Rząd PiS i Konfederacji. Fantazja Jarosława Kaczyńskiego

1 tydzień temu

Pomysł stworzenia rządu przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS) oraz Konfederację, choć od czasu do czasu pojawia się w politycznych spekulacjach, jest w rzeczywistości czystą fantazją Jarosława Kaczyńskiego. choćby najnowsze sondaże, które wskazują na potencjalną większość sejmową dla PiS i Konfederacji, nie zmieniają faktu, iż taki sojusz pozostaje w sferze political fiction. Przeanalizujmy, dlaczego wizja Kaczyńskiego o wspólnym rządzie z Konfederacją to bardziej jego marzenie niż realna możliwość.

Piątkowy „Super Express” opublikował sondaż zrealizowany przez Instytut Badań Pollster, z którego wynika, iż gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, większość sejmową potrzebną do rządzenia uzyskałyby PiS i Konfederacja. W badaniu PiS zdobyło 31,76% poparcia, a Konfederacja 18,08%, co razem daje im przewagę nad obecną koalicją rządzącą, gdzie Koalicja Obywatelska (KO) osiągnęła 32,35%. Teoretycznie taki wynik otwiera drogę do stworzenia rządu, ale liczby to jedno, a realia polityczne – zupełnie co innego. Sam Jarosław Kaczyński, pytany w piątek w Sejmie przez dziennikarzy o możliwość koalicji z Konfederacją, odparł: „No byłoby bardzo trudno”. Dodał również: „Proszę państwa, mówienie w tej chwili o wyborach parlamentarnych, które przecież nie są w tej chwili planowane, no to jest po prostu bujanie w obłokach”.

Na pierwszy rzut oka PiS i Konfederacja mogą wydawać się naturalnymi sojusznikami – obie formacje odwołują się do konserwatywnych wartości, krytykują liberalne elity i podkreślają znaczenie suwerenności narodowej. Jednak w szczegółach ich wizje Polski różnią się diametralnie. PiS, mimo swojej prawicowej retoryki, jest partią etatystyczną, która stawia na silne państwo, rozbudowane programy socjalne (jak 500+) i centralizację władzy. Konfederacja z kolei, zwłaszcza w swojej libertariańskiej frakcji reprezentowanej przez Sławomira Mentzena, promuje wolnorynkowy radykalizm, minimalizację roli państwa i sprzeciw wobec wysokich podatków oraz redystrybucji. Dla Konfederacji programy socjalne PiS to „socjalizm”, który prowadzi do „nędzy” – jak sam Mentzen wielokrotnie podkreślał w kampaniach.

Różnice dotyczą także polityki zagranicznej. PiS, mimo krytyki Unii Europejskiej, pozostaje w jej strukturach i opiera swoją strategię na sojuszu z USA, szczególnie w kontekście bezpieczeństwa. Konfederacja natomiast często wyraża eurosceptycyzm graniczący z postulatem Polexitu, a jej stosunek do USA bywa ambiwalentny. Taki rozdźwięk w kluczowych kwestiach sprawia, iż wspólny program rządu byłby niemożliwy do uzgodnienia bez całkowitego porzucenia zasad przez jedną ze stron.

Konfederacja od początku swojego istnienia pozycjonuje się jako alternatywa dla PiS, a nie potencjalny koalicjant. Jej liderzy, tacy jak Sławomir Mentzen czy Krzysztof Bosak, wielokrotnie deklarowali, iż ich celem jest przejęcie elektoratu PiS i zastąpienie tej partii na prawicy. W kampaniach wyborczych Konfederacja nie szczędzi krytyki Kaczyńskiemu, zarzucając mu m.in. „socjalistyczne” podejście do gospodarki, uległość wobec Brukseli czy nieudolność w kwestiach takich jak obrona praworządności. W 2023 roku, przed wyborami parlamentarnymi, Mentzen otwarcie mówił o „rozliczeniu PiS” i budowaniu nowej prawicy, co wykluczało jakąkolwiek współpracę.

