Rząd Quebecu reguluje restauracyjne napiwki w prowincji

bejsment.com 4 dni temu

Julia Dougall-Picard przystępuje do pracy, gdy klienci zasiadają na lunch w restauracji Frite Alors w dzielnicy Quartier Latin w centrum Montrealu.

20-latka pracuje jako kelnerka w popularnej sieci restauracji, serwując hamburgery i piwo przez kilka dni w tygodniu.

Do domu zabiera niską stawkę godzinową, nadrabiając różnicę napiwkami pozostawionymi przez klientów restauracji. Kwota, którą zarobi w napiwkach niedługo się zmieni.

Władze prowincji Quebec złożyły w czwartek projekt ustawy, która miałaby regulować sposób, w jaki sprzedawcy ustalają sugerowane napiwki, zmuszając firmy do ich wyliczania na podstawie ceny przed opodatkowaniem.

Przykładowo, w przypadku rachunku w restauracji na kwotę 100 dolarów sugerowany napiwek będzie wyliczany jako procent od tej kwoty, a nie jako suma 114,98 dolarów po opodatkowaniu.

Minister Quebecu odpowiedzialny za ochronę konsumentów, Simon Jolin-Barrette, powiedział w czwartek, iż istnieje „rosnąca presja związana z napiwkami”, a ludzie często wychodzą z restauracji płacąc więcej, niż zamierzali. Jednak pracownicy restauracji i barów w prowincji są podzieleni co do wpływu, jaki ustawa będzie miała na branżę i zatrudnionych w niej ludzi.

Julia Dougall-Picard uważa tę zmianę za pozytywną.

– Nie przeszkadza mi ta zmiana. Szczerze mówiąc, dla mnie to tylko kilka dolarów lub centów i nie zmienia to wiele w moim życiu, a jako klientka wolałabym płacić napiwki za to, co zamówiłam, a nie za podatki – powiedziała w wywiadzie.

Mimo, iż Dougall-Picard większość swoich dochodów czerpie z napiwków, uważa, iż ​​proponowany przez prowincję system ich obliczania może skłonić klientów do większej hojności.

– Jako kelnerzy i kelnerki naprawdę polegamy na napiwkach, ponieważ nasza pensja jest niższa od płacy minimalnej. Myślę więc, iż gdyby ludzie… nie musieli dawać napiwków oprócz podatków… mogłoby to zachęcić ludzi do dawania większych napiwków – powiedziała.

Jednak Jaskaran Singh, menadżer restauracji Arriba Burrito, położonej nieco dalej w tętniącej życiem dzielnicy, jest rozczarowany.

– Nigdy nie było przepisu nakazującego dawanie napiwków kelnerowi, a sam jestem kelnerem już od jakiegoś czasu, … wcześniej też obsługiwałem wiele restauracji i zawsze było mi ciężko, bo nasza płaca minimalna jest bardzo niska – powiedział.

Singh mówi, iż w restauracji często zdarzają się klienci, zwykle turyści, którzy odmawiają dawania napiwków.

Dalej na ulicy Marc-Antoine Bourdages, menadżer baru restauracyjnego Brasseurs du Monde, twierdzi, iż zmiana mu odpowiada.

– W ogóle mi to nie przeszkadza – powiedział, dodając, iż jego zdaniem większość klientów nie zdaje sobie sprawy, iż sugerowane napiwki są naliczane od kwoty netto.

Ale Bourdages przyznaje, iż barmani i kelnerzy, którymi zarządza – którzy w dużej mierze polegają na napiwkach – prawdopodobnie nie podzielają jego poglądu.

– Jestem prawie pewien, iż jestem sam z tym pomysłem. Moi pracownicy nie będą z tego zadowoleni – powiedział.

Martin Vézina, wiceprezes ds. kontaktów z opinią publiczną w Quebec Restaurant Association, twierdzi, iż zmiana ta spowoduje, iż personel restauracji zostanie z mniejszą ilością pieniędzy w kieszeniach, ale nie będzie miała znaczącego wpływu na całą branżę.

Chociaż restauracje wybierają wysokość sugerowanych napiwków, Vézina twierdzi, iż to firmy przetwarzające płatności, które udostępniają terminale płatnicze, w rzeczywistości programują propozycje napiwków na podstawie kwoty po opodatkowaniu.

– Branża nie ma z tym większych problemów – powiedział, wyjaśniając, iż właściciele restauracji mogą choćby płacić mniej opłat za obsługę kart kredytowych za napiwki, a także mniej podatku dochodowego od zadeklarowanych napiwków.

Ale uważa też, iż ustawa jest straconą okazją do wdrożenia środków dotyczących rezerwacji „no-show”, kiedy klienci rezerwują stolik w restauracji, ale nigdy się nie pojawiają. Mówi, iż no-show kosztuje restauracje w Quebecu średnio 47 000 dolarów rocznie.

Na podst. Canadian Press

Idź do oryginalnego materiału