Rozmawiamy z wyborcami Rafała Trzaskowskiego. „Nie powiem, iż PiS nic dobrego nie zrobił”

news.5v.pl 4 dni temu

Z tym banerem na płocie Bogusławy to jest cała historia. O wywieszenie poprosił znajomy, tak samo, jak przy poprzednich wyborach. Spodziewała się, iż w tym roku znowu się do niej zwróci. Była przygotowana. Już wcześniej, żeby było dobrze widać, przycięła krzaki przy ogrodzeniu.

Baner z Rafałem Trzaskowskim zawisł, a potem zaczął spadać. Czy raczej być zrywany. Raz, drugi, trzeci. Bogusława brała cążki i miękki drucik, naprawiała i na powrót wieszała go na płocie. Wydawało się, iż już będzie dobrze. Do ostatniego poranka. — Patrzę, a teraz jest pomazany jakimiś hasłami. Miałam iść na policję, ale myślę: nie, co tam będę — emerytka macha ręką. — Przy poprzednich wyborach też zrywali. Byłam na policji i nic to nie dało. Pewnie to jacyś chuligani. Albo ktoś podpuścił jakiegoś młodziaka.

Siedzimy przy małym, ogrodowym stoliku na podwórku jej domu w Węgrowie. Historycznie to Podlasie, dziś to 12-tysięczne miasto administracyjnie należy do województwa mazowieckiego. Bogusława przerwała na chwilę sadzenie kwiatów, na rękach wciąż ma gumowe rękawice. Pytam, dlaczego akurat Trzaskowski.

— Nie kryję się z tym ani się nie wstydzę. Moim zdaniem to człowiek, który nadaje się na prezydenta — odpowiada emerytka. — Ma doświadczenie w rządzeniu dużym miastem, więc i w rządzeniu Polską sobie poradzi. Zna języki, był w Unii, przebywał za granicą. Spokojny, inteligentny, nie wykłóca się — wylicza. — Jak ma coś do swoich przeciwników, to mówi to delikatnie. Łatkę przypnie, ale nie robi tego ordynarnie. Ma w sobie dużo dyplomacji.

I jeszcze ma w sobie otwartość, co się jej szczególnie podoba. Żeby to wyjaśnić, Bogusława wraca do wspomnień z lat 80.

„Nikomu nie przeszkadzało, iż byłam katoliczką”

Miała dwadzieścia kilka lat, skończone technikum i pracę w lokalnym urzędzie melioracji. Nagle pojawiła się możliwość wyjazdu. Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Rolnictwa, do którego należała, współpracowało z amerykańską organizacją i wysyłało ludzi na praktyki za ocean.

Wcześniej choćby o czymś takim nie pomyślała. Ale usłyszała i się zgłosiła. Spodobała się Amerykance, która przyjechała rozmawiać z kandydatami. Dostała się.

Żeby mieć pieniądze na bilet, sprzedała ziemię, którą odziedziczyła pod Sokołowem Podlaskim po zmarłych rodzicach. Trochę dołożyła ciocia i młoda technik poleciała na rok do Stanów. Pracowała w kwiatowych szklarniach na farmie w Pensylwanii.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

— Spotkałam różnych ludzi: i czarnych, i białych, i żółtych. Tam wszyscy umieli ze sobą rozmawiać. To mnie ukształtowało. Nikomu nie przeszkadzało, iż ja byłam katoliczką, a on był protestantem. Mieszkałam u menonitów, a pracowałam u baptystów. Odwiedzałam choćby amiszów na ich farmach. Byłam we wszystkich możliwych kościołach. Znajomi chętnie zabierali mnie tam ze sobą w niedziele — opowiada.

Gdy wyjeżdżała do Ameryki, nie znała zupełnie angielskiego. — Z początku chodziłam z takim małym słowniczkiem, pokazywałam coś na migi. Po roku już się nauczyłam. Na tyle, iż na koniec poszłam do szkoły menonitów i opowiadałam dzieciom o Polsce — wspomina.

— Niech pan powie, czy człowiek nie ma czasem szczęścia? — pyta. — Ja nie miałam wcześniej zielonego pojęcia o świecie.

Ale jak to wszystko ma się do polskiej polityki w 2025 r.? — Znam ludzi i wiem, iż Trzaskowski umiałby się odnaleźć w obcym środowisku. Tak jak ja się w nim odnalazłam — tłumaczy Bogusława. — Potrafiłby zaakceptować różne rzeczy. Ja też po powrocie nauczyłam się więcej rzeczy akceptować.