Co więcej, Konfederacja zdaje sobie sprawę, iż wejście w koalicję z PiS oznaczałoby dla niej polityczne samobójstwo. Jako mniejszy partner w takim układzie, ugrupowanie to zostałoby zdominowane przez Kaczyńskiego, a jego wyborcy – w dużej mierze młodzi, antysystemowi i rozczarowani establishmentem – poczuli by się zdradzeni. Konfederacja buduje swoją tożsamość na byciu „inną prawicą”, wolną od kompromisów z „układem”. kooperacja z PiS, które dla wielu jej wyborców jest symbolem tego układu, zniszczyłaby jej wiarygodność.

Jarosław Kaczyński nigdy nie ukrywał swojej nieufności wobec Konfederacji. W 2023 roku, podczas pikniku PiS w Stawiskach, Kaczyński otwarcie wyśmiewał program Konfederacji, nazywając go „pomysłami szaleńców i dzieciaków”. Te słowa nie były przypadkowe – Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę, iż Konfederacja jest zagrożeniem dla jego partii, bo odbiera jej wyborców, szczególnie młodych mężczyzn, którzy czują się wykluczeni przez politykę PiS.

Nawet gdyby Kaczyński chciał stworzyć koalicję z Konfederacją, liczby pokazują, iż byłoby to niezwykle trudne. Po wyborach parlamentarnych w 2023 roku PiS straciło większość w Sejmie, zdobywając 194 mandaty, a Konfederacja weszła do parlamentu z 18 mandatami. Razem daje to 212 mandatów – wciąż za mało, by osiągnąć większość (231 mandatów). choćby w hipotetycznym scenariuszu, gdzie Konfederacja zdobyłaby więcej głosów (np. 40 mandatów, jak spekulowano w 2023 roku), koalicja z PiS przez cały czas mogłaby nie zapewnić stabilnej większości, zwłaszcza wobec wewnętrznych podziałów w obu ugrupowaniach. Najnowszy sondaż „Super Expressu” co prawda daje PiS i Konfederacji większość, ale opiera się na założeniu, iż obie partie byłyby w stanie się dogadać – a to założenie jest nierealistyczne.

Co więcej, elektorat PiS i Konfederacji nie jest jednorodny. Wyborcy PiS to w dużej mierze starsze pokolenie, przywiązane do programów socjalnych i tradycyjnych wartości, podczas gdy elektorat Konfederacji to głównie młodzi, antysystemowi mężczyźni, którzy odrzucają etatyzm i establishment. Połączenie tych grup w ramach jednej koalicji wywołałoby bunt – zarówno wśród wyborców PiS, którzy widzą w Konfederacji „szaleńców”, jak i wśród wyborców Konfederacji, którzy nie zaakceptowaliby współpracy z „socjalistycznym” PiS.

Jarosław Kaczyński przez całą swoją karierę polityczną pokazywał, iż nie lubi dzielić się władzą. Jego rządy w latach 2006-2007 i 2015-2023 były naznaczone konfliktami z koalicjantami – Samoobroną, LPR, a później z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry. W 2007 roku Kaczyński zerwał koalicję z Samoobroną i LPR, doprowadzając do przedterminowych wyborów, bo nie był w stanie tolerować niezależności partnerów. Podobnie w 2023 roku PiS wolało rządzić w mniejszości, niż szukać kompromisu z innymi ugrupowaniami. Kaczyński zawsze dążył do samodzielnych rządów, a Konfederacja – ze swoją antysystemową postawą i ambicjami – byłaby dla niego trudnym partnerem, którego nie da się podporządkować.

Wizja rządu PiS i Konfederacji to czysta fantazja Jarosława Kaczyńskiego, która ma na celu mobilizację jego elektoratu poprzez straszenie „wrogiem z prawej strony”. Kaczyński, krytykując Konfederację, chce pokazać swoim wyborcom, iż tylko PiS jest „prawdziwą prawicą”, a jednocześnie zniechęcić ich do głosowania na Mentzena i Bosaka.

Idź do oryginalnego materiału