Mieszkam pod Warszawą od kilkunastu lat. Pamiętam koszmar jeżdżenia pociągami elektrycznymi. Olbrzymi tłok, smród z toalet, spóźnienia czasem godzinne. Pamiętam kiedyś jechałem na korytarzu ściśnięty jak sardynka w puszce, a wtedy otworzyły się drzwi od ubikacji, skąd w oparach dymu papierowego pokazał się jakiś pijaczek. Popatrzył na ściśnięty tłum, westchnął „O, kurwa!” i zamknął się z powrotem.
Dlatego 25 km do pracy jeździłem samochodem. Jednak miesiąc temu pomyślałem, iż spróbuję Kolei Mazowieckich razem z Szybką Koleją Miejską.
Spróbowałem- absolutna rewelacja.
- Jadę (razem z dojściem na stację) 50 minut, podczas gdy samochodem 60 minut.
- Na rok kosztuje mnie to 50 zł, podczas gdy jazdy samochodem ponad 10 tys zł.
- W pociągu jest absolutny komfort- miejsca siedzące zawsze są- mogę sobie coś poczytać.
- Mój ślad węglowy ewidentnie się zmniejsza.
Zazdrościłem zawsze Niemcom S-bahna. W Warszawie już ją mamy!
Wbrew opinii Jacka Pałasińskiego, ci, co jeżdżą KM i SKM-ką, na pewno zagłosują na Rafała Trzaskowskiego. A kierowcy samochodów lepiej niech się przesiądą na kolej/metro. Szybciej, wygodniej, bardziej ekologicznie.
Michał Leszczyński