Sytuacja po wyborach prezydenckich staje się coraz bardziej skomplikowana. Choć Sąd Najwyższy w specjalnej uchwale potwierdził ważność wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta, jednocześnie otworzył puszkę Pandory, która może na zawsze uniemożliwić poznanie dokładnego, liczbowego wyniku głosowania. Uchwała stwierdza jedynie, iż Nawrocki zdobył „więcej głosów”, ale nie nakazuje sprostowania oficjalnych danych Państwowej Komisji Wyborczej, które, jak już wiadomo, są obarczone poważnymi błędami. Oznacza to, iż Polska znalazła się w bezprecedensowej sytuacji: mamy legalnie wybranego prezydenta, ale oficjalny wynik jego zwycięstwa, opublikowany w Dzienniku Ustaw, jest nieprawdziwy. To rodzi fundamentalne pytania o transparentność procesu wyborczego i zaufanie do państwowych instytucji. Wyliczenie rzeczywistej liczby głosów oddanych na każdego z kandydatów może okazać się misją niemożliwą do wykonania.
Oficjalne wyniki pełne błędów. PKW przyznaje się do pomyłek
Zgodnie z obwieszczeniem Państwowej Komisji Wyborczej, opublikowanym 2 czerwca w Dzienniku Ustaw, wyniki drugiej tury wyborów wyglądały następująco: Karol Nawrocki zdobył 10 606 877 głosów, a jego kontrkandydat, Rafał Trzaskowski, 10 237 286 głosów. Te liczby bardzo gwałtownie zostały jednak podważone, i to przez samych członków obwodowych komisji wyborczych. Zaczęły napływać sygnały o rażących pomyłkach w protokołach.
Okazało się, iż w wielu miejscach w kraju doszło do kuriozalnej zamiany wyników przypisywanych obu kandydatom. To, co początkowo wydawało się pojedynczymi incydentami, gwałtownie urosło do rangi systemowego problemu. Skala nieprawidłowości zmusiła samą Państwową Komisję Wyborczą do przyznania się do błędów. W oficjalnym sprawozdaniu z wyborów, datowanym na 16 czerwca, PKW potwierdziła, iż w co najmniej 11 obwodowych komisjach wyborczych błędnie przypisano kandydatom liczbę uzyskanych głosów.
Analiza tych przypadków jest druzgocąca dla wiarygodności oficjalnych danych. Jak podała PKW, pomyłki na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego stwierdzono w 9 komisjach, natomiast w 2 innych na błędach stracił Karol Nawrocki. W samych tylko tych 11 komisjach wynik Rafała Trzaskowskiego został zaniżony łącznie o 1932 głosy. To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej, ponieważ liczba protestów i zgłoszeń o nieprawidłowościach jest znacznie większa, a każda z nich może kryć kolejne błędnie policzone głosy.
Decyzja Sądu Najwyższego. Dlaczego nie będzie korekty wyników?
W obliczu narastających wątpliwości, oczy wszystkich zwrócone były na Sąd Najwyższy, a konkretnie na Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która rozpatrywała protesty wyborcze i miała orzec o ważności wyborów. Uchwała, którą ostatecznie podjęto, jest prawnym majstersztykiem, ale jednocześnie źródłem ogromnego zamieszania. Sąd stwierdził ważność wyboru Karola Nawrockiego, opierając się na fundamentalnej zasadzie konstytucyjnej: „Na Prezydenta Rzeczypospolitej wybrany zostaje kandydat, który w ponownym głosowaniu otrzymał więcej głosów”.
Kluczowe jest jednak to, czego Sąd Najwyższy nie zrobił. W uchwale nie podano dokładnej, skorygowanej liczby głosów. Co więcej, SN nie nakazał Państwowej Komisji Wyborczej sprostowania obwieszczenia o wynikach wyborów, mimo iż wniosek w tej sprawie złożył sam prokurator generalny. Sąd uznał, iż stwierdzone uchybienia, choćby rozpatrywane łącznie, „nie dają podstaw do kwestionowania ważności wyboru prezydenta”.
