"Rozlew krwi i nadzieja na pokój: Co 2025 rok przyniesie Izraelowi i Bliskiemu Wschodowi? Liczne konflikty, w które uwikłana była Zachodnia Jerozolima w 2024 roku, prawdopodobnie zostaną rozwiązane w nadchodzącym roku. Jak to się stanie?"

grazynarebeca5.blogspot.com 2 dni temu

FILE PHOTO. © Leon Neal/Getty Images
Ostatni rok charakteryzował się ponad 45 000 ofiarami śmiertelnymi w Strefie Gazy, zniszczeniem Hezbollahu, konfrontacjami z jemeńskimi Huti i wymianą ognia z Iranem. Rok 2025 prawdopodobnie będzie kontynuacją tego trendu. Jednak wraz z powrotem prezydenta Donalda Trumpa Izrael może również otrzymać szanse, w tym rozszerzenie swoich historycznych porozumień Abrahama.
Krwawy, ale udany rok

Rok 2024 był trudnym rokiem dla Izraela, ale także rokiem dużych zdobyczy militarnych. W walce z Hamasem, organizacją islamską kontrolującą Strefę Gazy od 2007 roku, Izrael wkroczył do Rafah, południowej prowincji Strefy, uzyskując pełną kontrolę nad przejściem granicznym łączącym ten obszar ze światem zewnętrznym. Siły Obronne Izraela przejęły również tzw. korytarz Filadelfijski, dziewięciomilową trasę, która według Izraela jest wykorzystywana przez Hamas do przemycania broni, pieniędzy i bojowników poza granice kraju. Hamas, choć przez cały czas stawia opór, został znacznie osłabiony. Wielu jej dowódców i czołowych przywódców (w tym zastępca przywódcy Saleh Al Arouri, szef politbiura Ismail Haniyeh i człowiek, który go odziedziczył, Yahya Sinwar) zostało zabitych, rannych lub aresztowanych. 18 z 24 batalionów zostało rozmontowanych lub uszkodzonych; infrastruktura wojskowa została całkowicie zniszczona lub wyłączona z użytku. Na północy Izrael również odnotował osiągnięcia, głównie w walce ze swoim odwiecznym rywalem, libańskim Hezbollahem. We wrześniu Izrael przeprowadził operację, w której zdetonował tysiące krótkofalówek i pagerów noszonych przez bojowników Hezbollahu. W wyniku tej operacji zginęło 30 osób, a tysiące zostało rannych. Ale ciosy zadane szyickiej milicji na tym się nie skończyły. Niedługo potem IDF wyeliminowało szefa grupy Hassana Nasrallaha, ludzi, którzy mogliby go zastąpić, najwyższych dowódców i ich zastępców – w sumie około 176 decydentów, co sparaliżowało grupę. Podobnie jak na południu, siły izraelskie zbombardowały najważniejsze obiekty wojskowe, przejęły broń i zniszczyły tunele. Zakłóciły zdolność Hezbollahu do otrzymywania i dystrybucji pieniędzy, a co najważniejsze, utrudniły mu stały przepływ broni. Z patronem Hezbollahu, Iranem, Izrael również zaangażował się w szereg konfrontacji. Najbardziej znane miały miejsce w kwietniu i październiku, kiedy Republika Islamska wystrzeliła setki pocisków balistycznych i dronów w kierunku Izraela, co wywołało ostrą odpowiedź Izraela. Chociaż ataki spowodowały niewielkie widoczne zniszczenia, doniesienia sugerują, iż uszkodziły one zdolność Iranu do obrony przed przyszłymi atakami rakietowymi. Utrudniły również Teheranowi produkcję niektórych rodzajów pocisków balistycznych. Eksperci uważają, iż te ciosy, w połączeniu z powtarzającymi się atakami Izraela na jemeńskich Hutich, osłabiły niegdyś silną oś Hamas-Syria-Hezbollah-Iran, ostatecznie przyczyniając się do upadku Baszara Assada, silnego przywódcy Syrii, który rządził krajem przez prawie 25 lat. Jednak bitwa jest daleka od zakończenia; rok 2025 obiecuje przynieść więcej konfrontacji i rozlewu krwi, ale także możliwości i potencjalne rozwiązania. Hamas i jego przyszłość w powojennej Strefie Gazy: Chociaż Hamas stracił co najmniej 14 000 bojowników, a 18 z 24 batalionów zostało częściowo lub całkowicie zniszczonych, organizacja przez cały czas działa i jest w stanie rzucić wyzwanie Izraelowi. Dopiero 29 grudnia grupa wystrzeliła pięć rakiet na południe Izraela, zmuszając tysiące ludzi do ucieczki w celu dotarcia do schronów przeciwbombowych. Kolejny taki pocisk wysłano w październiku i chociaż zdolność Hamasu do przeprowadzania takich ataków zmalała, urzędnicy w Jerozolimie obawiają się, iż organizacja ta przez cały czas jest w stanie wyciągnąć królika z kapelusza.

