Nie cichną pytania o sens wybudowania gabinetu antypodsłuchowego w kierowanym przez Sasina Ministerstwie Aktywów Państwowych. Swoją (trafną?) teorię przedstawił właśnie Leszek Miller.
O tym, iż wicepremier Jacek Sasin ma dosyć liberalny stosunek do wydawania publicznych pieniędzy wiadomo od dawna. W końcu przygotowywał kiedyś niesławnej pamięci wybory kopertowe. Pochłonęły one 70 mln złotych, mimo iż się nie odbyły.
Teraz wyszło na jaw, iż w kierowanym MAP wybudowano najnowocześniejszy gabinet antypodsłuchowy. Koszt jego wybudowania to – bagatela! – 912 tys. złotych – podaje „Rzeczpospolita”.
– Cena wskazuje, iż to „górna półka” w tym segmencie – nic, żadna informacja się z tego gabinetu nie wydostanie na zewnątrz. Na rynku na takie inwestycje mogą pozwolić sobie tylko najbogatsze firmy i najważniejsze instytucje państwa – zauważył jeden z ekspertów.
– Wicepremier Sasin na pytanie o Pegasusa: „Uczciwi obywatele mogą być spokojni”. Widocznie Sasin tak bardzo obawia się swojej uczciwości, iż zrobił sobie gabinet antypodsluchowy za 900 tys. zł – zauważył Leszek Miller.
Wicepremier Sasin na pytanie o Pegasusa: „Uczciwi obywatele mogą być spokojni”. Widocznie Sasin tak bardzo obawia się swojej uczciwości, iż zrobił sobie gabinet antypodsluchowy za 900 tys.zł.
— Leszek Miller (@LeszekMiller) November 17, 2022