Starsi, wykształceni, z dużych ośrodków

Gdy podzieli się wyborców na grupy wiekowe, w elektoracie Rafała Trzaskowskiego najwięcej jest tych najstarszych. Osoby, które ukończyły 65. rok życia, stanowią w nim prawie jedną trzecią, bo 29 proc — wynika z sondażu CBOS-u z marca 2025 r. To więcej niż wynikałoby z demografii — udział seniorów w społeczeństwie wynosi 25 proc.

PAP/Jerzy Muszyński

Spotkanie Rafała Trzaskowskiego z wyborcami w Goleniowie

To samo badanie pokazuje, iż trudno jest nakreślić obraz typowego wyborcy Trzaskowskiego. Kandydat Koalicji Obywatelskiej znajduje poparcie w różorodnych grupach. W statystykach widać jednak pewną nadreprezentację ludzi z wyższym wykształceniem — to 40 proc. wyborców Trzaskowskiego, podczas gdy w ogóle Polaków takich osób jest 33 proc.

Nieco chętniej głosują na niego także mieszkańcy największych miast, tych liczących powyżej 500 tys. mieszkańców. To 15 proc. wyborców Trzaskowskiego — tymczasem metropolie zamieszkuje 12 proc. ludzi w Polsce.

„Trzaskowski nie będzie sierotką w towarzystwie”

Z Andrzejem spotykamy się w kawiarni w centrum Warszawy. Przyjechał tu tramwajem. — Komunikacja miejska działa naprawdę bardzo sprawnie. Nie, żebym był ze wszystkiego zadowolony, ale Trzaskowski dał się poznać w Warszawie od dobrej strony — zaznacza.

70-latek mieszka w stolicy od urodzenia. Pracował jako naukowiec w Instytucie Chemii Przemysłowej, zajmował się inżynierią chemiczną i procesową. — Przy czym z przekonania jestem raczej humanistą — zastrzega.

Przyczyny jego poparcia dla Trzaskowskiego nie sprowadzają się do udanej komunikacji miejskiej. Andrzej do polityka KO jest przekonany od dawna. Wiedział, iż na niego zagłosuje, gdy tylko ogłosił on swoją kandydaturę.

— Po pierwsze chciałbym przestać się wstydzić za naszych prezydentów — tłumaczy emerytowany chemik. — Prezydent jest od reprezentowania i pilnowania konstytucji. Dobrze, żeby był kulturalnym człowiekiem, miał rzeczywiste wykształcenie. Myślę, iż gdybym spotkał się z Trzaskowskim na kawie, nie byłoby to dla mnie bolesne, a mogłoby być choćby interesujące. Trzaskowski jest inteligentem, mówi o obcych językach, poznał trochę świata. Obraca się w towarzystwie i nie będzie w nim sierotką.

— Ważne są dla mnie też kwestie światopoglądowe. Taki ogólny sznyt — kontynuuje. — Nacjonalizm doprowadził do dwóch wojen. Polska była potężna wtedy, kiedy była wielonarodowa i tolerancyjna. Dobrze sobie z tego zdawać sprawę.

Zauważam, iż w stawce jest więcej kandydatów, którym daleko do nacjonalizmu: Szymon Hołownia, Adrian Zandberg, Magdalena Biejat. Andrzej odpowiada: — Oni mają tak małe szanse, iż głosowanie na nich tylko osłabi tego kandydata, który może realnie wygrać z nacjonalistami. Gdyby te szanse były równe, może bym się zaczął zastanawiać. Ale teraz nie. Zwycięstwo Nawrockiego czy Mentzena jest dla mnie przerażającą wizją.

Disco polo nie tańczy

Chemik nie szczędzi krytyki Prawu i Sprawiedliwości. Osiem lat rządów tej partii wspomina jak najgorzej. — To było przywrócenie atmosfery z czasów Gomułki. Kompletne zawłaszczenie kraju. Wszystkie stanowiska zostały upolitycznione. choćby mój kolega, który jest kierownikiem basenu, obawiał się, iż straci pracę — wyjaśnia.

Podkreśla, iż sam nie należał nigdy do żadnej partii. Nie był w PZPR, „Solidarność” wspierał, ale się do niej nie zapisał, choć koledzy z Instytutu bardzo go namawiali. Ma przy tym jasne preferencje. Głosuje na Platformę Obywatelską praktycznie od początku jej istnienia. Tak też głosował w ostatnich wyborach w 2023 r. Co jeszcze nie znaczy, iż wszystko w obecnym rządzie mu się podoba.

