Premier Donald Tusk podczas otwarcia wiosennej odsłony Europejskiego Forum Nowych Idei zapowiedział nową politykę gospodarczą, opartą na odbudowie i repolonizacji krajowej gospodarki. Przy wyborze wykonawców w państwowych inwestycjach mają być promowane polskie firmy, a zadaniem administracji ma być dbanie o interes narodowy. – Wydaje mi się, iż powinniśmy jednak przede wszystkim patrzeć na to, kto i jak skutecznie będzie wspierał polskie firmy, inwestycje, bo to jest to, czego potrzebujemy – ocenia dr Henryka Bochniarz, przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan.
Premier Donald Tusk na otwarciu EFNI Wiosna 2025 „Przyszłość pracy, praca przyszłości” stwierdził, iż kończy się era naiwnej globalizacji, a nadchodzi czas odbudowy narodowej gospodarki, repolonizacji gospodarki, rynku i kapitału.
– Składam część tej opowieści na okoliczność kampanii prezydenckiej, która powoduje, iż żeby się z czymkolwiek przebić, to trzeba używać bardzo radykalnych sformułowań. Powinniśmy poczekać spokojnie na to, jakie rzeczywiście rozwiązania będą ewentualnie przyjęte – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Henryka Bochniarz, przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan.
Premier podkreślił, iż trzeba się zatroszczyć o interesy polskich firm i rząd zamierza wspierać je w procesach inwestycyjnych i przetargowych. Instytucje państwowe będą miały obowiązek wybierać krajowych dostawców, jeżeli oferują porównywalne warunki. Wprowadzone zostaną również nowe mechanizmy raportowania wydatków spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz nadzór nad strukturą ich zamówień. Tusk wskazał, iż choć Polska jest mocno osadzona we wspólnotach międzynarodowych, w tym przede wszystkim w Unii Europejskiej, to w ramach tych samych reguł inne kraje lepiej chroniły własne interesy. Mimo iż ramy dotyczące zamówień publicznych są takie same w całej UE, to w niektórych krajach zawsze wygrywały rodzime firmy, w Polsce – tylko czasami.
– Tendencje izolacjonistyczne występują w bardzo wielu krajach, USA są tego najlepszym przykładem. Ale przecież choćby w krajach Unii Europejskiej mamy wielokrotnie do czynienia z wprost promocją swojego przemysłu, swoich usług i nie ma w tym nic zdrożnego, o ile mieści się to w ramach ogólnie przyjętych reguł. choćby chcielibyśmy w Polsce, żeby nasz premier, o ile leci z jakąś wizytą zagraniczną, zabierał ze sobą przedsiębiorców, tak jak to robi premier czy prezydent Francji albo kanclerz Niemiec – tłumaczy Henryka Bochniarz. – Wydaje się, iż są takie elementy promocji kraju, które absolutnie powinniśmy też stosować. Walka konkurencyjna toczy się na wszystkich możliwych forach. choćby o ile nasze firmy są bardzo przedsiębiorcze i potrafią walczyć na obcych rynkach, to na pewno przyda się im wsparcie ze strony instytucji państwowych.
Jej zdaniem w dbaniu o interesy rodzimych firm najważniejsze jest ułatwienie ich funkcjonowania. Jak przekonuje, bez deregulacji gospodarki nie przyspieszymy naszego rozwoju.
– Umówiliśmy się z premierem na spotkanie ze środowiskami gospodarczymi, gdzie będziemy rozmawiać, jakie elementy wsparcia polskiej gospodarki rzeczywiście uważamy za niezbędne i słuszne. Teraz, kiedy następuje odwrót od globalizmu i widać, iż poszczególne kraje zaczynają walczyć przede wszystkim o swoje, trzeba się przyjrzeć instrumentom, jakie mogłyby być ewentualnie stosowane. Musimy pamiętać, iż jesteśmy częścią Unii Europejskiej, w związku z tym reguły obowiązujące wszystkich powinny być zachowane, ale nie jest to sprzeczne z tym, żeby szukać różnych metod wsparcia dla polskich firm – mówi ekspertka.
Konfederacja Lewiatan przygotowała „Czarną listę barier”, które utrudniają działalność firmom. Obejmuje ona prawie 300 propozycji deregulacyjnych dla przedsiębiorców, które skupiają się na siedmiu kluczowych obszarach: podatkach, zatrudnieniu, energetyce, zdrowiu, mediach, rynku finansowym i cyfryzacji. To konkretne propozycje, które mają realnie ułatwić prowadzenie biznesu w Polsce, wzmocnić firmy i pobudzić gospodarkę.
– Niestety ten bałagan prawny, przyjmowanie rozwiązań z dnia na dzień, często brak interpretacji przez administrację przepisów, które sama wprowadza – to są rzeczy, które polskim firmom, zwłaszcza małym i średnim, nie pomagają. Skupiałabym się raczej właśnie na tych kwestiach, które dałyby szansę, żeby małe i średnie firmy mogły się dobrze rozwijać. Wielkie zagraniczne korporacje w tych okolicznościach dają sobie całkiem nieźle radę, natomiast dla małej firmy nieprzewidywalność prawna jest zabijająca – podkreśla Henryka Bochniarz.
Jak podkreśla, tego typu deklaracje polityczne mogą budzić pewne zaniepokojenie ze strony zagranicznych inwestorów, ale nie powinny wpłynąć na ich decyzje i plany inwestycyjne.
– Polska jest bardzo atrakcyjnym rynkiem z wielu względów. Po pierwsze, to bardzo duży rynek konsumentów nie tylko polskich, ale również i unijnych, po drugie, to wciąż niezaspokojone potrzeby w wielu dziedzinach. Dlatego wydaje mi się, iż o ile ktoś autentycznie planuje tu inwestycje, to bierze pod uwagę wszystkie te elementy. Oczywiście nie należy lekceważyć deklaracji politycznych, ale ci, którzy poważnie myślą o polskim rynku, będą się trzymać swoich decyzji inwestycyjnych, a o ile je rozpatrują, to będą do tego podchodzić racjonalnie – ocenia ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Zgodnie z zapowiedziami premiera ważnym elementem wsparcia dla polskich firm będą nadchodzące duże inwestycje infrastrukturalne i energetyczne. Wśród nich jest budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Spółka realizująca tę inwestycje musi przeznaczyć ponad 50 mld zł na kontrakty z polskimi firmami. Inny przykład to terminal przeładunkowy w Sławkowie, jeden z kluczowych punktów logistycznych, o który przez lata zabiegały także zagraniczne podmioty.