Przywódcy Kanady, USA, Francji, Włoch, Japonii, Niemiec i Wielkiej Brytanii zebrali się na szczycie G7 w Kananaskis w prowincji Alberta. Wśród najważniejszych tematów rozmów znajdą się prawdopodobnie konflikt izraelsko-irański i groźby USA nowych ceł.
W spotkaniu bierze również udział Unia Europejska oraz inni przywódcy, którzy nie należą do G7, ale zostali zaproszeni przez premiera Kanady Marka Carneya.
Wśród nich jest prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ma on spotkać się z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Jedna z ostatnich rozmów między nimi, która zakończyła się ostrą sprzeczką, miała miejsce w Gabinecie Owalnym. Do drugiej doszło w Bazylice św. Piotra przy okazji pogrzebu papieża Franciszka.
Na tegorocznym szczycie w roli przywódców swoich państw debiutują nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer oraz premier Japonii Shigeru Ishiba.
Sprawa Izraela i Iranu
W obliczu nasilających się walk i rosnącej liczby ofiar po obu stronach konfliktu między Izraelem a Iranem europejscy przywódcy będą chcieli podczas szczytu skłonić Donalda Trumpa do zajęcia jasnego stanowiska w sprawie jego strategii wobec Iranu.
Chodzi między innymi o odpowiedź, czy zamierza wykorzystać swoje wpływy u izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, by doprowadzić do zawieszenia broni, czy raczej zostawić bieg spraw, aby toczył się swoim torem.
Powrót do dyplomacji umożliwiłby wznowienie rozmów USA z Iranem na temat cywilnego programu nuklearnego, które miały się odbyć w wczoraj (15 czerwca), ale odwołano jr po izraelskim ataku w czwartkowy wieczór.
Główną przeszkodą w powodzeniu rozmów pozostaje żądanie USA, by Iran zrezygnował z prawa do wzbogacania uranu na własnym terytorium, wskazuje brytyjski „Guardian”.
Według dziennika możliwe jest, iż G7 wyda wspólne oświadczenie wzywające do deeskalacji, choć między liderami istnieją różnice co do zakresu poparcia dla działań Izraela – najbardziej przychylne jest Niemcy, najbardziej krytyczna – Japonia.
Aby uniknąć napięć, Kanada – gospodarz szczytu – zrezygnowała z planów wydania wspólnego komunikatu końcowego i chce, by przywódcy skupili się na kwestiach takich jak dostawy surowców krytycznych, sztuczna inteligencja, Chiny i bezpieczeństwo energetyczne.
Prezydent Francji Emmanuel Macron, a także Merz, Carney i Starmer próbują wypracować wspólne stanowisko wobec Iranu, wykraczające poza ogólne apele o powściągliwość.
W drodze na szczyt Merz opowiedział się za daniem przestrzeni dyplomacji, ale zaznaczył, iż Iran nie może posiadać broni nuklearnej i powinien zaprzestać ataków na cele cywilne w Izraelu.
Z kolei Starmer rozmawiał z przywódcami Zjednoczonych Emiratów Arabskich – kraju Zatoki Perskiej mającego najbliższe relacje z Izraelem. ZEA obawiają się, iż izraelska ofensywa doprowadzi do upadku Iranu.
Europa i Kanada kontra Trump?
Już przed rozpoczęciem szczytu widoczne były podziały między Trumpem a innymi przywódcami G7. Macron udał się wczoraj na Grenlandię, co miało być gestem europejskiej solidarności.
Premier Carney oświadczył z kolei, iż Stany Zjednoczone nie są już „dominującą” siłą na świecie – zwłaszcza po tym, jak cła nadwątliły trwające od dekad partnerstwo między USA a Kanadą.
– Staliśmy ramię w ramię z Amerykanami w czasie zimnej wojny i przez kolejne dekady, gdy USA odgrywały dominującą rolę na arenie międzynarodowej. Dziś ta dominacja to przeszłość – powiedział Carney w ubiegłym tygodniu.
Nowy szef kanadyjskiego rządu dodał, iż po upadku muru berlińskiego w 1989 roku USA stały się globalnym hegemonem, ale ta pozycję tę osłabiło transakcyjne podejście Trumpa, który przykłada zbyt małą wagę do obrony wartości demokratycznych i rządów prawa.
– Dziś USA zaczynają odcinać kupony od swojej hegemonii: każą płacić za dostęp do własnych rynków i ograniczają swój wkład w nasze wspólne bezpieczeństwo – ocenił Carney.
W rolę łączniczki między Europą a USA stara się wchodzić w ostatnich miesiącach premier z Włoch Giorgia Meloni, ale i jej bliżej jest do stanowiska strony europejskiej: chociażby w kwestii wojny na Ukrainie czy groźby nowych amerykańskich ceł.