"Rz": Agenci Łukaszenki są w Polsce

1 miesiąc temu
Zdjęcie: fot. Contributor/Getty Images


Mają po kilka paszportów, staranną "legendę" i firmę w Łodzi. Tak nad Wisłę trafiają funkcjonariusze wywiadu białoruskiego dyktatora - pisze wtorkowa "Rzeczpospolita". W artykule opisano historię agentów, którzy trafili do Polski wraz z uchodźcami z Białorusi i zajęli się śledzeniem białoruskiej opozycji.


We wtorkowej "Rz" przedstawiono historię dwóch obywateli Białorusi - Dzmitryja P. i Maksima K. - którzy mieli w ostatnich latach, działając w Polsce, infiltrować emigracyjną białoruską opozycję demokratyczną.

"Na trop dwóch podających się za opozycjonistów obywateli Białorusi Juryja K. i Michaiła P. trafili niezależni dziennikarze z Białoruskiego Centrum Śledczego (Belarusian Investigative Center) wspierani przez Cyberpartyzantów (Belarusian Cyber Partisans, grupy zrzeszającej hakerów przeciwnych Aleksandrowi Łukaszence" - czytamy.

Jak wskazano, agenci zostali zwerbowani przez białoruskie służby po masowych protestach w 2020 i 2021 roku, a następnie, m.in. wraz z politycznymi uchodźcami z Białorusi, trafili do Polski. Zajmować się mieli infiltracją działaczy białoruskiej opozycji m.in. Swiatłany Cichanouskiej i Pawła Łatuszki.

Fikcyjna spółka

"Poszliśmy tropem białoruskich dziennikarzy, by ustalić, co Dzmitry P. (a adekwatnie Juryj K.) oraz Maksim K. (Michaił P.) robili w Polsce. Obaj są wspólnikami spółki „A” w Łodzi. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, iż spółkę założono zdalnie z terenu Białorusi" - czytamy.

"Czym się zajmuje? Jakie ma obroty? Nie wiadomo. Dotychczas nie złożyła żadnych dokumentów – w KRS nie ma sprawozdań finansowych ani sprawozdań z działalności. Wygląda na spółkę martwą" - dodano.

"Udaje nam się nieoficjalnie ustalić, iż granice w Polsce przekroczyli oficjalnie na przełomie września i października 2023 r. – obaj na roczną wizę krajową pracowniczą wydaną w konsulacie w Grodnie. I, co potwierdzamy, wielokrotnie przekraczają polsko-białoruską granicę w Terespolu w obie strony. Wygląda na to, iż właśnie dzięki rejestracji spółki w Łodzi otrzymali wizy pracownicze do Polski i prawo czasowego pobytu, i to spółka była przepustką do legalnego wjazdu do Polski pod fałszywymi danymi" - dodaje gazeta.

Jak podkreślono, nie wiadomo, czy w tej chwili przez cały czas przebywają w Polsce.

PAP

Idź do oryginalnego materiału