Ruch Bąkiewicza na zakręcie. Polacy go nie lubią

6 dni temu

Robert Bąkiewicz, niegdyś znany głównie z kontrowersyjnych wypowiedzi i roli w środowisku narodowym, dziś buduje swój kapitał polityczny wokół Ruchu Obrony Granic (ROG). Narracja oparta na patriotycznych hasłach, rzekomej bezsilności państwa i konieczności „oddolnego działania” miała porwać emocje elektoratu sprzeciwiającego się obecnej władzy. Tymczasem najnowsze badania opinii publicznej wskazują wyraźnie: efekt jest odwrotny.

Z sondażu Ipsos przeprowadzonego pod koniec lipca wynika, iż działania Ruchu Obrony Granic są oceniane negatywnie przez 42 proc. respondentów. Dla porównania – tylko 34 proc. wyraziło poparcie. To wyraźny sygnał, iż strategia Bąkiewicza nie znajduje szerokiego społecznego uznania, a jego narracja nie przebija się poza ograniczony krąg sympatyków.

Wynik ten jest szczególnie znaczący, jeżeli zestawić go z wcześniejszymi badaniami, które dawały ROG większy margines pozytywnego odbioru. Widać wyraźne pogorszenie notowań i przesunięcie w stronę dystansu społecznego wobec tej formacji. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, iż aż 24 proc. respondentów zadeklarowało brak zdania – co może świadczyć o obojętności, ale też o braku zaufania do nieprzejrzystych metod i haseł, z jakimi ruch się dziś kojarzy.

Narracja przedstawiana przez ROG, jakoby państwo polskie nie radziło sobie z ochroną granic, zostaje skutecznie kontrastowana z działaniami instytucji państwowych. Owszem, media szeroko pokazały materiały dokumentujące niepokojące praktyki na granicy z Niemcami, jednak reakcja władz była szybka – wprowadzenie kontroli i zakaz nieautoryzowanych działań w strefie infrastruktury krytycznej. Tymczasem Ruch Bąkiewicza próbuje wmówić opinii publicznej, iż to właśnie ich „patrole obywatelskie” są jedyną realną siłą stojącą na straży bezpieczeństwa. To przekaz oparty nie na faktach, ale na emocji zagrożenia, podsycanej hasłami o zdradzie elit i demontażu państwowości.

Premier Donald Tusk określił działania Bąkiewicza i jego zwolenników mianem „bojówek”. Choć retoryka polityczna bywa przesadzona, to w tym wypadku trudno oprzeć się wrażeniu, iż mamy do czynienia nie z obywatelską inicjatywą, ale z próbą uzurpowania sobie prawa do wykonywania funkcji państwa – bez odpowiedzialności, bez nadzoru i bez legitymacji.

Dodatkowo niepokój budzi fakt, iż działalność ROG w dużej mierze operuje poza strukturami demokratycznymi. Nie jest to partia polityczna ani instytucja społeczna poddana mechanizmom kontroli. To luźna struktura oparta na kulcie jednej osoby – Roberta Bąkiewicza – którego dotychczasowa działalność publiczna charakteryzowała się konfliktem, agresją i niską jakością debaty.

Bąkiewicz nie reprezentuje konstruktywnej opozycji wobec obecnej władzy. Zamiast merytorycznych argumentów oferuje język konfrontacji, antagonizmu i moralnego szantażu. Co więcej, jego działania wydają się celowo projektowane jako prowokacja – mają wywołać reakcję rządzących i stworzyć wrażenie represji wobec „prawdziwych patriotów”.

Tymczasem rzeczywistość jest bardziej złożona. Państwo ma prawo bronić swoich granic i jednocześnie zachować monopol na przemoc oraz egzekwowanie prawa. Ruchy takie jak ROG podważają ten porządek, rozbijając spójność instytucjonalną i podsycając nieufność wobec struktur państwa.

Sondaż Ipsos powinien być dla Roberta Bąkiewicza sygnałem ostrzegawczym. Próba budowania wpływu społecznego na bazie niepokoju i emocjonalnej retoryki przynosi odwrotny efekt. Społeczeństwo oczekuje dziś racjonalności, odpowiedzialności i przejrzystości. Tymczasem działania Ruchu Obrony Granic coraz częściej kojarzą się z chaosem, radykalizmem i brakiem kontroli. To droga donikąd.

Idź do oryginalnego materiału