W praktyce oznacza to, iż oficjalne, błędne dane pozostają w mocy. Sąd wymienił w uzasadnieniu prawie 30 sygnatur protestów, które uznał za zasadne, ale jednocześnie za nieistotne dla ostatecznego wyniku. Pod każdą z tych sygnatur kryją się jednak konkretne, niepoprawnie policzone głosy lub przypadki uniemożliwienia obywatelom głosowania. Brak decyzji o ponownym przeliczeniu głosów w tych obwodach i skorygowaniu protokołów tworzy prawny i informacyjny chaos, który może podważyć zaufanie do całego systemu.
Prokuratura wkracza do gry. Czy ponowne liczenie głosów coś zmieni?
Wobec bierności Sądu Najwyższego w kwestii korekty wyników, inicjatywę przejęła prokuratura. Prokurator Generalny Adam Bodnar zapowiedział, iż sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan. w tej chwili w prokuraturach w całym kraju prowadzonych jest 29 postępowań w sprawie ewentualnych nieprawidłowości wyborczych, a także 53 postępowania sprawdzające, które mogą przekształcić się w formalne śledztwa. Każde z tych postępowań może ujawnić kolejne błędy i wpłynąć na ostateczny, liczbowy bilans głosów.
Co więcej, Prokuratura Krajowa ogłosiła zamiar zbadania wyników głosowania w co najmniej 249 obwodowych komisjach wyborczych. Adam Bodnar zadeklarował, iż efekty ponownego przeliczenia oddanych w nich głosów powinny być znane jeszcze przed zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego. Realizacja tej obietnicy zależy jednak od tempa pracy prokuratorów prowadzących poszczególne postępowania, co może okazać się trudne do zsynchronizowania w tak krótkim czasie.
Niestety, choćby ta szeroko zakrojona akcja prokuratury może nie przynieść ostatecznej odpowiedzi. Samo ponowne przeliczenie kart do głosowania nie pozwoli na jednoznaczne ustalenie, ile głosów faktycznie oddano na Karola Nawrockiego, a ile na Rafała Trzaskowskiego w skali całego kraju. Będzie to jedynie kolejny element skomplikowanej układanki, ale nie jej kompletne rozwiązanie. Wyniki z tych 249 komisji trzeba będzie zestawić z oficjalnymi danymi PKW, ustaleniami z protestów w SN i wynikami dziesiątek innych postępowań.
Demokratyczny paradoks. Co to oznacza dla zaufania do systemu?
Polska znalazła się w sytuacji demokratycznego paradoksu. Mamy prezydenta-elekta, którego wybór został prawnie zatwierdzony przez Sąd Najwyższy, ale jednocześnie nie posiadamy wiarygodnego, oficjalnego potwierdzenia, jaką dokładnie przewagą wygrał. Oficjalne obwieszczenie PKW, które powinno być fundamentem legitymizacji władzy, okazało się dokumentem zawierającym błędy, których nikt nie zamierza formalnie sprostować.
Ustalenie prawdziwego, zbiorczego wyniku głosowania jest dziś praktycznie niemożliwe. Wymagałoby to gigantycznej pracy analitycznej, polegającej na zebraniu i skompilowaniu danych z trzech niezależnych źródeł: wadliwych protokołów PKW, dokumentacji z blisko 30 protestów uznanych przez SN oraz wyników z kilkuset postępowań prokuratorskich. Taka operacja jest nie tylko skrajnie trudna, ale jej wynik i tak mógłby zostać podważony z powodu braku jednolitej, centralnej procedury weryfikacyjnej.
W konsekwencji, liczbowy i pewny wynik głosowania z 1 czerwca prawdopodobnie nigdy nie zostanie oficjalnie opublikowany. Pozostaniemy z wiedzą, kto wygrał, ale bez odpowiedzi na pytanie, jakim dokładnie wynikiem. To poważny cios dla transparentności i zaufania obywateli do państwa i jego instytucji, który może mieć długofalowe skutki dla polskiej demokracji.
More here:
Sąd Najwyższy zdecydował. Polacy nigdy nie poznają dokładnych wyników wyborów?