2 godzin temu
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wyraził wątpliwości co do legalności ceł prezydenta Donalda Trumpa. Rozprawa w środę koncentrowała się przede wszystkim na tym, czy Republikanin przekroczył swoje uprawnienia kosztem Kongresu, nakładając cła na wiele krajów. W tej kwestii sędziowie Sądu Najwyższego, zarówno z frakcji konserwatywnej, jak i liberalnej, stanowczo wezwali prawnika administracji Trumpa do złożenia wyjaśnień. Nie wiadomo, kiedy można spodziewać się orzeczenia sądu.
Sprawa ta ma reperkusje dla światowej gospodarki i jest uważana za najważniejszy test uprawnień prezydenta. Trump powołuje się na ustawę z 1977 roku, przeznaczoną do stosowania w sytuacjach nadzwyczajnych. Jednak zastosowanie tej ustawy w kontekście nakładania ceł budzi kontrowersje. Firmy dotknięte cłami, a także dwanaście stanów USA, złożyły pozwy. Sądy niższej instancji orzekły, iż działania Trumpa są bezprawne, ponieważ Konstytucja przyznaje Kongresowi, a nie prezydentowi, uprawnienia do nakładania ceł.
Trump ostrzega przed „ruiną naszego narodu”
Sąd Najwyższy ma konserwatywną większość, liczącą sześciu do trzech sędziów. Wyrok przeciwko Trumpowi podważyłby najważniejszy filar jego polityki gospodarczej. Trump napisał w niedzielę, iż jeżeli sąd uchyli cła, „będziemy bezbronni, co może choćby doprowadzić do ruiny naszego kraju”. Cła wygenerowały szacunkowo 89 miliardów dolarów dochodu od początku lutego. jeżeli sąd wyda wyrok przeciwko Trumpowi, cła prawdopodobnie zostaną utrzymane w mocy poprzez powołanie się na inne uprawnienia prawne, powiedział Reutersowi 62-letni sekretarz skarbu Scott Bessent.
Sednem obrad jest powołanie się przez Trumpa na ustawę o międzynarodowych nadzwyczajnych uprawnieniach gospodarczych (IEEPA) z 1977 roku. Ustawa ta zezwala prezydentowi na regulowanie handlu w sytuacji zagrożenia narodowego, ale nie wspomina wprost o cłach. Trump jest pierwszym prezydentem, który powołuje się na tę ustawę w ten sposób. Jego administracja argumentuje, iż uprawnienie do „regulowania” importu obejmuje cła.