— Nie miałem złudzeń, iż przez te półtora roku zbyt wiele zmienią — zastrzega. — Najbardziej boli mnie brak naprawy sądów. Do tego odzyskanie telewizji publicznej w taki a nie inny sposób było żałosne. Mówili o waloryzacji emerytur dwa razy w ciągu roku, ale zdawałem sobie sprawę, iż to można włożyć między bajki. Z pozytywnych rzeczy: uszczelnili nieco finanse państwa. I wzmocnili pozycję Polski w Unii Europejskiej.

Dodaje: — Prezydent powinien mieć zaplecze, więc związki Trzaskowskiego z KO i rządem oceniam raczej pozytywnie. Nie jestem dzieckiem i wiem, iż absolutnie niezależny kandydat w tej chwili nie istnieje.

Adam Warżawa / PAP

Rafał Trzaskowski i Donald Tusk w Sopocie 1 maja

Choć to, jak te związki przekładają się na kampanię, budzi jego sprzeciw. Zdaniem Andrzeja partia rządząca zbyt mało pomaga Trzaskowskiemu. — Platforma Obywatelska ogólnie ma z tym problem. Kampania Bronisława Komorowskiego była bardzo zła, kampania Rafała Trzaskowskiego jest niedobra — mówi. Dlaczego? — Trzaskowski traci, kiedy udaje, iż jest kimś innym, niż jest. To nie jest człowiek, który tańczy disco polo i chodzi po meczach. Jak ktoś chce być kumplem całego świata, to staje się kumplem nikogo.

Pytam Andrzeja, czego się obawia. W pierwszej kolejności mówi o wojnie i Putinie próbującym odbudować Związek Radziecki. W drugiej — o rozwarstwieniu społecznym.

Czy akurat rząd PiS nie zrobił kilku rzeczy, żeby to rozwarstwienie zmniejszyć? — Nie. To były pozorowane ruchy — uważa Andrzej. — Może jeszcze gdyby 500 plus trafiało do najuboższych. Ale tak nie jest. przez cały czas mamy wykluczenie w biedniejszych regionach, szczególnie to komunikacyjne. Do tego jesteśmy zapóźnieni, jeżeli chodzi o linie przesyłowe. Trzeba wpakować miliardy, żeby naprawić nasze linie energetyczne. Mało kto o tym mówi poza jakimiś prostymi hasełkami.

Wspominam, iż wiele osób, które pytam o obawy związane z wyborami, mówi o migrantach. — Ja się ich nie obawiam. — odpowiada chemik. — Bardzo wielu Polaków z mojego pokolenia wyjechało i też było uchodźcami. Dobrze by było o tym pamiętać.

Głos z braku laku

Przytaczane już badanie CBOS-u pokazuje, iż w elektoracie Trzaskowskiego stosunkowo niewielką rolę odgrywają mieszkańcy wsi. To 33 proc. jego wszystkich wyborców. Dla porównania w przypadku Karola Nawrockiego to aż 46 proc. elektoratu. Dysproporcję widać także w przypadku osób z miast poniżej 20 tys. mieszkańców.

Socjologowie wskazują, iż statystyki według miejsca zamieszkania mogą być w Polsce mylące. Znaczna część wsi to raczej przedmieścia, do których przeprowadzają się ludzie pracujący w dużych ośrodkach. I z dużymi ośrodkami wciąż są związani pod względem stylu życia i preferencji politycznych.

Marcin Terlik / Onet

Baner Rafała Trzaskowskiego w Siedlcach

Wyborców Trzaskowskiego szukam na wschodzie województwa łódzkiego. Trudno tu mówić o przedmieściach, choćby dalekich. Zarówno do Łodzi, jak i do Warszawy jest stąd ok. 70 km.

Banerów z podobizną polityka Koalicji Obywatelskiej jest niewiele. Na płotach dominuje Karol Nawrocki, jest sporo Sławomira Mentzena i trochę Grzegorza Brauna.

Jednego ze zwolenników Trzaskowskiego spotykam na ulicy w trzytysięcznej Białej Rawskiej. — Poza nim nie ma na kogo głosować. Słabi są ci inni kandydaci. Czyli Trzaskowski wychodzi tak trochę z braku laku. Podoba mi się, iż jest prezydentem Warszawy — mówi. I zaraz dodaje: — Jestem stąd, ale wiele lat mieszkałem w Warszawie. Jakoś tak ciągle się czuję z nią związany.