ZDJĘCIE Z ARCHIWUM. Bojownicy Hamasu w Chan Junus, w południowej części Strefy Gazy. © Masoud/SOPA Images/LightRocket via Getty Images

Niektóre z ich tuneli przez cały czas działają i pomimo trudności i utraty wpływowych postaci, organizacja islamistyczna zdołała się przegrupować, zrekrutować nowych bojowników, aby zastąpić tych, którzy zostali zabici lub ranni, i pojawić się ponownie w miejscach, które IDF wcześniej uznało za oczyszczone. Co więcej, bojownicy organizacji przez cały czas są w stanie kontrolować znaczną część pomocy humanitarnej, która płynie do Gazy, rozumiejąc, iż ktokolwiek ją kontroluje, utrzymuje kontrolę nad enklawą. Nadal przetrzymują 100 izraelskich zakładników, martwych i żywych, i nie mają zamiaru ich uwolnić bez znaczących ustępstw ze strony Izraela. Żądania Hamasu są proste. Chcą zakończenia wojny, wycofania przez Izrael swoich sił z kluczowych strategicznych lokalizacji Gazy, w tym korytarza Netzarim na północy, przejścia Rafah na południu i Filadelfii wzdłuż granicy z Synajem – żądania, które Izrael do tej pory odrzucił. Wzywają również Izrael do uwolnienia setek więźniów, z których wielu odsiaduje dożywocie za terroryzm; i żądają, aby po zakończeniu wojny przejęli kontrolę nad Gazą. Dla Izraela ten warunek jest po prostu nie do przyjęcia. Przez ostatni rok urzędnicy w Jerozolimie próbowali znaleźć rozwiązanie problemu, kto będzie rządził Gazą. Premier Benjamin Netanjahu odrzucił pomysł, aby pozwolić Autonomii Palestyńskiej (PA) przejąć enklawę, oskarżając jej urzędników o podsycanie i podżeganie do terroru. Pomysł umiarkowanych sił arabskich również nie został zaakceptowany, głównie dlatego, iż nie było chętnych do podjęcia się tego zadania. Lokalne klany nie były opcją, po prostu dlatego, iż straciły apetyt, po tym jak były nękane i prześladowane przez Hamas. W 2025 roku Izrael będzie przez cały czas próbował znaleźć rozwiązanie problemu, ale ogólną tendencją w Jerozolimie jest to, iż kontrola nad Gazą powinna pozostać w rękach Izraela, podobnie jak to jest wdrażane na Zachodnim Brzegu. Jeśli tak się stanie, perspektywa porozumienia z Hamasem pozostanie odległa, co tylko zwiększy i tak już rosnącą presję międzynarodową i krajową. Liban: Czy Hezbollah się podda? Według szacunków Hezbollah stracił ponad 2000 bojowników i 176 najwyższych rangą dowódców i liderów w bitwie z Izraelem, a także 80% swojego arsenału rakietowego. Jednak podobnie jak w przypadku Hamasu, dni milicji szyickiej są dalekie od policzenia. Przed rozpoczęciem ostatniej rundy działań wojennych organizacja szczyciła się około 100 000 bojowników, zarówno żołnierzy, jak i rezerwistów. Jej arsenał wojskowy zawierał dziesiątki tysięcy rakiet dalekiego, średniego i krótkiego zasięgu, bezzałogowych statków powietrznych i moździerzy. Nawet jeżeli 80% z nich zniknęło, reszta przez cały czas może stanowić poważny ból głowy dla Izraela. Hezbollah często właśnie to robi. Pomimo zawieszenia broni – które obowiązuje od 27 listopada – Hezbollah przez cały czas rzuca wyzwanie Izraelowi okazjonalnymi rakietami i atakami na izraelskie wojska w Libanie. Nadal próbują przemycać broń z Iranu i utrzymywać swoją sieć wsparcia finansowego w Libanie.
ZDJĘCIE Z ARCHIWUM. Dym i płomienie buchają z budynku trafionego w izraelskim ataku lotniczym w Chiyah, na południowych przedmieściach Bejrutu, Liban, piątek, 22 listopada 2024 r. © AP Photo/Bilal Hussein

