Dziś niestety przegląd satyryczny zupełnie nieśmieszny, bo wiadomości bardzo gorzkie …
Straty, straty, straty … czyli górniczy standard zderzenia ze ścianą…
Wyniki JSW po pierwszym kwartale – przychody ze sprzedaży 2,49 mld PLN, a strata netto na poziomie 1,36 mld PLN – to rezultaty spółki wydobywającej głównie węgiel koksowniczy. W spółkach z węglem energetycznym trzyma się Bogdanka (sprzedaż 870 mln, zysk netto ok. 290, ale przy jednorazowych zdarzeniach (na plus wypłata odszkodowania na poziomie 150 mln), nie ma danych PGG (po co się denerwować więc nie podajemy) – ale tu nie ma złudzeń, wstępne wyniki pokazują dalszy spadek sprzedaży węgla i na pewno ponad miliardowe straty. Indeks ARA (światowe ceny węgla) – 100 $/tonę, światowy rynek węgla koksującego ok 180 $/tonę, koszty wydobycia (dane raport ARP za 2024) 945 zł/tonę, teraz (I kwartał 2025) na pewno ponad 1000 zł. Dane wystarczające dla zadania dla 8-mo klasisty – jak ma wyglądać biznesowe zderzenie ze ścianą. Temat na tyle nieświeży i powtarzalny, iż choćby zupełnie nieśmieszny w przeglądach satyrycznych, bo nikt się już nie śmieje. W ostatnich 10 latach 3 ministerstwa (Energii, Aktywów Państwowych – 5 wiceministrów kolejno od węgla i teraz Ministerstwo Przemysłu). Co najmniej 700 zeta dotacji dla górnictwa od każdego polskiego statystycznego gospodarstwa domowego (więc rodzaj 700 +), jakby z kolei na same dzieci podzielić to już 1400+. I jakie rozwiązanie na horyzoncie? Oczywiście – nowa modernizacja struktury rządowej i nowe Ministerstwo odpowiedzialne.
Taryfy dynamiczne – super rozwiązanie dla niedziałającego rynku ….
Podejście każdego Polaka do cen energii – tzw. „prądu” – jest bardzo drogo i ma być tanio. Jakikolwiek związek ze struktura produkcji (np. koszty węgla) i tak jest pokryty narracją, iż wszystko to zły ETS i złowieszczy Zielony Ład. I oczywiście od czasu do czasu pojawiają się nowe rozwiązania – od lipca 2024 sprzedawcy energii są zobowiązani oferować taryfę dynamiczną (różne ceny energii w ciągu doby – powiązane z cenami hurtowymi na giełdzie). Spółki obrotowe obowiązek wypełniają i taryfy dynamiczne przedstawiają co jest już satyrycznym grepsem, bo jednocześnie wg. ustaw rządowy – cena energii elektrycznej dla odbiorców indywidualnych jest „zamrożona” (poziom 500 zł/MWh) i zaraz mrożenie będzie znowu przedłużone i jeszcze usprawnione o spadki VAT lub wywalenie akcyzy lub jakąś dodatkową dotację. Na tym tle taryfa dynamiczna jest jakbyśmy zaraz wprowadzili pociągi wielkich prędkości lewitujące na poduszce magnetycznej, kiedy same pociągi notorycznie się spóźniają albo (była taka śmieszna propozycja) kolejkę gondolowa do połączenia w Warszawie Wilanowa z Powsinem (zamiast kawałka drogi). W 2024 z taryfy dynamicznej skorzystało 135 gospodarstw domowych (wolumen 117 MWh – ok. 0,00007% zużycia energii w Polsce), jednocześnie w liczniki smart metering (zdalny odczyt, niezbędne do taryfy) to ok. 35 % całości, a system CSIRE (wielka baza danych do zmian sprzedawcy) – o kolejny rok później. Fajnie, ale może ciszej nad ta trumną i może lepiej skupić się na samym rynku i na początek go reanimować (choć nie mamy złudzeń). Z jakiś dających szansę analogii – na szczęście w Warszawie zbudowano drogę z Powsina do Wilanowa i daje się jeździć bez kolejki gondolowej.
Wykorzystywanie kobiet na drodze nr 50 … i nikomu to nie przeszkadza.
Teraz już zupełnie nieśmiesznie, ale trudno przejść wokół tego obojętnie. Droga krajowa nr 50 – południowy objazd Warszawy dla dużych ciężarówek, przecinająca malownicze obszary Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Polska, 30 minut od stolicy – dynamicznie rozwijający się duży kraj w Unii Europejskiej przywiązanych do swoich chrześcijańskich korzeni. Na poboczach drogi 50 (nie wiem jak w innych częściach kraju) widok, który był częsty w latach 90-tych biegłego wieku, młode, mocno umalowane kobiety w kusych ubraniach, koło drogi, świadczące usługi seksualne na poboczach. Samochody mijają je, i wszyscy kierowcy i pasażerowie choćby nie zwracają na to uwagi, niekiedy wielkie ciężarówki lub choćby osobowe pojazdy, zatrzymują się dla tej niecodziennej konsumpcji. Myślałem, iż już minęliśmy ten okres i społeczeństwo i władze są świadome a kwestia wykorzystywania kobiet (ktoś je przecież rozwiózł i posadziła na tej drodze) jest rozwiązane. Tymczasem… Nikomu to nie przeszkadza. Ani progresywnej lewicy walczącej o prawa kobiet, ani kręgom liberalnym z hasłami wolnościowymi, ani centrystycznym partiom przywiązanym do ziemi i tradycji. Ani także w żadnym stopniu odwołującym się do silnych związków z chrześcijaństwem i kościołem ani kręgów preferujących tradycyjną rolę kobiet w związkach aż do walczących o rolę krzyża i walki z obcym wpływem. Wszyscy są obojętni – także sam kościół, organizacje pozarządowe, policja i my sami – mijający kobiety prostytuujące się przy drodze. Oczywiście wypieramy, iż to ich sprawa i dostają może choćby za to jakieś pieniądze – ale zastanówmy się czy jesteśmy z tego dumni – my Polacy XXI wieku w gwałtownie rozwijającym się kraju nowoczesnej Europy o silnych chrześcijańskich korzeniach.