Na wyborczynię kandydata KO trafiam także w pobliskiej wsi. — My z mężem od dawna jesteśmy za Tuskiem. Chociaż cała wieś to za Nawrockim. Mi przede wszystkim nie podoba się to rozdawnictwo. Te wszystkie 500 plusy — tłumaczy. Dlaczego jej się nie podoba? — Te pieniądze nie wcale nie idą na dzieci, tylko ludzie je przepijają. Sama znam kilka takich osób. I tu, i pod Warszawą, gdzie wcześniej mieszkaliśmy — przekonuje.

„Nie powiem, iż PiS nic dobrego nie zrobił”

Wspomnienia Bogusławy przerywa mała wnuczka. Woła babcię, bo w telewizji zaczął się jej serial. Jednak babcia nie chce jeszcze kończyć rozmowy.

Znów przenosimy się w dawne czasy. — Ustrój był, jaki był, ale pomagali ludziom. Dopłacali do przejazdów. Skończyłam technikum, chociaż pochodziłam ze wsi i od 15. roku życia byłam sierotą. Nie wiem, czy dziś w takiej sytuacji bym sobie poradziła — zastanawia się Bogusława.

— Trzeba jeszcze trochę pociągnąć w stronę socjalu. Wciąż jest w Polsce bardzo dużo biednych ludzi. Ale nie można robić tak, jak PiS, iż dawał tylko swoim — zaznacza.

— 500 plus wszystkim dali.

— To prawda. I to mi się podobało. Myślę, iż 500 plus bardzo pomogło rodzinom. Nie powiem, iż PiS nic dobrego nie zrobił. Ale tam było za dużo łapczywych ludzi, za bardzo się rozpanoszyli. I za bardzo poniżali innych. Tym błądzili.

— I jeszcze te sądy, to psucie prawa — dodaje. — Poza tym PiS odizolował się od zagranicy. Wszyscy byli wrogami, a przecież z wrogiem też trzeba czasem rozmawiać. Tak, żeby to było na naszą korzyść.

Trzy siostry podzielone polityką

Bogusława przyznaje, iż w okolicy jest sporo zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. W samym Węgrowie w 2023 r. partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła ponad 40 proc. głosów. W tutejszym powiecie — ponad 53 proc. Pięć lat temu Andrzej Duda wygrał tu w cuglach obie tury.

— W pewnym momencie nasz Węgrów został bez fabryki, zaczęło tu wszystko podupadać. Kiedyś był zakład, który produkował telefony, urządzenia elektroniczne, bardzo dużo ludzi w nim pracowało. Potem to przejęła niemiecka firma. Teraz powstały też inne zakłady, ale były takie czasy, iż pracy tu nie było. Dużo ludzi stąd uciekło — opowiada emerytka.

Zaznacza, iż linia politycznego podziału biegnie w poprzek jej najbliższej rodziny. Dwie siostry głosują na PiS. — Nieraz się o to bardzo pokłócimy. Następnego dnia się godzimy. To są moje siostry, kocham je i wszystko im przebaczam, ale nie potrafię ich zrozumieć — podkreśla.

Chwilę wcześniej ludzie w okolicy przekonywali mnie, iż prezydent i premier nie powinni być z jednej partii. Że to byłaby za duża władza w rękach Platformy. Bogusława się z tym nie zgadza. — Mi się podoba ten rząd. Jest nastawiony na przyszłość i nie ogląda się do tyłu. Siostra mi mówi: „ale historia, historia”. A ja ją pytam: „No dobrze, chciałabyś teraz na tarze prać? Czemu pierzesz w pralce i to jeszcze automatycznej?”.

— I dobrze, iż jest koalicja — ocenia. — Jakby była jedna partia, to pewnie by rządziła bardziej drastycznie. A tak, jak któryś mocniejszy za bardzo się wychyli, to ten mniejszy mu mówi: hola, hola, my możemy odejść.

Wracamy do kandydata, który wisi na płocie pomazany czarnym markerem. — Program Trzaskowskiego? Też mi się podoba. Ja jestem katoliczką, ale nie przesadzam. Nie chodzę z różańcem po ulicy tak, jak to niektórzy robią — mówi Bogusława.

— Owszem modlę się, ale w ciszy, spokoju. Lubię umiar. I lubię ludzi, którzy są w swoich poglądach niezaperzeni — dodaje.

***

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]

Idź do oryginalnego materiału