Propozycja rządu technicznego autorstwa Jarosława Kaczyńskiego, poparta przez posła PiS Zbigniewa Boguckiego w rozmowie z DoRzeczy.pl, jest kolejnym dowodem na to, iż lider PiS nie potrafi pogodzić się z utratą władzy i gotów jest siać chaos, byle tylko podważyć obecny rząd.
Bogucki, wychwalając pomysł Kaczyńskiego, twierdzi, iż taki rząd „mógłby zadbać o Polskę”, zabezpieczając budżet, obronność i służbę zdrowia. W rzeczywistości jednak ta propozycja to polityczna mrzonka, która zamiast służyć dobru państwa, ma na celu jedynie destabilizację sceny politycznej i utrzymanie wpływów PiS – partii, która przez osiem lat rządów sama przyczyniła się do wielu problemów, z którymi dziś walczy Polska.
Bogucki argumentuje, iż rząd Donalda Tuska nie ma poparcia narodu, wskazując na wyniki wyborów prezydenckich, gdzie 60% głosów w pierwszej turze oddano na kandydatów opozycyjnych wobec koalicji rządzącej. Twierdzi, iż „naród się wypowiedział”, a trwanie obecnego rządu to „czas stracony dla Polski”. Pomija jednak fakt, iż wybory parlamentarne w 2023 roku dały mandat do rządzenia obecnej koalicji, a wybory prezydenckie nie zmieniają sejmowej arytmetyki. Wypowiedzi Boguckiego i Kaczyńskiego o „werdykcie narodu” to manipulacja, która ma na celu podważenie demokratycznych procesów. PiS, przegrywając w 2023 roku, nie zyskał nagle moralnego mandatu do obalenia rządu tylko dlatego, iż ich kandydat, Karol Nawrocki, wygrał wybory prezydenckie. Kaczyński i jego stronnicy próbują wykorzystać ten sukces do stworzenia narracji o rzekomej „patowładzy” Tuska, ignorując fakt, iż to ich rządy były naznaczone upolitycznieniem instytucji, łamaniem praworządności i konfliktami z Unią Europejską.
Pomysł rządu technicznego, przedstawiany jako „rozwiązanie patriotyczne”, jest w istocie próbą przejęcia władzy tylnymi drzwiami. Bogucki mówi o „siłach patriotycznych”, które miałyby stworzyć taki rząd, ale nie wyjaśnia, kto miałby go poprzeć w Sejmie. Kaczyński sam przyznał, iż potrzebuje 231 posłów, by odwołać rząd Tuska – liczby, której PiS w obecnej kadencji nie jest w stanie osiągnąć. Sugerowanie współpracy z Konfederacją czy konserwatystami z PSL to mrzonka, bo obie te siły nie pałają do PiS sympatią i mają własne interesy. Propozycja rządu technicznego jest więc jedynie politycznym teatrem, który ma na celu podtrzymanie narracji o konieczności „naprawy” państwa, podczas gdy w rzeczywistości chodzi o odzyskanie kontroli przez Kaczyńskiego.
Krytyka Boguckiego wobec koalicji rządzącej, którą łączy „dwuskładnikowy klej” – władza i strach – brzmi ironicznie w ustach przedstawiciela PiS. To właśnie PiS przez lata rządów budował system, w którym dostęp do „koryta” – stanowisk i spółek Skarbu Państwa – był nagrodą za lojalność wobec partii. Oskarżanie Tuska o „patowładzę” jest tym bardziej absurdalne, iż to rządy PiS były naznaczone nepotyzmem, aferami i podporządkowaniem instytucji państwa partyjnym interesom. Bogucki i Kaczyński zdają się zapominać, iż to ich polityka doprowadziła do kryzysu w służbie zdrowia, zapaści finansów publicznych i zahamowania modernizacji armii – problemów, które teraz próbują przypisać Tuskowi.
Propozycja rządu technicznego to nie rozwiązanie dla Polski, ale kolejny przejaw desperacji Kaczyńskiego, który nie potrafi funkcjonować w roli opozycjonisty. Zamiast skupić się na konstruktywnej pracy w Sejmie, PiS woli siać zamęt, podważając legitymizację rządu i snując nierealne wizje. Bogucki twierdzi, iż „każdy scenariusz” – nowa koalicja czy wcześniejsze wybory – byłby lepszy niż obecna sytuacja, ale jego poparcie dla rządu technicznego pokazuje, iż w rzeczywistości chodzi o interes PiS, a nie o dobro Polski. Kaczyński, zamiast szukać kompromisu, woli eskalować konflikty, co tylko pogłębia polaryzację i szkodzi państwu. Polska zasługuje na liderów, którzy stawiają interes narodowy ponad partyjne ambicje – Kaczyński i jego pomysł rządu technicznego z pewnością do takich nie należą.