Ujadajcie, pieski. Tyle wam zostało.
Banda hipokrytów. Szturm pseudoatorytetów mówiących o kryzysie w służbach, bo @czuchnowskiw napisał iż @Cenckiewicz kłamie publicznie iż SKW czepia się go za branie paracetamolu. A chodziło o mocne leki. Gdzie byliście jak publikowano fałszywe SMS ukradzione Pegazusem… https://t.co/Vdwtr6LZMk
— Jan Piński (@Jan_Pinski) December 16, 2025

3 godzin temu









