Rząd ogłosił decyzję o podwyżce podatku akcyzowego na alkohol. Zmiana obejmie wszystkie napoje procentowe od wódki i piwa po wino oraz cydr. Uzasadnienie nie pozostawia złudzeń: budżet państwa wymaga natychmiastowego ratowania.

Fot. Warszawa w Pigułce
Władze przyznają, iż celem nowelizacji jest zwiększenie wpływów do kasy państwa i ograniczenie dostępności alkoholu.
Projekt ustawy zakłada wprowadzenie podwyżek w dwóch etapach, obejmujących lata 2026 i 2027. Oznacza to, iż ceny alkoholu w sklepach mogą wzrosnąć choćby o kilkanaście procent. Według rządu ma to przynieść kilka miliardów złotych dodatkowych wpływów rocznie. Przedsiębiorcy ostrzegają jednak, iż skutkiem będzie spadek sprzedaży, rozwój szarej strefy i zagrożenie dla tysięcy miejsc pracy w branży.
Eksperci podkreślają, iż sięgnięcie po akcyzę to jedno z najprostszych narzędzi fiskalnych – szybkie, skuteczne, ale krótkoterminowe. Wyższe ceny alkoholu mają zniechęcać do zakupów, a jednocześnie zasilać budżet. Pytanie jednak, czy nie uderzy to głównie w konsumentów o niższych dochodach, dla których każda podwyżka jest realnym obciążeniem domowego budżetu.
Co to oznacza dla Ciebie? Już w przyszłym roku zakup butelki piwa czy wina może kosztować znacznie więcej niż dziś. Wzrosną też ceny w lokalach gastronomicznych, które zapowiadają aktualizację cenników. Dla rządu to sposób na poprawę finansów publicznych, dla obywateli – kolejny sygnał, iż inflacja i podatki coraz mocniej dotykają codziennego życia.
Podwyżka akcyzy na alkohol to dopiero początek szerszej reformy dochodów państwa. Eksperci ostrzegają, iż jeżeli sytuacja budżetowa się nie poprawi, kolejne branże mogą zostać objęte podobnymi decyzjami. W 2025 rok Polska wchodzi więc z wyższymi podatkami, droższymi produktami i coraz większym ciężarem fiskalnym, który coraz wyraźniej odczuwają zwykli obywatele.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl