Rząd USA przejmuje za 8,9 miliarda dolarów prawie 10-procentowy udział w podupadającym producencie chipów Intel . Potwierdził to w piątek (czasu lokalnego) sekretarz handlu Howard Lutnick (64). „Stany Zjednoczone Ameryki posiadają teraz 10 procent Intela” – napisał na platformie X. To „uczciwa umowa dla Intela i dla narodu amerykańskiego”. Akcje Intela zyskały w piątek 0,9 procent w handlu posesyjnym. Prezydent Donald Trump spotka się również z prezesem Intela Lip-Bu Tanem (65) w piątek , poinformował przedstawiciel Białego Domu.
Rząd nabywa 433,3 mln akcji ze środków pochodzących z 5,7 mld dolarów niezapłaconych dotacji z tzw. ustawy Chips Act, a także 3,2 mld dolarów przyznanych firmie Intel na program Secure Enclave. Cena zakupu, wynosząca 20,47 dolara za akcję, jest o około cztery dolary niższa od piątkowej ceny zamknięcia wynoszącej 24,80 dolara. Lutnick oświadczył na początku tego tygodnia, iż pakiet nie będzie dawał prawa głosu. W związku z tym rząd nie może dyktować firmie, jak ma prowadzić swoją działalność.
Dalsza interwencja państwa w gospodarkę
Inwestycja w firmę Intel jest najnowszą z serii nietypowych porozumień między rządem USA a firmami. W zamian za pozwolenia na eksport niektórych chipów do Chin, rząd USA otrzymuje 15% sprzedaży chińskiego producenta Nvidii . Ponadto Pentagon ma zostać największym udziałowcem w spółce wydobywczej MP Materials, aby zwiększyć produkcję magnesów ziem rzadkich. Podczas przejęcia US Steel przez japońską firmę Nippon Steel, rząd wynegocjował dla siebie „złotą akcję” z pewnym prawem weta. Daleko idące interwencje w sprawy korporacyjne spotkały się z krytyką. Obawiają się, iż działania Trumpa stworzą nowe zagrożenia biznesowe.
Japoński inwestor technologiczny SoftBank zgodził się w poniedziałek zainwestować 2 miliardy dolarów w firmę Intel. Analitycy twierdzą, iż firma przez cały czas walczy z niedopracowaną mapą rozwoju produktów i trudnościami w pozyskiwaniu klientów do swoich nowych fabryk.