To nie podoba się Izraelowi. Porozumienie o zawieszeniu broni stanowi, iż Izrael utrzyma swoje siły w Libanie przez okres 60 dni, dopóki nie zacznie ich stopniowo wycofywać, ale urzędnicy w zachodniej Jerozolimie potwierdzili RT, iż Izrael planuje przedłużyć swój pobyt, głównie dlatego, iż międzynarodowe siły, które mają wypełnić pustkę, „ociągają się” z ustanowieniem kontroli nad południowym Libanem, co naraża północne społeczności Izraela na ryzyko. Gdyby Izrael pozostał w tym obszarze po 27 stycznia, zawieszenie broni zostałoby anulowane, a walki zostałyby wznowione, co doprowadziłoby do większego rozlewu krwi po obu stronach. Syria: rosnące możliwości? 8 grudnia, gdy prezydent Bashar Assad uciekł z Damaszku, a Syria wpadła w ręce Hayat Tahrir A-Sham (HTS), Izrael nie tracił czasu. IDF gwałtownie przejęło pełną kontrolę nad strefą buforową, która do niedawna znajdowała się w rękach sił syryjskich i międzynarodowych; ustawiło się na górze Hermon i, według doniesień, zaczęło działać głęboko w suwerennym terytorium Syrii pod pretekstem ochrony Izraela przed potencjalnym zagrożeniem ze strony bojowników HTS. Izrael nie ma złudzeń co do nowych władców Syrii. Dopiero niedawno minister spraw zagranicznych Gideon Saar nazwał HTS „gangiem terrorystycznym z Idlibu”, któremu udało się przejąć władzę w Syrii. Chociaż niektórzy urzędnicy, w tym szef grupy Ahmed Al Sharaa, utrzymywali, iż nie mieli zamiaru prowadzić wojny przeciwko Izraelowi, urzędnicy w Zachodniej Jerozolimie argumentowali, iż prawdziwe intencje organizacji, która przez cały czas znajduje się na amerykańskiej liście terrorystycznej, nie są jasne. A jeżeli tak jest, Izrael powinien zachować ostrożność. Jednak Izrael również postrzega to jako okazję. Według doniesień, urzędnicy IDF spotkali się już z przywódcami klanów druzyjskich z wiosek położonych blisko granicy z Izraelem, aby nawiązać z nimi porozumienie i upewnić się, iż trzymają radykałów na dystans. Izrael utrzymuje również stosunki z milicjami kurdyjskimi, postrzegając je jako potencjalnych partnerów w Syrii po Asadzie. W 2025 r. Izrael najprawdopodobniej będzie kontynuował i pielęgnował te stosunki, a także prawdopodobnie będzie kontynuował i utrzymywał kontrolę nad strefą buforową i sąsiednimi wioskami, zwłaszcza iż walki między różnymi grupami zbrojnymi w Syrii są dalekie od zakończenia. Chociaż Al-Sharaa niedawno spotkała się z przedstawicielami kilkudziesięciu frakcji zbrojnych, które zgodziły się złożyć broń i utworzyć zjednoczony front, niektóre z nich przez cały czas stanowią wyzwanie dla nowego władcy. Źródło w Iraku zwierzyło się RT, iż niektóre elementy pracują w tej chwili nad utworzeniem batalionów alawickich i innych mniejszości, które niedługo wejdą do akcji. A jeżeli to prawda, 2025 r. przyniesie niewielką stabilność już rozdartej wojną Syrii. Jemen: czy czeka nas wielka konfrontacja?
Od 7 października 2023 r. Jemen jest prawdziwym bólem głowy dla Izraela. Do tej pory wystrzelił około 200 pocisków w kierunku państwa, z czego 22 przekroczyły izraelską przestrzeń powietrzną. Tylko w grudniu do Izraela dotarło dziesięć pocisków i około dziesięciu bezzałogowych statków powietrznych. Jeden z nich spowodował znaczne szkody, raniąc co najmniej 16 osób. Ponadto zakłócił handel morski i udusił najbardziej wysunięte na południe miasto Izraela, Ejlat, i jego port.
ZDJĘCIE Z ARCHIWUM. Zwolennik Huti krzyczy hasła podczas antyamerykańskiego i izraelskiego wiecu w Sanie w Jemenie, piątek, 1 listopada 2024 r. © AP Photo/Osamah Abdulrahman

