Kraje NATO są gotowe do zwiększenia progu wydatków na obronność, poinformował wczoraj sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte. Wiele państw wciąż jest jednak daleko od osiągnięcia obecnego progu 2 proc. PKB.
– Jesteśmy na dobrej drodze – powiedział Mark Rutte dziennikarzom w Antalyi, gdzie odbyło się nieformalne spotkanie ministrów spraw zagranicznych NATO.
Wśród tematów rozmów były apele o zwiększenie wydatków wojskowych, czego od miesięcy domaga się prezydent USA Donald Trump, oczekując większego zaangażowania europejskich sojuszników we własną obronę.
– Zwiększenie wydatków na obronność jest najważniejsze dla naszego bezpieczeństwa i niezbędne do osiągnięcia uzgodnionych zdolności wojskowych. Pomoże to też zapewnić sprawiedliwy podział obciążeń (związanych z utrzymaniem Sojuszu – red.) między członkami (NATO – red.) – stwierdził Rutte.
Zaproponował, by państwa NATO zobowiązały się do przeznaczania co najmniej 3,5 proc. PKB na podstawowe działania obronne, takie jak zakup broni, wynagrodzenia dla personelu wojskowego i operacje zagraniczne. To znacznie więcej niż obowiązujące w tej chwili minimum 2 proc.
W propozycji Ruttego znalazł się również dodatkowy komponent: kolejne 1,5 proc. PKB państwa musiałyby wydawać na szerzej rozumiane inwestycje związane z obronnością – m.in. w cyberbezpieczeństwo czy modernizację infrastruktury (dróg, mostów), tak aby spełniała wymogi transportu wojskowego.
Łącznie oznaczałoby to osiągnięcie poziomu 5% PKB, którego Trump zażądał w styczniu. Jeszcze kilka miesięcy temu taki poziom wydawał się większości Europejczyków niemal nierealny.
Do kiedy trzeba będzie osiągnąć nowe cele?
Odkąd Trump ponownie objął urząd prezydenta, jego administracja wywiera presję na europejskie kraje NATO, by zaczęły wydawać więcej na własną obronę. Waszyngton otwarcie daje do zrozumienia, iż USA nie będą już dłużej ponosić aż takiego ciężaru utrzymywania bezpieczeństwa Europy. Stary Kontynent stara się udowodnić, iż poważnie traktuje to wezwanie.
Po przyjeździe do Antalyi wielu ministrów spraw zagranicznych zadeklarowało poparcie dla tzw. Planu Inwestycyjnego z Hagi. Dokument ten nazwano od miasta, które pod koniec czerwca będzie gospodarzem dorocznego szczytu NATO. Tam właśnie przywódcy wszystkich 32 państw członkowskich mają zatwierdzić nowy pakt.
Rutte nie określił jeszcze, w jakim czasie członkowie Sojuszu mieliby osiągnąć nowe cele. Zaznaczył jednak, iż nikt nie oczekuje podwojenia wydatków z dnia na dzień, ponieważ istnieją ograniczenia po stronie mocy produkcyjnych przemysłu zbrojeniowego.
W Antalyi plan zyskał poparcie kilku kluczowych państw. Nowy minister spraw zagranicznych Niemiec Johann Wadephul zapowiedział, iż Berlin popiera propozycję Ruttego. Dzień wcześniej kanclerz Friedrich Merz zobowiązał się do tego, by uczynić z niemieckiej armii najsilniejszą w Europie.
Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noël Barrot ocenił, iż cel „3%–3,5% jest adekwatny”, a jego dalsze wypowiedzi sugerowały poparcie również dla pozostałych elementów planu.
Takie kraje jak Polska, Litwa i Estonia, które już dziś znacząco zwiększają wydatki wojskowe, ponowiły zobowiązanie do przeznaczania około 5 proc. PKB tylko na podstawową obronność.
Inne państwa europejskie będą jednak miały trudności z osiągnięciem wyższych progów. Minister spraw zagranicznych Włoch Antonio Tajani podkreślił, iż jego kraj dopiero w tym tygodniu osiągnął poziom 2 proc. PKB.
Tajani opowiedział się jednak za szeroką definicją wydatków na obronność – „ponieważ obrona to nie tylko broń”. W podobnym kierunku zmierza Hiszpania. Rutte wyraził przekonanie, iż do czasu rozpoczęcia szczytu w Hadze większość państw NATO osiągnie obecny minimalny cel 2 proc. PKB.
Wzmocnienie sektora zbrojeniowego
Wyższe wydatki mają również wspomóc przemysł obronny w państwach NATO – co może się okazać najważniejsze w razie ewentualnego konfliktu. Producenci broni mają trudności z zaspokojeniem rosnącego popytu od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku.
Według przedstawicieli NATO państwa członkowskie mogą w tej chwili produkować około 3 mln sztuk amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm rocznie, co mniej więcej odpowiada obecnej zdolności produkcyjnej Rosji. Przed wybuchem wojny było to ok. milion sztuk.
– Potrzebujemy ogromnej bazy przemysłowej w sektorze zbrojeniowym, aby móc skutecznie się bronić – podkreślił Rutte.