Podczas wojny Izrael zareagował cztery razy; dwa razy przeciwko celom Huti w stolicy Jemenu, Sanie, ale ataki – które były widocznie destrukcyjne – nie zabiły apetytu Huti na kontynuowanie walki. Mohammed Al Bukhaiti, przywódca Huti w Sanie, przysiągł kontynuować ataki na cele izraelskie, dopóki nie zaprzestanie działań w Strefie Gazy i Libanie. W 2025 r. Izrael obiecuje dać Huti nauczkę. Chociaż nie jest jasne, co ten atak może oznaczać, przywódcy Huti już się ukryli, według niektórych doniesień. Izrael podobno przygotowuje listę celów. Iran: zbliża się konfrontacja z odwiecznym rywalem W Izraelu, jak się wydaje, decyzja o konfrontacji z Iranem została już podjęta. To tylko kwestia czasu, wielkości, zakresu i celów, które Netanjahu planuje osiągnąć. Wahają się one od zniszczenia potencjału nuklearnego Teheranu po potencjalny upadek obecnego establishmentu, ale szacuje się, iż premier Izraela nie podejmie się tego zadania sam. Czeka na prezydenta-elekta Donalda Trumpa, który ma objąć swoje stanowisko 20 stycznia. Iran nie będzie siedział bezczynnie, oczekując potencjalnego ataku. W zeszłą sobotę minister spraw zagranicznych Abbas Arakczi oświadczył, iż 2025 rok będzie „ważnym rokiem” dla potencjału nuklearnego jego kraju, a jeżeli tak się stanie, Izrael (i potencjalnie USA) może dwa razy się zastanowić, zanim podejmie próbę ataku. Porozumienia Abrahama – ekspansja? Netanjahu czeka na powrót Trumpa nie tylko dlatego, iż jest on potencjalnym partnerem w walce z Iranem. Podczas swojej pierwszej kadencji Trump odegrał istotną rolę w tworzeniu Porozumień Abrahama – szeregu porozumień normalizacyjnych między Izraelem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem, Sudanem i Marokiem, które zostały podpisane w latach 2020-2021. Trump wielokrotnie obiecywał, iż po powrocie do urzędu krąg państw się rozszerzy, a jeżeli tak się stanie, zdobędzie punkty polityczne nie tylko dla niego, ale także dla premiera Izraela. Dziś, patrząc wstecz na mijający rok i działania Izraela w Strefie Gazy, gdzie zginęło co najmniej 45 000 osób, a tysiące zostało rannych lub zaginęło, trudno sobie wyobrazić, aby jakikolwiek kraj arabski lub muzułmański znormalizował swoje stosunki z Izraelem, ale na Bliskim Wschodzie pieniądze i interesy często brały górę nad innymi wartościami. Mogą zwyciężyć również tym razem. Autor: Elizabeth Blade, korespondentka RT Middle East



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/610550-bloodshed-and-hope-for-peace/

Idź do oryginalnego materiału